Zaczął od gry w siatkówkę w Gubinie. Chyba nikt się nie spodziewał, że jako trener osiągnie wielki sukces. A jednak! Dominik Kwapisiewicz wprowadził swój zespół do Plusligi.
Urodził się w Krośnie Odrza¬ńskim. W młodości grał w gubińskim klubie. A teraz? Jako trener śląskiego klubu Aluron Virtu Warta Zawiercie awansował do najwyższej, siatkarskiej klasy rozgrywkowej, czyli Plusligi.
- To było dla nas małe zaskoczenie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować w pierwszej lidze, ale nie budowaliśmy drużyny pod kątem awansu. Nie myśleliśmy o tym na początku sezonu - przyznaje D. Kwapisiewicz.
Po bardzo dobrych wynikach szefostwo klubu zdecydowało, żeby zmienić cele i postarać się o awans.
- Cieszę się, że udało nam się osiągnąć nasze założenia. To wielkie osiągnięcie dla Zawiercia i całego zespołu - przyznaje szkoleniowiec.
Jako trener korzysta ze swojego doświadczenia, które nabył jako zawodnik. Grał w drużynie juniorów i kadetów w Gubinie, później przeniósł się do Piły, następnym przystankiem była Zielona Góra oraz Sosnowiec.
- Wciąż mam w pamięci kilka momentów z moich siatkarskich początków w Gubinie - mówi Kwapisiewicz. - Do dziś pamiętam, będąc w Carinie Gubin, jak pojechaliśmy na mistrzostwa Polski kadetów. To był 1997 rok. Samo to, że byliśmy w tym finale, było ogromnym sukcesem - wspomina.
Carina zaskoczyła wszystkich i przywiozła z tamtych zawodów brązowy medal.
- Nasz ówczesny trener Ireneusz Szmit, którego pozdrawiam, porównał nasz sukces do złotego medalu juniorów z Gubina. Tym bardziej że tamtych zawodników trenował od 11 czy 12 roku życia. Z naszą, „nieopierzoną” drużyną 15,16 i 17-latków udało się w krótkim czasie osiągnąć duży sukces. Było to bardzo miłe i pokazało, że można zrobić naprawdę wiele, nawet kiedy nie sprzyjają nam warunki - opowiada trener.
- Moja przygoda z zawodową karierą zakończyła się właśnie w Zagłębiu Sosnowiec. Spróbowałem więc swojej siły jako trener - przyznaje.
Dodaje, że nigdy nie był wybitnym zawodnikiem.
- Nie osiągałem ogromnych sukcesów. Na fotelu trenerskim spełniam się zdecydowanie lepiej - uśmiecha się D. Kwapi¬siewicz.
Ma dopiero 37 lat i jako trener osiągnął duże sukcesy.
- Mam nadzieję, że to dopiero początek drogi - przyznaje.
Rodowity krośnianin przyznaje, że od początku celował wysoko.
- Jestem zadowolony z tego co osiągnąłem, jednak wciąż myślę, że mogę zajść dalej i będę próbował - zaznacza.
Dodaje, że każdy może osiągnąć sukces. Nieważne z jakiej miejscowości pochodzi.
- Warszawa, Wrocław czy Krosno Odrzańskie. To nie ma znaczenia. Jeśli ktoś chce osiągnąć sukces, nie może bać się swoich marzeń. Musi zaryzykować i przeć cały czas do przodu, ciężko pracując - mówi. - Z małych miejscowości pochodzi wielu sportowców klasy światowej. Trzeba tylko mieć odwagę, by zrobić krok do przodu.
Cel na najbliższy sezon?_Utrzymanie w Pluslidze.
- Nie chcemy, by było tak, że wywalczyliśmy ten awans i od razu spadniemy. Musimy się postarać - podkreśla Kwapisiewicz.
Tym razem nie będzie głównym trenerem a asystentem. Zespół z Zawiercia zatrudnił zagranicznego szkoleniowca. To Włoch, Emanuele Zanini, który prowadził m.in. reprezentację Turcji, Słowacji oraz włoskie kluby z Werony, Modeny czy też z Perugii.
- Nie uważam, że jest to krok w tył. Razem z prezesem klubu staramy się kierować moją karierą, aby była ona pewniejsza. Nie chodzi o to, żeby wypłynąć na chwilę na powierzchnię, żeby zaraz znów zatonąć. Poza tym przy tak doświadczonym trenerze, jakim jest Emanuele Zanini, mogę nauczyć się bardzo wiele - wyjaśnia Kwapisiewicz.