Z bocznej nawy: Zakpili z prezydent, trafiło w budżet
Wśród projektów zgłaszanych do budżetu obywatelskiego nie ma pomysłów idiotycznych - zapewniała mnie zawsze radna Urszula Niziołek-Janiak. No cóż, wygląda na to, że w końcu takie projekty się pojawiły.
Ideą budżetu obywatelskiego jest to, że mieszkańcy sami wymyślają, czego im potrzeba, a urzędnicy w to nie ingerują. Do tej pory jakoś się to udawało. Nawet najbardziej dziwaczne pomysły takie jak park dinozaurów czy platforma widokowa w stylu serialu Star Trek przy sporej dozie dobrej woli mogły przysłużyć się mieszkańcom lub przynajmniej rozsławić Łódź. Teraz tak nie będzie.
Do tegorocznej edycji zgłoszono m.in. pomnik Hanny Zdanowskiej. Ustawiony koło lunaparku ma być złośliwym komentarzem do ostatniej edycji budżetu, w której zwycięski projekt budowy lunaparku został zarzucony po żenującej decyzji miasta o powtórnym głosowaniu.
Niezależnie od tego, czy pomnik Zdanowskiej ma ją wielbić czy wyśmiewać, jedno jest pewne: nie jest on tworzony dla mieszkańców. A budżet obywatelski miał służyć łodzianom, nie politycznym dyskusjom.
Podobnie ma się sprawa z projektem włożenia między szyby nieszczelnych okien pojazdów MPK kolorowych rybek. Wszyscy znamy problem zaparowanych okien i chlupiącej w nich wody. Szkoda, że zamiast rozwiązać problem, autor robi sobie z niego kpiny.
W ten sposób budżet obywatelski ze zbioru projektów potrzebnych mieszkańcom stał się miejscem dyskusji i przytyków. Niektóre z projektów zwracają uwagę na problemy miasta, wyśmiewają je, ale nie próbują nawet rozwiązać. Krytykują władzę, nie dając jej dobrych pomysłów. Na dodatek zgłoszonych wniosków jest w tym roku dużo mniej.
Wygląda na to, że część łodzian zezłościła się na budżet obywatelski, bo władze miasta ich zawiodły i nie dotrzymały słowa. Mają rację. Ale dawnego, budżetu obywatelskiego jednak mi trochę szkoda.