Zabiegają o ład na placu zabaw w Bierkowie
Mieszkańcy Bierkowa uważają, że plac zabaw przy szkole jest źle traktowany przez władze gminne. Liczą, że to się zmieni
Od kilku tygodni plac zabaw w Bierkowie, który powstał staraniem mieszkańców wsi i był ich dumą, radykalnie zmienił wygląd. Jak twierdzą mieszkańcy, zaufali pani wójt, która przed wyborami roztaczała przed mieszkańcami wsi obraz rozbudowy szkoły. Rozbudowy, która jest realizowana na działce kupionej staraniem rady sołeckiej i Jerzego Karasia (radnego poprzedniej kadencji) z przeznaczeniem na teren parku z placem zabaw dla dzieci. Teren ten został staraniem mieszkańców zagospodarowany przy wsparciu funduszy unijnych. - Pani wójt publicznie obiecywała, że plac zabaw zostanie zachowany - mówi Agnieszka Krzymuska.
Tymczasem mimo zabiegów o poprowadzenie ogrodzenia szkoły w sposób, który pozwoli na funkcjonowanie placu zabaw, jego budowa realizowana jest inaczej. Poza tym przez okres budowy plac zabaw został skomasowany tak, by dzieci mogły z urządzeń korzystać. - Nie zgłaszaliśmy pretensji, że nie są zachowane strefy bezpieczeństwa, uznając sytuację za przejściową. Teraz jednak, gdy pojawiło się ogrodzenie, sytuacja bezpieczeństwa naszych dzieci jest zatrważająca: z linarium (5,5 m wysokości) można spaść wprost na słupek ogrodzenia i nadziać się na niego jak na pikę, z huśtawki wylądujemy na cegłach, które są pod nią, zahaczając wcześniej nogami o siatkę ogrodzenia - dodaje pani Krzymuska.
Tymczasem wójt Barbara Dykier twierdzi, że inwestycja szkolna nie została jeszcze dokończona.
- Ze względu na bezpieczeństwo dzieci musieliśmy odgrodzić część szkolną, ale inwestycja jeszcze nie jest zakończona. Proszę nam dać trochę czasu na prace końcowe - prosi pani wójt.