Za kradzieże samochodów odsiedział już 7 lat!
Poznańska policja zatrzymała samochodowego złodzieja multirecydywistę. To 37-letni Kazimierz Z. z Poznania. Mężczyzna był już wcześniej karany za przestępczość samochodową. Z więzienia wyszedł w lipcu, jednak wszystko wskazuje na to, że szybko wróci za kratki. Do „odsiadki” ma jeszcze bowiem sześć lat za inne kradzieże, a niecałe dwa tygodnie temu wpadł na gorącym uczynku.
9 listopada policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Samochodową KMP w Poznaniu zatrzymali go w Skórzewie w miejscu, gdzie odstawiał skradzione pojazdy. Chwilę wcześniej jego łupem padł wart 20 tys. złotych volkswagen golf. Podczas zatrzymania
policjanci znaleźli przy nim narzędzia do wyciągania zamka i łamania stacyjki.
Kazimierz Z. ukradł samochód w biały dzień z parkingu na poznańskim Starym Mieście. Wiele wskazuje jednak na to, że nie jest to jedyna kradzież, której podejrzany dokonał od momentu wyjścia na wolność.
Ustaliliśmy, że od lipca 2016 r. na terenie poznańskiego Grunwaldu i Łazarza doszło do kilku kradzieży samochodów, które znikały w biały dzień, po około dwóch godzinach od momentu ich zaparkowania. Niewykluczone, że Z. jest zamieszany też w te przestępstwa.
- Zatrzymany mężczyzna odpowie za kradzież z włamaniem w warunkach multirecydywy, ale zarzuty mogą zostać uzupełnione - mówi Patrycja Banaszak z KMP w Poznaniu.
Kradną, bo się opłaca
Kazimierz Z. jest jedną z 43 osób zatrzymanych w tym roku przez poznańską policję za przestępstwa samochodowe. Optymistyczne jest to, że kradzieży z roku na rok jest coraz mniej. Od stycznia do października w Poznaniu i powiecie poznańskim łupem złodziei padło 735 pojazdów. To o 150 mniej niż rok temu.
Jak mówi Robert Kącki, naczelnik Wydziału do walki z Przestępczością Samochodową Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, złodzieje i ich metody się nie zmieniają.
Osoby, które były już zatrzymywane, po wyjściu z więzienia najczęściej wracają do kradzieży. Dzieje się tak, bo ten „interes” cały czas się opłaca.
Za samochód średniej klasy złodziej dostaje od pasera około 8 tysięcy złotych.
Z tego niewielką sumę oddaje tzw. wozakowi, którego rolą jest odwiezienie pojazdu do dziupli.
Co więcej, ryzyko wpadki też nie jest duże, a kradnie się tylko to, na co jest popyt. W Poznaniu najczęściej giną samochody, takich marek jak: Citroen, Renault, Volkswagen, Skoda, Seat i auta dostawcze. Liczą się detale, kolor i rocznik, choć obecnie przestępcy najczęściej kradną te wyprodukowane do 2014 roku.
- W najnowszych modelach złodzieje mogą mieć jeszcze problem ze złamaniem zabezpieczeń. Myślę, że roczniki 2015 i 2016 będą kradli dopiero za rok - przyznaje Robert Kącki.
„Wyjątkiem” są nowoczesne samochody w systemie bezkluczykowym, na które złodzieje znaleźli już sposób.
W Polsce za 80 tys. złotych można kupić sprzęt do ściągania danych z kart, które pełnią rolę kluczyka.
To dwie skrzynki wielkości routera wifi. Jedna przechwytuje sygnał z karty i wysyła go do drugiego urządzenia, które otwiera drzwi pojazdu.
- Mieliśmy już takie przypadki na terenie naszego powiatu. Najczęściej samochody ginęły z posesji domów jednorodzinnych. Razem z prewencją jesteśmy z trakcie przygotowywania kampanii informacyjnej, by pokazać, jak można zabezpieczyć się przed przestępstwem - mówi Robert Kącki.
Przed złodziejem można się obronić. Jak się okazuje,
najlepszym sposobem na to jest zamontowanie własnego alarmu.
- Jeżeli auto jest wyprodukowane z fabrycznym alarmem, który posiada również milion innych samochodów z tej linii produkcyjnej, to bardzo możliwe, że złodziej ma już na niego antidotum. Kiedy założymy własny alarm, złodziej do takiego samochodu nie podejdzie - mówi Robert Kącki.
Dziuple na jedno auto
Prawie 90. proc. aut pochodzących z kradzieży jest rozbieranych w tzw. dziuplach. To w nich samochód tnie się na części, które później trafiają na giełdę lub do warsztatów. Kiedyś kryjówki były organizowane głównie w Poznaniu i okolicach. Teraz samochody wyjeżdżają w województwo.
- Sprawdziliśmy już tyle osób, które w następstwie usłyszały zarzuty, że paserzy zaczęli się bać. Mieliśmy przypadki, kiedy złodzieje potrafili odjechać do dziupli nawet 100 km - mówi szef Wydziału do walki z Przestępczością Samochodową KMP w Poznaniu.
Zmienił się też wygląd dziupli.
Złodzieje nie wykorzystują już gospodarstw i hal, gdzie do pocięcia wjeżdżało naraz nawet po kilka samochodów.
Teraz przestępcy najczęściej wynajmują garaże przy domach jednorodzinnych, do którego na pocięcie może wjechać tylko jeden pojazd.