Za granicą sprawy stoją w miejscu
Wnioski o międzynarodową pomoc prawną lubelscy śledczy wysyłają nawet do Australii.
Pomoc od niemieckich prokuratorów będzie prawdopodobnie konieczna podczas śledztwa w sprawie rzekomego oplucia muzułmanki na lubelskim deptaku.
Do zdarzenia miało dojść w czerwcu br. 18-letnia muzułmanka, obywatelka Niemiec, miała zostać wówczas opluta przez przechodnia w centrum Lublina.
W ub.r. z Lublina wysłano za granicę ok. 300 wniosków o pomoc przy śledztwach
- Trwają intensywne czynności w tej sprawie. Zastanawiać się będziemy nad skierowaniem wniosku do strony niemieckiej o międzynarodową pomoc prawną - tłumaczy Katarzyna Czekaj, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
Czym jest międzynarodowa pomoc prawna? - Wniosek o pomoc zagraniczną kierujemy, gdy zachodzi konieczność wykonania czynności procesowych na terenie innego państwa, np. mieszka tam podejrzany, świadek lub znajdują się tam dowody - wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Okazuje się, że lubelscy śledczy bardzo często wysyłają wnioski o pomoc do swoich kolegów po fachu z innych krajów.
- W ubiegłym roku z Lublina wystosowanych było ok. 300 takich wniosków - precyzuje Agnieszka Kępka.
Najwięcej kierowanych jest do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Ukrainy.
- Jeżeli chodzi o Niemcy, jest to związane z tym, że Polacy najczęściej jeżdżą właśnie do tego kraju, by popełnić w nim drobniejsze przestępstwa, jak np. kradzieże czy włamania. Z kolei w Wielkiej Brytanii są siedziby wielu banków, za których pośrednictwem popełniane są oszustwa finansowe - wyjaśnia rzeczniczka śledczych.
Natomiast duża liczba wniosków wysyłanych na Ukrainę związana jest z tym, że obywatele naszego wschodniego sąsiada popełniają na Lubelszczyźnie wiele przestępstw.
Ale nasi śledczy o pomoc prawną zwracają się także do przedstawicieli państw egzotycznych.
- W tym momencie wysłaliśmy wniosek o zagraniczną pomoc do Republiki Południowej Afryki. W przeszłości zdarzały się przypadki wniosków kierowanych np. na Tajwan, do Korei, Chin, Japonii czy Australii - wylicza Agnieszka Kępka.
Zaletą prowadzenia śledztwa z pomocą zagranicznych organów ścigania jest to, że nasi prokuratorzy nie muszą podróżować po całym świecie, by przesłuchiwać świadków i zbierać dowody.
- Nawet nie możemy tego robić, bo nasze organy ścigania mogą działać tylko w granicach RP - precyzuje Kępka.
Ich wadą jest z kolei to, że postępowanie kierowane za granicę bardzo często się przedłuża.
- Nie mamy wpływu na termin realizacji sprawy przez organa innego kraju. Bardzo szybko pomoc realizują Niemcy. Ale w przypadkach innych państw, niestety, często musimy po prostu zawieszać postępowania - dodaje Kępka.
Jednym z głośniejszych takich przypadków była sprawa funkcjonariusza BOR z Zamościa, który w 2007 r. zginął podczas zamachu w Iraku, gdy własnym ciałem zasłonił Edwarda Pietrzyka, ówczesnego ambasadora Polski.
Lubelska prokuratura przez 5 lat wysyłała wiele wniosków o pomoc prawną. Jednak strona iracka niechętnie współpracowała z naszymi śledczymi i lubelskiej prokuraturze nie udało się ustalić winnych zamachu. W 2012 roku sprawa została umorzona.
W miejscu utknęło także śledztwo w sprawie zeszłorocznej licytacji Pride of Poland. Prokuratura Regionalna w Lublinie wysłała bowiem wnioski o pomoc prawną do USA, Włoch i Szwecji. Do tej pory uzyskała zaledwie jedną odpowiedź.