Zabezpieczcie to, nim dojdzie do tragedii!
- To kpiny. Tu zdrowie można stracić, a nie inwestora spotkać! - alarmuje Jerzy Gała, pokazując na studzienki na strefie w Kożuchowie.
- Strefa ekonomiczna? Chyba tylko teoretycznie - pan Jerzy pokazuje nam działki rozlokowane wokół ul. Inwestycyjnej. - W praktyce, jak widać, inwestorów nie ma. Od lat nic się tu nie dzieje, ludzie tylko śmieci swoje wywożą - opowiada z ironią.
Brak inwestorów to jedno, jednak największym skandalem jest dla mężczyzny to, co odkrył w środę, podczas spaceru z psem.
- Proszę spojrzeć - mężczyzna prowadzi nas ze sobą na miejsce. - Przecież tu zdrowie a nawet życie można stracić! Jak ktoś nieopatrznie wleci, to dramat murowany - pan Jerzy pokazuje na niezabezpieczone studzienki, których jest w okolicy bardzo dużo. W jednych jest woda, inne są puste. Każda jednak jest w miarę głęboka. - Mój pies o mało tutaj nie wleciał. Przecież to jest skandal! - mówi mężczyzna, oprowadzając nas po miejscu. - Proszę tylko pod nogi patrzeć! - ostrzega. Sprawę natychmiast zgłosił na policję. - Przyjechali funkcjonariusze, chodziliśmy razem i zrobili odpowiedni protokół - opowiada.
- Widzi pan, wszędzie tylko propaganda sukcesu, jak to jest teraz wspaniale w Kożuchowie. A tu proszę, co się dzieje. Wcześniej było też dzikie wysypisko śmieci. Gmina tylko prowizorycznie zabezpieczyła wjazd w miejsce, gdzie zostawiano odpady. A ludzie i tak śmieci wyrzucają, wjeżdżając z drugiej strony - opowiada.
Żegnając się z panem Jerzym, jedziemy prosto do urzędu gminy. - To prawda otrzymałem pismo z policji w sprawie studzienek - przyznaje burmistrz, Paweł Jagasek. Odpiera zarzuty Czytelnika, odnośnie tego, że na strefie jest nieporządek. - Niedawno została posprzątana - ripostuje. - A co ze studzienkami? Możemy liczyć, że gmina szybko zabezpieczy to niebezpieczne miejsce? - dopytujemy. - Oczywiście. Zaraz zabezpieczymy ten teren - zapewnia na koniec włodarz.