„Za mało zarabiamy” - strażnicy masowo odchodzą z pracy
W ubiegłym roku poznańska straż miejska musiała aż sześciokrotnie organizować nabór. Z pracy odeszło blisko 50 osób
- Z zewnątrz wszystko wygląda dobrze, mamy nową siedzibę, wdrożono reformę, poznaniacy przestają traktować nas jak śmieci, ale
coraz więcej strażników mówi, że ma dość pracy
- tłumaczy nam jeden z poznańskich municypalnych, który nosi się z zamiarem złożenia wypowiedzenia. Jego zdaniem w straży zadbano przede wszystkim o kwestie wizerunkowe, liczbę pozytywnych informacji w mediach, natomiast nie skupiono się na poprawieniu sytuacji wewnątrz formacji.
- Prawda jest taka, że z zapowiadanych podwyżek w zasadzie nic konkretnego nie wyszło, a dodatkowo jest ogromne parcie na wyniki finansowe - stwierdza.
Jako przykład nasz rozmówca podaje sytuację opisywaną przez „Głos” kilka miesięcy temu - sprawę interwencji przy ul. Brzask, gdzie strażnicy karali kierowców za to, że parkowali pojazdy na źle wyrysowanej kopercie dla osób niepełnosprawnych. Sprawę bada w tej chwili prokuratura, a z naszych informacji wynika, że poszkodowanych zostało około 40 osób.
- Zwracano uwagę, że nie powinniśmy podejmować interwencji w takich miejscach, ale
nikt nie słuchał, bo dla kierownictwa liczy się kasa z mandatów
- stwierdza.
To wszystko zdaniem naszego rozmówcy sprawia, że strażnicy masowo odchodzą z pracy. Przypomnijmy, że prawie 14,5 tys. mandatów na kwotę 1,3 mln zł strażnicy wystawili w pierwszym półroczu 2016 r.
Tylko w ubiegłym roku z formacji w Poznaniu odeszło 47 osób. Z kolei przyjęto 71 strażników, organizując 6 naborów. W tej chwili jest w niej zatrudnionych 328 osób.
Zdaniem komendanta straży Waldemara Matuszewskiego przyczyny masowych odejść są bardziej zróżnicowane.
- Z każdym, kto złożył wypowiedzenie, rozmawiałem. Chciałem poznać motywację strażników do zmiany miejsca pracy - zapewnia.
Co sprawia, że blisko 50 osób zrezygnowało?
W. Matuszewski przyznaje, że wysokość wynagrodzeń (pełnoprawny strażnik po kursie otrzymuje 2,4 tys. zł brutto) jest rzeczywiście jednym z głównych motywów.
- Część z nich odchodzi do policji, bo mają tam lepsze zaplecze socjalne i emerytalne. Z kolei osoby spoza Poznania znajdują pracę w miejscu zamieszkania, także w strażach gminnych - tłumaczy komendant.
W przypadku kilku zatrudnionych w SM kobiet przyczyną odejścia było zasilenie rodzinnego budżetu środkami z programu „Rodzina 500 Plus”.
W. Matuszewski zaznacza, iż strażnicy poza podstawą mogą liczyć też na nagrody (z premii wycofano się po 2015 r.) za realizację zadań priorytetowych, do których zalicza się m.in. walkę z dewastacją terenów zielonych, dzikimi wysypiskami śmieci, czy spożywaniem alkoholu w miejscach publicznych.
- Są to różne kwoty, raz 200, innym razem 500 zł, ale wszyscy, którzy uczciwie pracują, mogą na nią liczyć - zapewnia.
Największy problem straż miejska ma z osobami z kilkuletnim stażem pracy. Zazwyczaj odchodzą osoby po przepracowaniu roku lub dwóch lat. Mniejszy problem z rotacją kadrową mają podpoznańskie gminy, głównie ze względu na wyższe zarobki - np. w Komornikach strażnik z kilkuletnim stażem zarabia ok. 2,5 tys. zł netto.
2,4 tysiąca złotych brutto zarabia średnio w Poznaniu strażnik miejski z kilkuletnim stażem
- Nie oszukujmy się jednak, to zawód, który cieszy się coraz mniejszym zainteresowaniem, głównie ze względu na płace - mówi Andrzej Cierzyński, komendant straży w Komornikach. Dodaje też, że obecnie
największym problemem formacji jest brak doświadczonych strażników.
- Sam kurs trwa trzy miesiące, później trzeba się nauczyć przekładania teorii na praktykę. Dopiero po roku pracy można powiedzieć, że mamy do czynienia z „pełnoprawnym” pracownikiem - wyjaśnia.