Falubaz podniósł się z kolan i wielkim stylu rozstrzygnął na swoją korzyść mecz ze Spartą
Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra pokonał w miniony piątek na W69 Betard Spartę Wrocław 48:42. Spotkanie zapowiadało się jako szlagier i trzeba przyznać, że dostarczyło sporo emocji. Słaby początek w wykonaniu gospodarzy, rzucające się w oczy problemy na starcie, późniejsza pogoń i końcowy sukces. Opiekun przyjezdnych zwrócił uwagę na kapitalną końcówkę w wykonaniu Falubazu. - Gratuluję im. My pojechaliśmy tę część zupełnie odwrotnie. Myślę, że spotkanie mogło się podobać, ponieważ były bardzo ciekawe wyścigi. Uważam, że przegrać to nie wstyd, zwłaszcza tutaj, natomiast straciliśmy masę punktów. Od ósmego wyścigu zgubiliśmy aż 16 „oczek”. Okazało się, że za dużo - szacował trener Sparty Rafał Dobrucki. - Druga cześć meczu nie ułożyła się po naszej myśli. Nam nie udało się znaleźć odpowiednich ustawień, a zielonogórzanie jechali kapitalnie. Wyciągniemy wnioski i na pewno będzie po tym pojedynku mądrzejsi - dodał szkoleniowiec.
Trener zielonogórzan po spotkaniu mógł odetchnąć z ulgą. - Podczas trwania tego meczu ubyło mi z rok, albo nawet dwa z życia. Do ósmego biegu goście okładali nas niemiłosiernie. Nie mogliśmy sobie poradzić, szło nam jak z kamienia - komentował Marek Cieślak. - Chciałbym poznać człowieka, który nakazuje na cztery godziny przed zawodami, aby nic nie robić z torem. Przecież był upał. Współczuję kibicom, bo tej nawierzchni nie szło przelać, żeby pojechać dwa, trzy wyścigi w normalnych warunkach. Trzeba zmienić regulamin i dać możliwość zrobienia do końca tego toru. Wiadomo, że on ma być równy, ale cudów nie ma. Taka temperatura, do tego wiatek… Przecież to wszystko schnie w oczach - przekonywał doświadczony szkoleniowiec.
Ponadto Cieślak powiedział, że jest dumny ze swoich zawodników. - Nie poddali się i w pięknym zwyciężyli. Cieszę się z tych ważnych punktów, natomiast Rafałowi i jego ekipie gratuluję walki - powiedział trener Falubazu. - To dla nas fajny dzień. Nie ukrywam, że bardzo obawiałem się tego meczu. W Sparcie jeżdżą świetni zawodnicy. Praktycznie wszyscy jadą tam dobrze, nawet nowy nabytek Andrzej Lebiediew - zauważył 67-latek.
Nietęgą minę miał po meczu jeden z liderów wrocławian. Dwukrotny indywidualny mistrz świata po ostatnim biegu wyszedł nawet na tor. Tai Woffinden chodził po nawierzchni i zastawiał się co pod koniec meczu poszło nie tak. - Zaczęliśmy całkiem dobrze, ale później pogubiliśmy się. Wielu chłopaków było zdezorientowanych co robić. Ja też próbowałem coś zmieniać w swoich ustawieniach. Niestety, nie udało się - żałował 27-latek.
Kapitan Falubaz przyznał, że czasem… nie lubi mieć racji. - Wykrakałem, że to nie będzie spacerek. Z takim zespołem, który przyjechał do nas w piątek, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe odbywa się piekielne spotkanie. To miejsce, które mają w tabeli nie otrzymali za darmo. Gratuluję im tego. Indywidualnie jadą świetny sezon, nie mają słabych punktów - ocenił Piotr Protasiewicz. - U nas było kilka niewiadomych. Po prawie dwóch miesiącach kolejny mecz na własnym torze, w zupełnie innych warunkach. Dzisiejszy żużel tak się wyrównał, że jakiekolwiek minimalnie nie trafione korekty powodują, że nie jedzie się o jedno miejsce z tyłu, tylko od razu spada się na sam koniec. Tak to wygląda. W swoim trzecim wyścigu popełniłem błąd, Tai to wykorzystał. Obrał ścieżkę, chwila i jestem z tyłu - zauważył popularny „PePe”.
Protasiewicz cieszył się z końcowego rezultatu. - Od połowy odjechaliśmy świetne zawody. Dziękuje kolegom, nawet przy tych trudniejszych polach. Oni startowali z zewnętrznych, ale potem zostawili mi miejsce. Mogłem się spokojnie rozpędzić i świetnie rozegraliśmy ten finisz. Trener też odpowiednio to poustawiał i poprowadził. Końcówka była trafiona idealnie. Nie ukrywam radości i jestem z nas dumny, że udał nam się wyciągnąć ten mecz z takiej pozycji - zakończył kapitan.
Odnośnie drugiej cześci zawodów wypowiedział się jeszcze trener Falubazu. - Widać było, że tor się zmienił, ale był jednakowy dla wszystkich. Nie kurzyło się, ubyło tej piaszczystej nawierzchni. Polewanie swoje zrobiło - tłumaczył Cieślak, który był pytany także o Jacoba Thorssella i jego możliwego udziału w czwartkowym meczu z Włókniarzem Częstochowa. - Pożyjemy, zobaczymy - odparł.
Zobacz też wideo: Cash Broker Stal Gorzów - e-kantor.pl Falubaz Zielona Góra - konferencja po meczu