Z przekąsem: Za grosz konsekwencji
Posty zdominowały współczesność. Żyjemy w czasach postpolityki, postprawdy i dodam, że także postlogiki.
Przykłady znaleźlibyśmy pewnie nawet na San Escobar, ale wystarczy nie ruszać się znad Wisły i ograniczyć się jedynie do siły dzierżącej władzę. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski chwalił w telewizyjnej przemowie poprawki opozycji do budżetu państwa. Mówił, że wiele z nich jest dobrych, prospołecznych. Wcześniej te szlachetne posunięcia w kolumnowym sejmie uśmiercili jego partyjni koledzy. Karczewski był gotowy ożywić je w Senacie. Ale mimo pozytywnego o nich zdania nic nie zrobił. Nawiasem mówiąc, marszałek Senatu sięgnął po osobliwy argument, by zbić zarzut opozycji, że budżet państwa jest nielegalny: - Został uchwalony zgodnie z prawem, wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują.
Komuniści i złodzieje - krzyczał wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński na partyjnym wiecu, uzasadniając z czego wynikają niecne zamiary antyrządowych demonstrantów i odbierając protestującym prawo do udziału w życiu politycznym. Jednocześnie Brudziński zbratał się w PiS z komunistycznym prokuratorem Stanisławem Piotrowiczem i PZPR-owskim działaczem Wojciechem Jasińskim. Nie sposób też zapomnieć, jak to PiS w latach 2005 - 2007 tworzył rządy z Samoobroną, a jej lider był nawet wicepremierem. Z partią, w której aż roiło się od komunistów, a prezes Jarosław Kaczyński mówił: - Samoobrona jest tworem byłych oficerów służb bezpieczeństwa („Głos Wybrzeża”, czerwiec 2003).
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski poprosił Komisję Wenecką o pomoc w rozstrzygnięciu sporu o Trybunał Konstytucyjny. Okazało się, że stanowisko międzynarodowego zespołu wybitnych prawników rozmija się z oczekiwaniami polskiego rządu. Jego zdanie sprowadzono do nic nie znaczących opinii. Przyjaciół, bo przecież o pomoc nie prosi się wrogów, zaczęto oskarżać o próbę ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski. Podobnie było z innymi organizacjami międzynarodowymi. W podtekście wypowiedzi ojców narodu pomrukiwało dybanie na naszą niepodległość (jakby nikt nie pamiętał, że również PiS debatował o Polsce w Parlamencie Europejskim). Nie przeszkodziło to jednocześnie na podpieranie się odsądzanymi od czci i wiary unijnymi instytucjami, także ostatnio. Próbę wyrzucenia dziennikarzy z Sejmu bez mrugnięcia okiem uzasadniano rozwiązaniami stosowanymi w Strasburgu i w Brukseli.
Taktyka w czasach postpolityki ubliża zdroworozsądkowemu myśleniu. Na San Escobar nie mają takiego problemu. My też?