Przekleństwem wielkich ludzi jest ich niezrozumienie. Często bywa, że wybitna myśl jest wypaczana, niewłaściwie odbierana, interpretowana i tak zniekształcona kreuje postawy, wyznacza kierunki działania.
Poseł Jarosław Kaczyński, prezes PiS, lider partii rządzącej Polską, nazywany też naczelnikiem czy prezesem państwa, w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” stwierdził, że Donald Tusk jest protegowanym Angeli Merkel, „jest kandydatem niemieckim” na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. W nas wciąż drzemie silne, traumatyczne doświadczenie niemieckiej agresji i niemieckich zbrodni. I choć nie jest to przeszkodą w handlowaniu z Niemcami (największy partner Polski), podejmowaniu pracy w Niemczech, odpoczywaniu w niemieckich Alpach, kibicowaniu niemieckim klubom piłkarskim, to gdy wejdziemy na polityczne ścieżki - Niemców nienawidzimy i podejrzewamy o próbę podbicia, a przynajmniej zdominowania, podporządkowania sobie Polski.
Łatwo, w takiej sytuacji, odebrać myśl Jarosława Kaczyńskiego, jako napiętnowanie Donalda Tuska, prowadzące do utożsamienia go ze śmiertelnym wrogiem. A może prezes wskazywał w swoim przesłaniu, że Tusk jest tak sprawny, tak dynamiczny, tak niezawodny, tak wszechstronny i tak bezpieczny jak niemieckie samochody, z których on sam korzysta, podobnie jak i cały - przecież polski - rząd.
A może wskazując, że Tusk jest popierany przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, prezes zwracał uwagę na siłę ukrytej opcji polskiej w Niemczech. Przecież Angela to Polka. Jej dziadek ze strony ojca, Ludwik Marian Kaźmierczak (polskie nazwisko), pochodził z Poznania (miasto w Polsce, ba - w Wielkopolsce, w okresie zaborów pod panowaniem pruskim).
Wprawdzie w czasie I wojny światowej został wzięty do armii niemieckiej, ale przecież walczył przeciw Francuzom (tym samym, którzy według polskiego wiceministra obrony Bartosza Kownackiego od Polaków uczyli się jeść widelcem).
Wkrótce jednak polski dziadek kanclerz Niemiec znalazł się po drugiej stronie frontu i zaczął służbę w armii generała Józefa Hallera - polskiej przecież. Po przegranej przez Niemcy wojnie znalazł się w Polsce. Dopiero później zdecydował się wyjechać z narzeczoną do Berlina. Tam przyszedł na świat jego syn, a ojciec Angeli Merkel. Dziadkowie obecnej kanclerz i jej matka do 1936 roku mieszkali w Elblągu (jedno z najstarszych miast polskich, w okresie zaborów pod panowaniem pruskim, później w granicach Niemiec, do Polski wróciło po II wojnie światowej), a następnie przeprowadzili się do Hamburga, gdzie urodziła się Angela, w której żyłach, chcesz czy nie - płynie - przecież polska krew.
I ukryta opcja polska wygrała. Tusk nadal będzie przewodniczącym Rady Europejskiej.