Żacy się bawią. Ich sąsiedzi mają dość imprez pod chmurką
- Przez hałasy nie można spokojnie zasnąć - słychać skargi w okolicy akademików na Bydgoskim Przedmieściu. Co na to municypalni?
- Zrobiło się trochę cieplej i powtarza się to, co w poprzednich latach. Kocyki, grillowa-nie, hałasy takie, że nie można wytrzymać - denerwuje się mieszkanka budynku na rogu ulic Słowackiego i Szyma-nowskiego.
Kobieta dodaje, że plac pomiędzy domami studenckimi usytuowanymi przy ulicach Słowackiego i Mickiewicza służy do imprezowania pod chmurką. Zaczyna się około godziny 15 lub 16 i trwa do późnego wieczora. Jej syn szóstoklasista nie może zasnąć. Bawiąca się w najlepsze młodzież puszcza tak głośno muzykę, że mieszkańcy swojej nie słyszą.
- Najgorsze są histeryczne piski - podkreśla nasza rozmówczyni. - Ostatnio tuż po godzinie 22 zadzwoniłam do Straży Miejskiej. Strażnicy przyjechali samochodem po 60 minutach. Skontaktowałam się również z jednym z akademików, ale portierka powiedziała, że nic na to nie może poradzić.
Czytelniczka dodaje, że nie wszyscy imprezowicze to studenci. Pewnie przyłączają się do nich znajomi. Faktem jest, że po tych imprezach zawsze jest śmietnik. Wczesnym rankiem przyjeżdżają śmieciarki i hałasują zbierając szkło i inne odpadki.
- Mieszkam tutaj od 27 lat. Uciążliwości się nasilają. Czy mam się wyprowadzić? Może jednak ktoś wpłynie na studentów i ich towarzystwo, aby wzięli pod uwagę innych ludzi. Co prawda teren, gdzie biesiadują należy do Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, ale wokół są domy, gdzie żyją ludzie, którzy również mają swoje prawa, w tym do spokoju.
Straż Miejska przyjęła zgłoszenie o zakłócaniu porządku na tym terenie w ubiegłym tygodniu. - To jest teren Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Na podjęcie jakichkolwiek interwencji najpierw musimy uzyskać zgodę uczelni - tłumaczy Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskiej straży miejskiej. - Inaczej, gdyby chodziło o zagrożenie życia. Wtedy możemy od razu wejść, ale uczelnię też poinformować. W tym wypadku uzyskaliśmy zgodę kierowniczki jednej z burs. Wysłaliśmy trzy patrole. Okazało się, że rzeczywiście bardzo duża grupa studentów miło, ale głośno spędzała czas przed jednym z akademików. Po rozmowie z funkcjonariuszami, studenci szybko i bez problemów rozeszli się. Zostali ustnie pouczeni.
Jednak, jak zaznacza Jarosław Paralusz, wcześniej nie wpływały do SM zgłoszenia tego typu. - Mamy nadzieję, że sytuacja się nie powtórzy. Student też powinien stosować się do obowiązujących norm społecznych. Wziąć pod uwagę, że te budynki są zlokalizowane w pobliżu miejsc publicznych, gdzie mieszkają inni ludzie, którzy rano idą do pracy albo do szkoły - dodaje na koniec rzecznik Jarosław Paralusz.
(ML)