Z bocznej nawy: Na dworcu zrobili niezłe targowisko

Czytaj dalej
Matylda Witkowska

Z bocznej nawy: Na dworcu zrobili niezłe targowisko

Matylda Witkowska

Zorganizowane w ubiegłą sobotę w hali dworca Łódź Fabryczna targi polskiej mody i designu Towary rozpoczęły nową erę w życiu dworca. Obiekt podążył tą samą drogą, co kiedyś łódzkie lotnisko. Uznano, że skoro nie bardzo służy komunikacji, niech służy czemuś innemu.

Z bocznej nawy: Na dworcu zrobili niezłe targowisko

W sobotę w hali dworca między zrekonstruowanymi fasadami pojawiły się designerskie ubrania, ręcznie robiona biżuteria, artystyczne fartuszki i przybory dla plastyków. Przed wejściem zaparkowały barobusy z wegańskimi przysmakami. Pusta zazwyczaj hala na krótko ożyła.

Kiermasz w tym miejscu był sukcesem. Hala dworca jest dobrze zaprojektowana i targi Towary znalazły w niej ładną oprawę. Jednak trudno się z tego cieszyć: poza terenem targów dworzec jak zwykle zionął pustką. A tuż za straganami nadal stało puste pomieszczenie gospodarcze z kartką „do wynajęcia”.

Podobnych imprez możemy spodziewać się więcej. Wygląda bowiem na to, że polityka zagospodarowania budynków komunikacyjnych jest w Łodzi jedna. Skoro pasażerów jest w nich jak na lekarstwo, niech przychodzą do nich inni klienci.

Kilka dni temu prezes łódzkiego lotniska Anna Midera zwierzyła się lokalnej „Gazecie Wyborczej”, że na lotnisku chce organizować kino letnie i pokazy mody. Te pomysły są stare jak świat. Już od kilku lat mówi się o rozwijaniu na lotnisku restauracji i usług skierowanych do klientów nielatających. Wiele się już w tym temacie działo. Na pasie startowym przez kilka lat odbywały się nocne biegi i przejazdy rolkarzy.

Jednak naprawdę porządnie lotnisko można było wykorzystać, gdy lotów rejsowych w ogóle nie było. W 2000 r. zorganizowano tam koncert Joe Cockera. Tego wieczoru przyszło ćwierć miliona ludzi - tyle ile przy wykorzystaniu lotniska do latania przewija się w ciągu roku.

Ale wolałabym, żeby takich imprez na dworcach czy lotniskach Łodzi już więcej nie dało się robić.

Matylda Witkowska

Od kilkunastu lat jestem dziennikarką Dziennika Łódzkiego. W pracy zajmuję się zdrowiem, ochroną środowiska i miejskimi problemami. Ale piszę też o tym, co w życiu łodzian jest przyjemne: w mojej działce są imprezy, kulinaria oraz duma i serce Łodzi czyli ulica Piotrkowska. Prywatnie jestem urodzonym mieszczuchem. Cieszy mnie moda na miasta zielone i dobre do życia, wolę jeździć rowerem niż autem. Fascynuje mnie to, co niezwykłe. Ktoś widział w Łodzi ufo? Chętnie tam podjadę.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.