Część rodziców w tym roku nie kupuje podręczników. Wydają na plecaki, piórniki i kolorowe zeszyty.
Już dziś dla uczniów w całym kraju zabrzmiał pierwszy dzwonek. Większość rodziców kupiła już wyprawki szkolne, część osób w brakujące rzeczy zaopatruje się jeszcze w pierwszych dniach września.
10-letnia Monika z Torunia ma już wymarzony piórnik, plecak i worek na wf z postaciami z „Krainy lodu”. Jej mama poluje teraz na zeszyty z nadrukiem z tej samej disneyowskiej bajki.
- Nie zapłacę za podręczniki dla córki, więc postanowiłam, że wydam więcej na przybory szkolne - mówi Anna Jagielska, mama 10-latki. - Te wszystkie gadżety z postaciami z ukochanego filmu córki są o jakieś 30 procent droższe niż zwykłe zeszyty czy piórniki.
Mała Monika dostanie podręczniki na koszt państwa. Nie będą one nowe, bo przez ostatnich 10 miesięcy korzystali z nich o rok starsi koledzy dziewczynki. Muszą być jednak w dobrym stanie, bo w innym razie ich zwrotu nie przyjęłaby szkolna biblioteka. Na początku września czwartoklasistka dostanie natomiast komplet nowych ćwiczeń do poszczególnych przedmiotów. Jej rodzice kupią tylko podręcznik do religii, która jest przedmiotem nieobowiązkowym.
Reforma, która miała zapewnić podręczniki szkolne za darmo wszystkim uczniom podstawówek i gimnazjów, wprowadzana jest etapami. W 2014 roku pierwszaki otrzymały elementarze, a we wrześniu 2015 finansowane przez państwo książki do nauki dostały dzieci w klasach drugich i czwartych oraz uczniowie pierwszych klas gimnazjów. I to wszystko ku wielkiemu zadowoleniu rodziców. - To ogromna oszczędność, realne pieniądze, które zostają w portfelu - mówią rodzice toruńskich pierwszaków. - Dzięki temu, że nie muszę płacić w tym roku za podręczniki, sfinansowałam dzieciom dodatkowe atrakcje, np. wyjścia do kina i kupiłam im do szkoły przybory z ich ulubionymi postaciami, które są droższe - dodaje pani Agnieszka z Torunia, której dzieci rozpczęły dziś 1 i 3 klasę szkoły podstawowej.
Darmowe podręczniki otrzymają wszyscy uczniowie szkół podstawowych z wyłączeniem klas szóstych. - Czuję się poszkodowana, bo moje dziecko, które idzie w tym roku do 6 klasy, nie dostanie darmowych podręczników - mówi pani Iwona z Torunia. - W tym roku wydałam ponad 300 zł na podręczniki. Co najmniej drugie tyle muszę przeznaczyć na dodatkowe rzeczy - przybory szkolne, artykuły papiernicze i stroje sportowe, gdyż córka chodzi do klasy sportowej.
W gimnazjach finansowane przez państwo książki będą mieć uczniowie pierwszych i drugich klas. Dopiero w przyszłym roku komplety bezpłatnych podręczników trafią do ostatnich klas podstawówek oraz gimnazjów. Wówczas wszyscy uczniowie obu typów szkół korzystać będą z książek i ćwiczeń opłacanych z centralnego budżetu.
Jak na razie nic nie mówi się o finansowaniu wyprawek dla uczniów obecnych szkół ponadgimnazjalnych - liceów, techników oraz zawodówek. Rodzice są rozczarowani, bo właśnie tam są one najdroższe.
Za komplet książek dla licealisty zapłacić trzeba nawet 600 zł. Dlatego zdesperowani rodzice szukają innych niż tradycyjne księgarnie źródeł zaopatrzenia. - Syn znalazł trochę używanych książek w internecie. Zapłacił za nie 100 zł, a nie 300, jak by to było w normalnej księgarni - opowiada Czytelniczka.
Na szkolne zakupy bez wątpienia wpływ ma działający od kwietnia program 500 plus. Rodzice mają więcej pieniędzy i chętniej je wydają. Widać to chociażby po wybieranych przez nich rzeczach - coraz częściej są one markowe, pochodzą od popularnych wśród dzieci i młodzieży producentów. Buty New Ballance, plecak Nike czy dżinsy Levis dla wielu nie są już tak nieosiągalne.
Wzrost popytu widać nie tylko w księgarniach, sklepach papierniczych czy odzieżowych. Przed pierwszym dzwonkiem rodzice chętniej inwestowali też w elektroniczne gadżety. Dzieci dostały nowe telefony komórkowe, tablety, a nawet laptopy. Kwitnie rynek gier komputerowych i tych droższych - na konsole.
We wrześniu rodziców czekają kolejne wydatki - to składki na ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków, radę rodziców, bilety miesięczne czy obiady w szkolnej stołówce.