Z pięściami na policjanta. Także w naszym regionie
Od początku roku doszło w województwie do 340 ataków na funkcjonariuszy publicznych.
W całym 2016 roku na Kujawach i Pomorzu policjanci zanotowali aż 579 spraw dotyczących „naruszeń nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego”. A to tylko tak zwane przestępstwa stwierdzone, czyli sprawy, które zakończyły się postawieniem zarzutów.
Rok wcześniej doszło do 502 takich ataków. A od stycznia do sierpnia tego roku w policyjnej statystyce znalazło się 340 podobnych spraw.
- Zaznaczyć warto, że dane zawierają ogół spraw dotyczących naruszenia nietykalności różnych funkcjonariuszy publicznych, nie tylko policjantów - zaznacza podkomisarz Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
W tym samym czasie (w pierwszych ośmiu miesiącach tego roku) policja zanotowała 162 przypadki zniewagi funkcjonariuszy. W całym ubiegłym roku takich spraw było 301, a w roku poprzednim - 252.
Napadnięci w biały dzień
Wśród wymienionych postępowań jedno dotyczyło zdarzenia, do którego doszło w bydgoskim Fordonie.
W ubiegłym roku zaatakowano tam dzielnicowego. Rok wcześniej, latem, na ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy wydarzył się incydent z udziałem grupy agresywnych mężczyzn, którzy próbowali przeszkadzać interweniującym policjantom.
Zamieszanie zaczęło się od awantury w tramwaju. Jeden z pasażerów był pijany. 28-latek miał 1,5 promila alkoholu. Rzucał w innych ludzi butelkami i pluł na nich. Motorniczy, widząc patrol przy ulicy Gdańskiej, zatrzymał tramwaj i poprosił mundurowych o interwencję. Funkcjonariusze wyprosili awanturnika z tramwaju. Sprawdzili w bazie jego personalia i okazało się, że jest ścigany za przestępstwo. Zaczął się wyrywać. Policjanci skuli go w kajdanki, obezwładnili, kładąc go na ziemi. Zebrał się tłum przechodniów. Niektórzy ludzie bez skrępowania filmowali incydent.
Jednemu z policjantów skradziono wtedy pałkę, innemu ktoś strącił z głowy czapkę. Mundurowi byli osaczeni przez grupę agresywnych mężczyzn.
Po tej interwencji zarzuty z artykułu 222 Kodeksu karnego (mówiącego o naruszeniu „nietykalności cielesnej funkcjonariusza”) usłyszał nie tylko zatrzymany 28-latek, ale też trzy osoby z tłumu, które szarpały się z policjantami i ich znieważały.
Prawie 4 tysiące ataków
Coraz częściej też dowiadujemy się, np. z prywatnych nagrań komórkami, o interwencjach policji, które nie przebiegają tak sprawnie, jak powinny. Już kilkanaście miesięcy temu związkowcy policyjni apelowali do szefa MSW o wprowadzenie dodatkowych szkoleń dla funkcjonariuszy. Z podobnymi pomysłami polemizuje Jerzy Dziewulski, były antyterro-rysta: - Temat szkoleń wraca jak bumerang. Prawda jest taka, że jeżeli do policji wstępują osoby bez predyspozycji, nie pomoże żadne szkolenie. Glina jest gliną przez całą dobę. Sam powinien doskonalić sztuki walki, być świadomy, że nie ma recepty na bezpieczeństwo.
Wzrost liczby ataków na policjantów widać najwyraźniej w statystykach ogólnopolskich. W 2012 roku w kraju doszło do 736 przypadków napaści na funkcjonariusza, a w 2014 - do 1957. Dwa lata później liczba ta zbliżyła się do 4 tysięcy.
Co jest przyczyną? Niektórzy eksperci, jak dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS, dopatrują się wzrostu agresji wobec policjantów w większej dostępności narkotyków i dopalaczy.
Wskazują też na fakt, że być może po prostu częściej dochodzi do sytuacji, w której następuje konfrontacja policji z obywatelami - coraz liczniejsze są w ostatnich latach marsze, wiece, wystąpienia. Choćby osławione „miesięcznice”.
Na granicy rzeczywistości
- To dosyć smutne, ale wydaje się, że mamy do czynienia z jeszcze jednym przejawem zmian kulturowych, które idą w stronę znacznie szerszej tolerancji dla różnych zachowań agresywnych - mówi dr Grzegorz Kaczmarek, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. - Chodzi o źle pojętą swobodę kulturową, która niezależnie od oceny jest, moim zdaniem, faktem empirycznym.
Dobrym przykładem, wskazuje dr Kaczmarek, jest subkultura kibolska, w której przestępca, chuligan jest czasem bardziej chroniony niż ofiara. - Panuje pewien rodzaj przyzwolenia i tolerancji wobec agresji nie tylko słownej, chamstwa, wulgarności. Te subkultury agresji czują się swobodnie. Policja jest na styku tego. To trochę jak niebezpieczeństwo zakażenia wirusami wśród pielęgniarek, które jest wyższe niż w innych grupach zawodowych.