Jak na klub z małego miasta i tak osiągnęliśmy dużo - mówi dyrektor Olimpii Zambrów Zbigniew Stańczyk po spadku z II ligi.
Jeszcze po 30. kolejce rozgrywek Olimpia plasowała się na 13. bezpiecznym miejscu w tabeli. Niestety, potem przyszły trzy porażki z rzędu: 1:2 u siebie z Odrą Opole, 1:2 na wyjeździe z Polonią Warszawa i ostatnio 2:3 u siebie z Olimpią Elbląg. Po tym ostatnim meczu zambrowski zespół definitywnie stracił szansę na utrzymanie w II lidze.
- Jeżeli prześledzi się cały sezon to przede wszystkim zabrakło punktów na swoim boisku - analizuje Zbigniew Stańczyk, dyrektor klubu, który też pełni rolę kierownika drużyny. - Były mecze u siebie gdzie spokojnie mogliśmy sięgnąć po wygraną, ale nie udawało się. Uważam, że pięć, sześć punktów na swoim boisku powinno być więcej, a teraz bylibyśmy zupełnie w innym miejscu. Upierałbym się także przy tym, że brakowało nam piłkarskiego szczęścia. Wiele spotkań przegraliśmy różnicą jednej bramki i to często tracąc gola w ostatnich minutach meczu po indywidualnych błędach zawodników.
Olimpii do rozegrania został jeszcze jeden mecz, na wyjeździe z Wartą Poznań.
- Trzeba walczyć do końca, bo różne sytuacje w naszym futbolu zdarzają się - mówi Stańczyk - Przecież nie wiadomo, czy wszystkie drużyny dostaną licencję w pierwszej i drugiej lidze. Niektóre kluby mają kłopoty finansowe. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce i wtedy będziemy patrzeć co się będzie działo.
To był drugi z rzędu sezon Olimpii w II lidze. W poprzednim zambrowianie zajęli 14. miejsce.
- W sezonie 2014/15 w walce o baraże wyprzedziliśmy Olimpię Elbląg, czyli klub, który miał o wiele większy budżet - przypomina Stańczyk. - Zresztą wiele osób z piłkarskiego środowiska dziwi się jak my z tak niewielkim budżetem i z niewielkiego miasta rywalizowaliśmy z powodzeniem w lidze centralnej. Przypomnę, że w sezonie 2010/11 zajęliśmy pierwsze miejsce w III lidze, ale zrezygnowaliśmy z awansu ze względu na budżet. Uważam, że jak na tak niewielki klub osiągnęliśmy bardzo dużo.
Co ciekawe w trwającym jeszcze sezonie Olimpię prowadziło czterech trenerów i to byłych reprezentantów Polski. Do rozgrywek drużynę przygotowywał Zbigniew Kaczmarek (30 spotkań w reprezentacji Polski), a w kilku meczach zespół poprowadził Sławomir Majak (22. mecze w reprezentacji). We wrześniu szkoleniowcem zambrowskiego zespołu został Piotr Rzepka (7. spotkań w kadrze). I jesień drużyna miała udaną, plasowała się w bezpiecznej strefie w tabeli. Trochę niespodziewanie Rzepka po dwóch spotkaniach po przerwie zimowej został zastąpiony przez Tomasza Kulawika (2. mecze w kadrze).
- Trenera Kaczmarka zwalniała spółka, która przejęła drużynę latem ubiegłego roku - wspomina Stańczyk. - Trener Majak także był związany z tą spółką, która się później wycofała z klubu. Piotr Rzepka miał bardzo dobrą jesień, ale zimą w okresie przygotowawczym już nam pewne rzeczy nie podobały się. Potem na inaugurację wiosny przegraliśmy u siebie 1:5 z Legionovią i postanowiliśmy coś zmienić. Postawiliśmy na Tomka Kulawika i nie żałujemy. Trener zaczął zmieniać trening, wprowadzał nowe rozwiązania taktyczne, ale nie udało się utrzymać.
Po ostatniej kolejce Stańczyk zapowiada, że będą podejmowane pierwsze decycje odnośnie drużyny.
- Mamy już pewien plan co dalej z zawodnikami, trenerem, ale poczekajmy. Jeszcze jest jeden mecz do rozegrania i potem będziemy podejmowali pierwsze decyzje - kończy Stańczyk.