Za kierownicą budzą się demony. Wulgarność i chamstwo nie zna płci
Nadmierna prędkość, oślepianie światłami, wulgaryzmy, a nawet rękoczyny - to codzienność na polskich drogach. Przykłady chamstwa i przemocy widać również na drogach Małopolski.
Luty, centrum Krakowa. Taksówkarz zostaje zmuszony do zjechania na pobocze przez głośne trąbienie, dobiegające z czarnego BMW. Gdy taksówka się zatrzymuje, to samo robi kierowca BMW. Wysiada z samochodu, podbiega do taksówkarza, uderza go w twarz i odjeżdża. Pobity dzwoni po policję i rusza za czarnym samochodem. Widząc to, kierowca BMW wysiada z auta ponownie, tym razem z kijem bejsbolowym w ręku. Demoluje taksówkę i atakuje jej właściciela.
To nie jedyna tego typu scena, która wydarzyła się w ostatnich miesiącach na małopolskich drogach.
Agresywna Małopolska
Wymieniajmy więc dalej:
Lipiec, Barwałd Górny. Inspektorzy Urzędu Transportu Kolejowego kontrolują stan przejazdu, na którym niedawno doszło do zderzenia pociągu z samochodem. Nagle zatrzymuje się koło nich dostawczy fiat, z którego wysiada kierowca. Rozpoczyna agresywną dyskusję - ma pretensje, że sprawdzany przejazd jest zablokowany. Gdy jeden z inspektorów chce udokumentować nieprawidłowe zaparkowanie pojazdu przez kierowcę fiata, ten uderza urzędnika, krzyczy, wyrywa mu aparat z ręki i niszczy go.
Marzec, Oświęcim. Trwa egzamin na prawo jazdy. Nagle kierowca mazdy zajeżdża drogę kursantce, zmuszając samochód do zatrzymania się. Z mazdy wysiada mężczyzna, który krzycząc uderza pięścią w lusterko samochodu egzaminacyjnego z taką siłą, że w końcu je urywa. Wraca do auta i odjeżdża.
Czerwiec, Wadowice. Grupa mężczyzn, jadąca w BMW, zatrzymuje się na światłach obok innego samochodu. Pasażer BMW opuszcza szybę i - z sobie tylko znanego powodu - pokazuje środkowy palec kierowcy auta, po czym zaczyna go wyzywać, a na końcu pokazuje gest podrzynania gardła.
Brawura i agresja
To tylko niektóre sytuacje z Małopolski, kiedy kierowcom - niekiedy bez konkretnego powodu - puszczają nerwy. Nowe badania psychologów Instytutu Transportu Samochodowego wykazują, że polscy kierowcy mają dużą skłonność do agresywnych i ryzykownych zachowań na drodze. - Ponad 80 proc. kierowców deklaruje, że przynajmniej raz w tygodniu zdarza im się obserwować agresywne zachowania na drogach tj. oślepianie światłami, niebezpieczne zmiany pasa ruchu lub wyprzedzanie, zajeżdżanie drogi, jazdę na zderzaku, nadużywanie klaksonu, ruszanie z piskiem opon, krzyki czy obelgi - wyjaśnia dr Ewa Ochędowska, psycholog ITS, która prowadziła badania o agresji na drodze.
Badania pokazują jednak, że to, co widzimy u innych, niekoniecznie jesteśmy w stanie dostrzec u siebie. - Kierowcy traktują siebie zdecydowanie łagodniej niż innych kierujących. Możemy mówić tutaj o pojawiającej się tzw. luce świadomości, czyli sytuacji, w której deklarowana niechęć do danego zachowania nie jest spójna z umiejętnością powstrzymywania się przed nim - potwierdza Monika Ucińska, psycholog ITS.
Agresja drogowa to jedna z najistotniejszych przyczyn wypadków samochodowych. Jest coraz więcej kampanii, nawołujących do kultury na drodze i bezpiecznego zachowania za kierownicą. Niestety, efektów brak - według badań, agresja na drodze rośnie z każdym rokiem. Polska odnotowuje najwyższy odsetek wypadków drogowych spośród wszystkich krajów europejskich, najwyższa jest też śmiertelność, a polscy kierowcy najczęściej przyznają się do przekraczania prędkości. Za nic mają przepisy i znaki drogowe - prawie połowa zmotoryzowanych jeździ po mieście z prędkością większą niż dozwolone 50 km/h.
- Spychanie z jezdni, wygrażanie, kłótnie, a co najgorsze - nagłe wyhamowania. Na polskich drogach niestety jest mało kultury i wzajemnego zrozumienia - mówi Maciej Angierman z Mogilan, kierowca.
- Nieraz zdarza się, że ktoś „siedzi” na zderzaku samochodu kursanta i zmusza go do przyspieszenia - mówi Piotr Jasek, instruktor w krakowskiej szkole jazdy WILKAR. - Gdy kursantowi zgaśnie silnik raz czy drugi, jadący za autem kierowca traci cierpliwość. Od razu trąbi albo koniecznie chce ominąć auto, niejednokrotnie powodując tym manewrem zagrożenie w ruchu - dodaje.
Anonimowo znaczy bezkarnie?
Agresja na drodze przejawia się trzema rodzajami zachowań. Pierwsze z nich to agresywna jazda, czyli nadmierna prędkość, która zwiększa ryzyko wypadku drogowego. To też niezważanie na uczestników ruchu lub zmuszanie ich do wykonywania niebezpiecznych manewrów, np. hamowania, nagłego zmieniania pasa itd. Drugim rodzajem jest gniew za kierownicą, czyli krzyki i obelgi wobec innych kierowców. Najgorszym zachowaniem jest tzw. furia drogowa, która przejawia się m.in. atakiem fizycznym na innego uczestnika ruchu. Wśród polskich kierowców - nierzadka.
Co w nas wstępuje, gdy wsiadamy za kółko? - W samochodzie kierowcy czują się anonimowi i odseparowani od innych. Świadomość, że nie zostanie się zauważonym czy rozpoznanym przez innego kierowcę, daje przyzwolenie na wyrażanie gniewu - tłumaczy Monika Ucińska.
Gdy wsiadamy do auta, czujemy się jak na swoim „terytorium”, którego będziemy bronić za wszelką cenę. Wiele osób ma także naturalną skłonność do rywalizacji i podejmowania ryzyka. - Część kierowców w momencie, gdy ktoś ich wyprzedza, traktuje to jak wyzwanie, co z kolei może prowadzić do brawury - twierdzi Monika Ucińska.
Pani psycholog zaznacza, że łatwiej być agresywnym wobec kogoś, komu nie patrzymy w oczy. - Kierowcy nie znają siebie nawzajem, więc nie zależy im na utrzymywaniu dobrych relacji. Tym samym nie czują konieczności powstrzymania się od agresywnych zachowań.
Świadkami tych sytuacji często są dzieci. - Dzieci, obserwując postawy swoich rodziców, uczą się, że złoszczenie się na innych kierowców i zachowywanie się wobec nich w sposób agresywny jest dozwolone - wyjaśnia Ucińska.
Duże auto, duży kłopot
Okazuje się, że stereotyp, zgodnie z którym właściciele dużych, luksusowych samochodów nie szanują na drodze ani przepisów, ani innych kierowców, znajduje uzasadnienie w psychologii.
- Dla wielu prowadzenie „lepszego” pojazdu może wiązać się z poczuciem władzy, którego nie odczuwają w domu czy w pracy. Wtedy zwykle uprzejma i grzeczna osoba staje się bardzo agresywna za kierownicą - zaznacza Monika Ucińska.
Z kolei obalić można stereotyp, że kobiety za kierownicą są łagodniejsze niż mężczyźni. Wbrew pozorom równie często agresja drogowa dotyczy kierowców płci żeńskiej.
Różnice ujawniają się wyłącznie w ekspresji tego zachowania. Kobiety częściej okazują agresję werbalną, natomiast mężczyźni - fizyczną. I nie chodzi tutaj tylko o rękoczyny, ale też mruganie światłami czy nadużywanie klaksonu.
- Ponadto mężczyźni, którzy prowadzą samochód w obecności innego mężczyzny, zachowują się bardziej agresywnie i ryzykownie, niż kierowcy jadący sami lub w towarzystwie kobiety - mówi Monika Ucińska. Psychologowie zaznaczają, że agresja drogowa nie zna szerokości geograficznych. Występuje w każdym kraju na świecie, a wiele zależy od jego mieszkańców i uwarunkowań kulturowych.
Raport Instytutu Gallupa, który prowadzi badania opinii społecznej od 1935 roku, wykazał jednak, że mieszkańcy Unii Europejskiej wskazali oślepianie światłami jako najbardziej irytujący przejaw agresji drogowej. Natomiast Amerykanów i Japończyków najbardziej drażni zbyt ekspansywna jazda, czyli np. wymuszanie przyspieszenia lub zmiany pasa przez innego kierowcę.
W Małopolsce na początku lipca powołano specjalny oddział grupy policyjnej SPEED. 50 funkcjonariuszy oddelegowanych do zespołu ma walczyć z agresją drogową i przeciwdziałać niebezpiecznym zachowaniom kierowców.
A co robić, gdy już spotkamy się z agresją na drodze?
- Najlepszą metodą jest brak reakcji na zaczepne zachowania. Pouczanie innych, obraźliwe gesty, wdawanie się w „pyskówki” to krok do eskalacji zjawiska - tłumaczy Monika Ucińska.