Bogusław Kwiecień

Zabito ich w 23. rocznicę odzyskania przez Polskę wolności. Specjalnie

Obraz więźnia KL Auschwitz Władysława Siwka przedstawiający scenę egzekucji pod Ścianą Straceń Fot. Zbiory Muzeum Auschwitz-Birkenau Obraz więźnia KL Auschwitz Władysława Siwka przedstawiający scenę egzekucji pod Ścianą Straceń
Bogusław Kwiecień

75 lat temu w obozie Auschwitz odbyła się pierwsza egzekucja więźniów pod Ścianą Straceń. Esesmani celowo wybrali datę polskiego święta narodowego. Rozstrzelani to prawie sami Polacy.

W egzekucjach pod Ścianą Straceń w KL Auschwitz esesmani rozstrzelali kilka tysięcy więźniów. Byli to w większości Polacy, przede wszystkim przywódcy i członkowie organizacji konspiracyjnych. Pierwsza odbyła się 11 listopada 1941 roku w 23. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

- Tę datę egzekucji Niemcy wybrali celowo - zaznacza dr Adam Cyra, historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Opiera się m.in. na powojennym raporcie rotmistrza Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia Auschwitz, który kilka godzin przed egzekucją rozmawiał ze skazanym na śmierć por. rez. Tadeuszem Lechem. Powiedział on wtedy do Pileckiego: „Cieszy mnie chociaż to, że zginę 11 listopada”.

Na podwórze bloku 11 wyprowadzano ich pojedynczo lub dwójkami. Wcześniej skazańcy musieli w łaźni bloku 11 rozebrać się do naga.

Na piersiach wypisywano więźniom ołówkiem numer obozowy, aby po przewiezieniu ich ciał do krematorium mogła być dokonana identyfikacja i sporządzona odpowiednia notatka do obozowej dokumentacji. Porządek w papierach musiał być. Tatuaże z numerami obozowymi na rękach więźniom w Auschwitz zaczęto robić w 1943 roku. Przed egzekucją skazańcom krępowano jeszcze ręce z tyłu drutem kolczastym.

Strzał w tył głowy

Byli zabijani pojedynczo strzałem w tył głowy. Wykonawcą egzekucji był podoficer raportowy Gerhard Palitzsch, który każdorazowo ładował do karabinka jeden nabój. Jej przebieg obserwował osobiście komendant obozu Rudolf Höss oraz kierownik obozu i lekarz obozowy.

W tym dniu rozstrzelano 76 więźniów osadzonych wcześniej w KL Auschwitz. Wśród nich było 27 więźniów umieszczonych w celach aresztu w bloku nr 11 przez władze obozowe od 10 października do 2 listopada 1941 roku.

Ponadto gestapo obozowe wezwało z różnych bloków więźniarskich na terenie KL Auschwitz 49 więźniów, których również stracono.

- Wszyscy z nich w obozowych aktach zgonu mają odnotowane w języku niemieckim: „Erschiessung wegen Widerstand gegen die Staatsgewalt”, czyli rozstrzelany z powodu oporu przeciw władzy państwowej. Jako datę śmierci podano fałszywie w ich aktach zgonu 10 listopada 1941 roku - mówi Adam Cyra. Jak dodaje, esesmani w przypadku rozstrzelanych więźniów kamuflowali przyczynę śmierci, podając w aktach zgonu chorobę serca.

Prawie wszyscy zabici pod Ścianą Straceń w Święto Niepodległości byli Polakami

W archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau jest przechowywany wykaz wspomnianych więźniów, sporządzony potajemnie przez obozowy Ruch Oporu.

Zawiera on daty i miejsce urodzenia zamordowanych oraz adresy ich rodzin. Na liście tej wymieniony jest m.in. wspomniany oficer rezerwy Tadeusz Lech, ur. 4 marca 1913 r. w Szarowie koło Bochni, rzeźbiarz.

Wśród straconych tego samego dnia było najprawdopodobniej również 80 innych Polaków, przywiezionych z więzienia śledczego w Mysłowicach, których przed egzekucją umieszczono w celach aresztu obozowego w podziemiach bloku nr 11, zwanego „Blokiem Śmierci”.

- Prawie wszyscy zamordowani pod obozową Ścianą Straceń w rocznicę Święta Niepodległości byli Polakami -podkreśla Adam Cyra.

Zwłoki rozstrzelanych spalono w krematorium nr 1 na terenie obozu macierzystego Auschwitz I.

Tego dnia inni więźniowie w obozie na wieść o egzekucji modlili się za dusze straconych kolegów. To był pierwszy, ale nie ostatni przykład egzekucji Polaków w dniu polskich świąt narodowych i religinych, jak w Wielki Piątek, 3 kwietnia 1942 roku, gdy pod ścianą na podwórzu bloku 11 życie straciło 11 Polaków. Jak podkreśla Adam Cyra, byli to przeważnie ludzie wykształceni oficerowie rezerwy. Wśród nich był Augustyn Lewkowicz, uczestnik walk o niepodległość i granice wschodnie II Rzeczypospolitej w latach 1918-1921., zawodowy oficer WP w stopniu kapitana.

Część więźniów, jak Jan Murek, pochodzący z Chorzowa do końca podkreślało swój patriotyzm.

- Kiedy esesmani wprowadzili skazańców do umywalni w bloku nr 11 Jan Murek zaczął śpiewać polskie piosenki patriotyczne oraz pieśni religijne. Przed samym wyprowadzeniem ich pod Ścianę Śmierci zaintonował „Boże coś Polskę”, za co dotkliwie został pobity. Zginął z okrzykiem: „Jeszcze Polska nie zginęła!”.

Kilka tysięcy ofiar

W latach 1941-43 esesmani rozstrzelali pod Ścianą Straceń kilka tysięcy osób, ale dokładna liczba nie jest znana. Egzekucje wykonywano także na Polakach przywożonych spoza obozu z wyrokiem śmierci, w tym zakładników ujętych w ramach represji za akcje polskiego ruchu oporu.

Największa jednorazowa egzekucja odbyła się 28 października 1942 roku. W odwecie za akcje polskich partyzantów na Lubelszczyźnie w Auschwitz rozstrzelano ok. 280 więźniów.

Znane są przypadki rozstrzeliwania także więźniów innych narodowości, w tym Żydów i radzieckich jeńców wojennych. Ostatnie egzekucje pod Ścianą Straceń odbyły się w listopadzie 1943 roku, co może być związane ze zmianą komendanta obozu. Hössa zastąpił Artur Liebehenschel. Ściana została rozebrana w lutym 1944 roku, co nie oznacza, że w obozie zaprzestano dokonywania egzekucji. Na dziedzińcu bloku 11 wykonywano także inne kary na więźniach, m.in. karę chłosty i słupka, czyli przywiązywania za ręce na wiele godzin.

Dziś Miejscu Pamięci znajduje się powojenna rekonstrukcja Ściany Straceń.

Bogusław Kwiecień

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.