Z wielkiej chmury mały deszcz
Każda wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki jest dla Polski wielkim, ale już nie tak rzadkim wydarzeniem. Wielkim, bo to przywódca wielkiego, przyjaznego nam państwa, w którym żyją miliony naszych rodaków, a które również odgrywa kluczową rolę w polityce międzynarodowej. Nie tak rzadkim, ponieważ od 1972 roku, urzędujący prezydenci USA, łącznie z obecną wizytą prezydenta Donalda Trumpa, przebywali w Polsce czternaście razy.
W 1972 roku gościł w Polsce prezydent Richard Nixon, w 1975 r. prezydent Gerald Ford, w latach 1989 i 1992 prezydent George H.W. Bush, w 1994 i 1997 roku prezydent Bill Clinton, w 2001, 2003 i w 2007 r. prezydent George W. Bush, w 2011, 2014 i 2016 r. prezydent Barack Obama i w 2017 r. prezydent Donald Trump.
Każda z tych wizyt dotyczyła spraw gospodarczych i politycznych. Pierwsza z nich przyniosła Polsce możliwość skorzystania z amerykańskich kredytów, które pozwoliły nieco poprawić stan polskiej gospodarki, zwłaszcza pod rządami Edwarda Gierka, a ostatnia zapewne umocni bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO w Europie. Wprawdzie grupa wojsk amerykańskich już stacjonuje w Polsce, to jednak, jeżeliby trzeba stawić czoła agresji ze Wschodu, ta garstka, nie miałaby szans na jej powstrzymanie.
Polskie władze liczą na ściślejszą współpracę z USA i na wynikające z niej korzyści. Na pierwszym miejscu, jak podaje prasa, chodzi o bezpieczeństwo Polski, co można osiągnąć skłaniając prezydenta Trumpa do zapewnienia wieloletniej obecności poważniejszej ilości wojsk amerykańskich w Polsce, i o możliwość zakupu dla polskiej armii nowoczesnego uzbrojenia.
Równie ważne jest bezpieczeństwo energetyczne, czyli wynegocjowanie długoterminowej dostawy gazu ze Stanów Zjednoczonych. Pierwsza taka dostawa amerykańskiego gazu LNG miała miejsce w początkach czerwca tego roku. Wprawdzie ten gaz nie będzie tańszy, ale za to jego dostawa nie będzie uzależniona od polityki.
Można się domyślać, że w rozmowach z prezydentem Trumpem polski prezydent lub polscy ministrowie poruszyli sprawę katastrofy pod Smoleńskiem i szukali wsparcia oraz wywarcia nacisków na Rosję, by oddała wrak tupolewa.
Wobec tak szerokich oczekiwań ze strony polskiej w stosunku do amerykańskiego prezydenta, chciałoby się wiedzieć, co Polska ma do zaoferowania Ameryce?
Minister spraw zagranicznych sugeruje, że Polska może się bardziej zaangażować w wojnę z tzw. Państwem Islamskim, może także wznowić udział polskich żołnierzy w pokojowych misjach ONZ. Wygląda na to, że my znowu chcemy przelewać krew „za wolność naszą i waszą!”.
Podczas tej krótkiej wizyty w Warszawie prezydent Trump pozdrowił publicznie Lecha Wałęsę, dziś spychanego przez polskie władze na margines, ale znanego i cenionego w całym świecie przywódcę „Solidarności”.
W spotkaniu z prezydentem Trumpem wzięli udział liderzy państw Trójmorza, czyli dwunastu państw, leżących między Morzem Bałtyckim, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Chodzi o Bułgarię, Chorwację, Czechy, Estonię, Litwę, Łotwę, Polskę, Rumunię, Serbię, Słowację, Słowenię i Węgry.
Ta grupa państw od pewnego czasu stara się zbliżyć ze sobą, tworząc formację państw o wspólnych interesach, która jako całość mogłaby odegrać większą rolę międzynarodową, przynajmniej w Unii Europejskiej, niż poszczególni jej członkowie, ale upłynie jeszcze sporo wody, zanim się zrozumieją i zjednoczą.
Wielka wizyta, piękne przyjęcie Gościa, wielkie oczekiwania, sukces rządzących i co dalej? Wydaje się, że z tej wielkiej chmury, spadnie mały deszcz. Obym się mylił.