Z Akademii Lecha Poznań do ekstraklasy
Kolejorz w tym sezonie dał szansę występu w ekstraklasie już trzeciemu wychowankowi. Trener Nenad Bjelica nie zapomina o młodych piłkarzach, ale też uczy ich cierpliwości.
- Kiedy będziemy mieli okazję, żeby wprowadzać młodych, to będziemy to robić. Tymek Puchacz i Paweł Tomczyk to nasza przyszłość. Jestem bardzo zadowolony z ich postawy. Dostali szansę gry i pomogli drużynie
- mówił po niedzielnym meczu w Niecieczy trener Kolejorza Nenad Bjelica. Chorwacki szkoleniowiec może się pochwalić, że w tym sezonie dał szansę debiutu już trzem wychowankom. A przecież w obecnym składzie Lecha jest już wielu młodych zawodników.
Doczekali się szansy
Tymoteusz Puchacz ma 18 lat. Jest lewonożny. To duży atut. Może występować na obronie lub w pomocy. Tomczyk jest napastnikiem. Kilka dni temu obchodził 19. urodziny. Jest szybki, przebojowy, waleczny, a na dodatek jest rodowitym poznaniakiem i... kibicem drużyny z Bułgarskiej.
Tymek w spotkaniu z Termaliką debiutował w ekstraklasie. Z kolei dla Pawła Tomczyka był to dopiero drugi mecz na najwyższym szczeblu rozgrywek. W grudniu wystąpił w meczu z Cracovią, a na kolejne spotkanie ligowe musiał czekać aż sześć miesięcy.
- Kontuzje Darko Jevticia i Dawida Kownackiego i kartki Aziza sprawiły, że trener włączył nas do drużyny na mecz w Niecieczy. Cieszę się, że dostałem szansę gry. Wydaje mi się, że pokazałem się z dobrej strony - mówi młody napastnik, który na każdym kroku podkreśla, że był skazany na Kolejorza, bo wychował się 500 metrów od stadionu i wraz z kolegami z osiedla chodziłem kibicować do „Kotła” i jeździł też na mecze wyjazdowe.
„Materiał” na piłkarzy
Nenad Bjelica zwrócił uwagę na obu grających w rezerwach Ivana Djurdjevicia nastolatków już jesienią. Wtedy zaprosił ich na treningi z pierwszą drużyną. Na stałe do kadry Kolejorza dołączyli w styczniu. Pojechali na zimowe zgrupowanie na Cypr i tam otrzymali szansę, by sprawdzić się na tle zagranicznych rywali.
Tomczyk w sparingach strzelił trzy gole, wiosną imponował też skutecznością na boiskach trzeciej ligi. Zdobył dwanaście bramek w ośmiu meczach, trafiał też w spotkaniach okręgowego Pucharu Polski. Ale nawet takie statystyki nie oznaczały jeszcze automatycznej przepustki do meczowej osiemnastki pierwszego zespołu. Bjelica bacznie obserwował młodych piłkarzy na treningach, nie zapominał o nich, ale uczył też cierpliwości.
- Muszą jeszcze sporo pracować, by osiągnąć poziom pozwalający im zaistnieć w ekstraklasie. Talent mają, ale w tej chwili to dopiero „materiał” na dobrych piłkarzy
- zaznacza Ivan Djurdjević, który prowadził ich w meczach drugiej drużyny.
Efekt pracy Akademii
Prezes Piotr Rutkowski podkreśla, że Puchacz i Tomczyk są świetnymi przykładami na to, jak pracuje Akademia Lecha Poznań. Obaj przeszli przez wszystkie szczeble rozwoju w Kolejorzu, by awansować do pierwszego zespołu. Tymek trafił do akademii Kolejorza ponad trzy lata temu z UKP Zielona Góra. Pochodzi z Sulechowa, tak jak Tomasz Kędziora. W czerwcu ubiegłego roku grał jeszcze w drużynie juniorów młodszych Lecha, która wywalczyła mistrzostwo Polski.
- Wiemy, jak trudno jest znaleźć takiego piłkarza, tym większa to radość, że udało nam się takiego wychować. Wiele zależy teraz od niego samego
- przyznaje Piotr Rutkowski.
- Mogę grać na obronie i skrzydle. Nie ma dla mnie to większej różnicy. W nowoczesnym futbolu lewy obrońca musi dobrze atakować, a lewy skrzydłowy nie może zapominać o obronie - opowiadał nam kilka miesięcy temu, kiedy po raz pierwszy został wyznaczony przez trenera Bjelicę do rozmów z przedstawicielami mediów, podczas tzw. media day.
To, że jest wszechstronnym piłkarzem, udowodnił też w meczu z Termaliką, w którym zmienił w 80. minucie Mihaia Raduta. Był bliski strzelenia nawet gola, po podaniu Makuszewskiego, ale nie udało mu się wykorzystać dobrej sytuacji. Szansę na debiutancką bramkę miał też Tomczyk, ale on z kolei może być bardzo zadowolony, bo po jego akcji skuteczną dobitką popisał się Radosław Majewski, ustalając wynik spotkania.
Premia czeka na Lecha
Tymoteusza Puchacz jest trzecim wychowankiem, który w tym sezonie otrzymał szansę debiutu. Paweł Tomczyk na boiskach ekstraklasy zaliczył w dwóch meczach 25. minut, a Marcin Wasielewski, który w Gdyni zastępował pauzującego za kartki Tomasza Kędziorę, 90 minut.
Trzeba jednak podkreślić, że w tym sezonie Lech wystawił do gry aż ośmiu wychowanków. Oprócz wspomnianej trójki byli to także Robert Gumny oraz Kamil Jóźwiak, którzy w tej chwili są wypożyczeni do GKS Katowice oraz Podbeskidzia. Jan Bednarek, Tomasz Kędziora i Dawid Kownacki stali się kluczowymi zawodnikami Kolejorza i kto wie, czy w latem nie przeniosą się do mocniejszych, zagranicznych klubów.
Odważne stawianie na młodzież ma też wymierne efekty. Lech jest zdecydowanym liderem klasyfikacji Pro Junior System i może już być pewny, że po sezonie dostanie premię w wysokości 1,4 mln złotych za zwycięstwo w tym projekcie Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Polega on na tym, że drużyny zbierają punkty za minuty występy młodzieżowców (urodzonych w 1996 roku i młodszych), a jeśli na dodatek są oni wychowankami, to liczą się one podwójnie. Poznański klub uzbierał dokładnie 7026 punktów, znajdujący się na drugim miejscu wrocławski Śląsk zgromadził 4278 punktów, a trzecie Zagłębie Lubin 1916 punktów. Dla porównania, Legia Warszawa nie zdobyła ani jednego punktu za występy wychowanków.
Na razie w punktacji nie uwzględniono jeszcze występów Tomczyka i Puchacza, bo zgodnie z regulaminem, zawodnik musi rozegrać co najmniej 270 minut oraz pięć meczów w ekstraklasie, aby spędzony przez niego czas na boisku został uwzględniony w punktacji końcowej. Póki co, więc liderami Kolejorza są Jan Bednarek (3852), Dawid Kownacki (2306) i Robert Gumny (868), ale wiadomo już, że poznański klub będzie faworytem PJS też w przyszłym sezonie, nawet gdy sprzeda Jan Bednarka czy Dawida Kownackiego.