Za niezawinioną śmierć pacjenta lekarze pójdą do więzienia? Tarcza 4.0 zaostrza odpowiedzialność lekarzy za błędy medyczne
Świadomość potencjalnie wysokiej kary będzie niosła skutki w warstwie psychologicznej. W przyszłości może u lekarzy pojawić się strach przed podejmowaniem ważniejszych decyzji czy działań medycznych, niosących ryzyko niezawinionego spowodowania śmierci pacjenta. Cały czas mamy do czynienia z oczekiwaniem społecznym, że człowiek nie powinien umrzeć w szpitalu. Jeśli przepisy Tarczy 4.0. zostaną w całości podpisane przez prezydenta, lekarze będą unikać niektórych chorych, przeprowadzania obarczonych ryzykiem zabiegów operacyjnych czy odbierania trudnych porodów - mówi dr n.med. Maciej Dziurkowski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej W Gdańsku
Prawnicy alarmują, że Sejm, przegłosowując Tarczę 4.0., wprowadził zmiany przepisów Kodeksu karnego. Może dojść m.in. do zaostrzenia odpowiedzialności karnej za tzw. błędy medyczne. Co to oznacza dla lekarzy?
Sprawa jest gorąco dyskutowana przez środowisko lekarskie, zwłaszcza, że już przed rokiem pojawiła się próba legislacyjna uchwalenia tego typu przepisów. W przypadku kary wyższej, niż jeden rok pozbawienia wolności, przewidują one osadzenie w zakładzie karnym lekarza za błędy lekarskie lub niezamierzone i niezawinione pozbawienie życia człowieka. Równocześnie ograniczają wymierzanie przez sąd kary grzywny lub ograniczenia wolności. W ubiegłym roku prezydent nie podpisał nowelizacji Kodeksu karnego, kierując ustawę do zbadania przez Trybunał Konstytucyjny. Teraz jeszcze raz próbuje się wprowadzić te same przepisy bocznymi drzwiami przy okazji tarczy antykryzysowej, doprowadzając w sposób zamierzony lub niezamierzony do ostrzejszego traktowania lekarzy. W poniedziałek prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, Andrzej Matyja wystosował pismo do pana Andrzeja Dudy, argumentując, że losy tego przepisu zależą już tylko i wyłącznie od pana prezydenta. Uważamy, że konsekwencje zaostrzenia prawa mogą być groźne nie tylko dla lekarzy, ale także dla pacjentów.
Dlaczego?
Choć medycyna jest coraz bardziej nowoczesna, czasami cudów nie ma. Świadomość potencjalnie wysokiej kary będzie niosła skutki w warstwie psychologicznej.W przyszłości może u lekarzy pojawić się strach przed podejmowaniem ważniejszych decyzji czy działań medycznych, niosących ryzyko niezawinionego spowodowania śmierci pacjenta. Cały czas mamy do czynienia z oczekiwaniem społecznym, że człowiek nie powinien umrzeć w szpitalu. Nie zawsze się to, niestety, udaje. I nie chodzi tu tylko o zabiegi operacyjne. W mojej dziedzinie, psychiatrii, także mamy do czynienia z pacjentami w stanie zagrożenia życia, uzależnionych od alkoholu, dopalaczy i innych środków. O kiedy dochodzi do u nich do majaczenia, delirium, także zgony się zdarzają. Jeśli przepisy Tarczy 4.0. zostaną w całości podpisane przez prezydenta, lekarze będą unikać niektórych chorych, przeprowadzania obarczonych ryzykiem zabiegów operacyjnych czy odbierania trudnych porodów. Wszystko to bowiem będzie niosło za sobą zagrożenie nowymi przepisami.
Jak często lekarze z stają przed sądami z zarzutem doprowadzenia do śmierć pacjenta?
Nasza gdańska Izba Lekarska obejmuje zasięgiem działania Pomorze oraz Elbląg. Zarzutów związanych z nieumyślnym spowodowaniem śmierci i przeprowadzenia aborcji - choć sprawy te należy rozpatrywać absolutnie oddzielnie - jest mało. Na tym terenie mamy maksymalnie jedną tego typu sprawę w roku, a zarzutów dotyczących przeprowadzenia aborcji do pięciu rocznie. Polscy lekarze są dobrymi fachowcami i tego typu sytuacje zdarzają się naprawdę rzadko.
A jeśli już się zdarzają? Jakie konsekwencje ze strony samorządu lekarskiego ponoszą medycy?
Każda sprawa jest prowadzona indywidualnie w biurze rzecznika odpowiedzialności zawodowej gdańskiej izby. Działa tu dwudziestu moich zastępców, czynnych rzeczników, z których każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie. Przypadki związane np. z ginekologią czy w przypadku śmierci dzieci z pediatrią powierzane są osobom z wieloletnim doświadczeniem i wiedzą w swojej specjalności. Zawsze rzecznicy sięgają też po opinie biegłych z całego kraju, by nie zarzucano nam stronniczości. Jeśli po analizie całego materiału, przesłuchaniu lekarzy, świadków, skarżących, opinii biegłych, stwierdzamy, że lekarz mógł dopuścić się zarzucanego czynu, sprawa kierowana jest do sądu lekarskiego. Gdy wina zostaje udowodniona, kary są maksymalne. To zawieszenie lub odebranie prawa wykonywania zawodu.
Kiedy ostatnio zapadł taki wyrok?
W ubiegłym roku, ale od marca do początku czerwca br. działania rzecznika i sądu lekarskiego były sparaliżowane przez pandemię. Teraz praca już wróciła do normy. Warto także dodać, że współpracujemy z prokuraturą i sądami, mamy wzajemnie dostęp naszych akt.
Zdarzyło się, że sąd karny skazywał lekarza, a sąd lekarski go uniewinniał?
Za mojej kadencji nie było takiego przypadku. Muszę podkreślić, że lekarze nie są wyjątkiem na tle społeczeństwa. Są w tej grupie zawodowej osoby, które w przeszłości także popełniały różne przestępstwa. Niektórzy z nich odsiadują wyroki w zakładach karnych, ale nie może to być zjawisko powszechne. Stąd moja nadzieja, że pan prezydent nie podpisze ustawy i skieruje zmiany w prawie karnym do dokładnej analizy.