Zabawa i determinacja
W finale zagramy bez presji, mamy bawić się siatkówką - mówi Mariusz Soja, trener KT7 CNC Budowlan ych. Perwsze mecze w weekend w Łodzi.
- Ten decydujący mecz z Wisłą Warszawa w półfinale zagraliście na dużym luzie. To był klucz do sukcesu?
- Długo o tym rozmawialiśmy w szatni. Powiedzieliśmy sobie jedną rzecz, najważniejszą. To był dla nas mecz ostatniej szansy, trzeba się pobawić siatkówką, ale pobawić z wielką determinacją i dążeniem do celu. Brakowało nam trochę chęci wygrania meczu w Warszawie, ale w decydującej chwili właśnie ambicją i wolą walki dominowaliśmy nad Wisłą. Coś tam próbowali nam przeszkadzać sędziowie w 3. secie, ale nie ma już co do tego wracać.
- To była seria gospodarzy. Wisła wygrała dwa sety w trzech meczach w Toruniu, pana zespół jedną partię w wyjazdowym dwumeczu.
- Wychodzi na to, że o awansie zadecydowała faktycznie hala. Nadal jednak twierdzę, że gdybyśmy w Warszawie pokazali chociaż 60 procent naszej gry z piątego meczu, to on w ogóle nie byłby potrzebny. Nasi kibice jednak zasłużyli na taką zabawę, byli siódmym zawodnikiem na boisku.
- Plan na finał?
- Pewnie, że marzy nam się teraz tą ligę wygrać. Najważniejsze jednak, że znowu drużyna zrobiła krok do przodu, jesteśmy coraz lepsi. Bardzo się cieszę, że nie musimy grać finału po trzech dniach, jak ŁKS w poprzednim sezonie. Mamy dziesięć dni, żeby wrócić do siebie i dobrze się przygotować do tego wyzwania. Liczę, że na łodzianki podejdziemy na luzie, jesteśmy w finale i to ma być święto siatkówki w Toruniu.
- ŁKS powinien się bać Budowlanych?
- Każdy zespół w I lidze powinien bać się Budowlanych, jeśli jesteśmy skoncentrowani i gramy swoją siatkówkę. Gdy gra sprawia nam radość, to jesteśmy bardzo groźni. Musimy jednak pamiętać, kto stanie po drugiej stronie boiska. ŁKS już rok temu powinien wygrać ligę, ale zmęczyliśmy go w półfinale, a nie dostał czasu na odpoczynek i przygotowania przed finałową serią z Zawiszą Sulechów. Teraz jest faworytem.
- Nadal jednak nie wiadomo, cz mistrz I ligi awansuje do Orlen Ligi.
- To denerwuje, dlatego trzeba o tym zapomnieć i w ogóle nie myśleć. Co możemy zrobić? Nie mamy na to wpływu. Mogę jedynie powiedzieć, że ostatnie wydarzenia to kpina z siatkówki i przede wszystkim najlepszych drużyn w I lidze. Nie wierzę w kolejne zapewnienia PZPS i następne terminy na ostateczne decyzje.