Z prośbą o przywrócenie linii autobusowej na trasie Ostrołęka-Sypniewo-Czerwonka-Maków Mazowiecki-Warszawa do firmy Mobilis Group PKS w Ostrołęce zwrócił się radny powiatowy Bogdan Bagiński.
- To moja odpowiedź na apel mieszkańców Czerwonki. Narzekają, że zostali odcięci od świata. Przez likwidację tej linii jedna z pań nie ma jak dojechać na rehabilitację w Makowie Mazowieckim. Takich osób jest więcej - mówi nam Bogdan Bagiński. - O to, żeby uruchomić tę linię zabiegałem jeszcze w latach 90., kiedy pracowałem w samorządzie gminnym w Czerwonce. Wtedy jeszcze PKS funkcjonował jako firma państwowa. Zdaję sobie sprawę, że może w ostatnich latach ta linia nie była jakoś mocno oblegana, ale była pewnym oknem na świat dla mieszkańców, nie tylko Czerwonki, ale także Dąbrówki, Krzyżewa i wielu innych miejscowości. Moim zdaniem trzeba się jakoś dostosować, poszukać rozwiązań, może podstawić mniejszy autobus - stwierdza.
I dodaje:
- Bo to jest problem. Nie wszyscy ludzie mają samochody i nie każdy ma prawo jazdy. A są to często ludzie starsi i schorowani. Zamykając takie, może mniej rentowne linie, po prostu wykluczamy te osoby. Wykluczamy osoby starsze i mieszkające na wsi.
Zdaniem radnego samorząd powinien przejmować na siebie część kompetencji związanych z utrzymaniem nierentownych linii, tak jak ma to miejsce w przypadku linii kolejowych.
- Mam wrażenie, że u nas samorządy jeszcze do tego nie dorosły. A przewoźnik prywatny, wiadomo, bierze to co mu się opłaci, linii mniej rentownych najchętniej się pozbywa i ma z głowy. Myślę że państwo powinno to w jakiś sposób regulować, w sensie: bierzesz linie dobre, korzystne, powinieneś wziąć i linie mniej atrakcyjne. Gdzieś trzeba widzieć też człowieka, a nie tylko biznes - mówi radny.
Problem z coraz częstszym zamykaniem linii dostrzega także starosta powiatu makowskiego Zbigniew Deptuła.
- Problem powstał nie tylko u nas. W Pułtusku na przykład dworzec był i nagle go nie ma. Powstały dwa baraki, a dworzec jest zamknięty. A PKS Mobilis wybiera takie trasy żeby były korzystne, wcale nie patrzy na to, żeby zaspokoić potrzeby społeczne. Oni muszą na tym zarobić. Ile osób jeździ to też widzimy. Ja zacząłem rozmawiać z prywatnymi przewoźnikami o dowożeniu dzieci, bo powstał też problem, że Mobilis zawiesił kursy na czas wakacji i nie zamierza ich przywracać o czym nie poinformował. Nikt nic nie wie też w sprawie sprzedaży biletów miesięcznych - mówił na sesji.
Kurs Ostrołęka-Warszawa przez Maków Mazowiecki został zlikwidowany dokładnie 1 kwietnia 2017 roku.
- Główną część pasażerów, który podróżowali autobusami tej relacji, stanowiły osoby z Ostrołęki, Pułtuska i Serocka. W tej chwili mają one do dyspozycji duży wybór innych, alternatywnych kursów realizowanych przez nasze spółki. PKS Ostrołęka realizuje cieszący się popularnością kurs Ostrołęka-Pułtusk-Warszawa, realizowany dobrej klasy autobusami wyposażonymi w wi-fi, klimatyzację czy rozkładane fotele. Dodatkowo bilety w sprzedaży internetowej objęte są systemem taryf dynamicznych. Ponadto pragniemy również podkreślić, że stale analizujemy sytuację związaną z ruchem pasażerów. Jeśli pojawi się możliwość wznowienia tego kursu, rozważymy jego przywrócenie - informuje zarząd spółek Mobilis Group PKS Przasnysz oraz PKS Ciechanów. - Na odcinku powiatu makowskiego ze wspomnianego połączenia korzystało średnio 6 osób dziennie. Przychód na km, związany z obsługą całości trasy, był znikomy i znacząco niższy niż koszty realizacji usług przewozowych. Przez wiele miesięcy utrzymywaliśmy w ofercie to deficytowe połączenie. Biorąc pod uwagę fakt, że ceny biletów w żaden sposób nie rekompensowały nam jednak ponoszonych kosztów, po wielomiesięcznych analizach byliśmy jednak zmuszeni podjąć decyzję o likwidacji połączenia.
Po wakacjach firma zlikwidowała dwa kolejne połączenia prowadzące przez powiat makowski, przez Sypniewo.
- Były to kursy realizowane przez Mobilis Group PKS Przasnysz na trasie Maków Mazowiecki-Ostrołęka o godz. 8.30 i Ostrołęka-Maków Mazowiecki o godz. 13.20.
Te jednak, jak twierdzi przewoźnik, zniknęły z rozkładu jazdy z nieco innych powodów.
- Kursy te zostały zlikwidowane ze względu na brak kierowców. Jest to problem strukturalny, widoczny w całej Polsce, i niestety borykają się z nim nie tylko nasze spółki. Jak tylko uda nam się pozyskać kadrę do wykonywania tych kursów, z pewnością wznowimy ich realizację - zapewnia Mobilis.
To jednak nie jedyne zmiany, które czekały na pasażerów w ostatnim czasie. W Makowie nagle zostało zamknięte biuro na dworcu PKS, co również wywołało pewien chaos wśród pasażerów.
- Z przykrością informujemy, że po szczegółowej analizie sytuacji związanej z korzystaniem z dworca PKS w Makowie Mazowieckim, byliśmy zmuszeni zamknąć budynek. Liczba pasażerów korzystających z dworca od kilku lat stale się zmniejszała, co wpłynęło także na deficytowy charakter wielu realizowanych na terenie powiatu makowskiego połączeń. Koszty dalszego utrzymywania budynku wielokrotnie przewyższałyby całkowite przychody osiągane z realizacji usług przewozowych. Aby zapewnić dalszą obsługę kursów, co jest naszym priorytetem względem pasażerów, byliśmy zmuszeni podjąć konkretne kroki. Decyzja o zamknięciu dworca jest zawsze biznesowo bardzo trudna, jednak w tej sytuacji nie dało się jej uniknąć - informuje zarząd spółki. I dodaje: - Bilety jednorazowe można kupić u kierowcy lub poprzez stronę www.mobilis.pl. Z naszych obserwacji wynika, że podróżni coraz chętniej dokonują ich zakupu online. Bilety miesięczne podróżni mogli kupić w kasach budynku dworca PKS w Makowie Mazowieckim, które były otwarte w wybrane dni na przełomie sierpnia i września. W pozostałe dni podróżni mieli możliwość ich zakupu na dworcu PKS w Przasnyszu. O formie zakupu biletów miesięcznych na październik poinformujemy pasażerów z odpowiednim wyprzedzeniem. Właściwe informacje będzie można również znaleźć na stronie www.mobilis.pl.
Przewoźnik zapewnia, że nie przewiduje sprzedaży budynku dworca. Sam teren należy do miasta.