Wzywajmy pomoc, gdy tylko ktoś jej potrzebuje. Bez zwłoki, natychmiast
Jest już pierwsza śmiertelna ofiara mrozów. To 46-letni mężczyzna. Zamarzł na nasypie kolejowym. Aby nie dopuścić do podobnych tragedii, miasto patroluje straż miejska i streetworkerzy
Nie wiem, co bym robił w takie mrozy. Na podwórku przecież bym zamarzł - mówi pan Lucjan. Od kilkunastu lat jest bezdomny.
- W nocy z niedzieli na poniedziałek nocowało u nas około 100 mężczyzn - mówi Sebastian Wiśniewski, kierownik noclegowni dla mężczyzn prowadzonej przez Caritas. - Zostało nam jeszcze ponad 20 miejsc. Ale i te zaraz będą zajęte.
Można tu nie tylko się ogrzać, wypocząć na piętrowych łóżkach, ale też zjeść ciepłą zupę czy wziąć prysznic i w razie potrzeby poprosić o pomoc pielęgniarkę.
Ile osób potrzebuje takiej pomocy w Białymstoku - dokładnie nie wiadomo. Bo liczenie ich zawsze organizuje Ministerstwo Zdrowia. Ostatnio - dwa lata temu. Wtedy bezdomnych było w Białymstoku około 300. Jeśli ich liczba się nie zmieniła - dla każdego powinno wystarczyć miejsca w ogrzewalni czy noclegowni.
Bezdomnych przyjmują Stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei. Przy ul. Raginisa w Caritasie jest miejsce dla około 20 kobiet. Do niedawna funkcjonowała jeszcze ogrzewalnia Caritasu przy ul. Kolejowej - koło dworca. - Formalnie zamknęliśmy ją z końcem grudnia - mówi Michał Gaweł, wicedyrektor białostockiej Caritas. - Ale jeszcze cały czas przyjmujemy tam osoby bezdomne. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, że ktoś znajdzie się na mrozie bez pomocy. A nie wszyscy jeszcze wiedzą o zmianach.
Dlaczego ogrzewalnia będzie zamknięta? - Bo zmieniła się ustawa o pomocy społecznej, która mówi o tym, że możemy przyjmować tylko osoby , które są w stanie same zająć się sobą. A ogrzewalnia przy Kolejowej to taka placówka, gdzie mogą przebywać osoby nietrzeźwe. Często zdarzało się, że nie mogły się utrzymywać na własnych nogach, nie były w stanie same funkcjonować, miały różnego rodzaju niepełnosprawności. Według ustawy takie osoby powinny trafiać do DPS-ów - tłumaczy Michał Gaweł.
Natomiast osoby pod wpływem alkoholu trafiają do izby wytrzeźwień - w ramach której zimą działa również noclegownia.
Zresztą ogrzewalnie to niejedyna pomoc, na którą mogą liczyć bezdomni. W Eleosie przy ul. Warszawskiej 47 otrzymają ciepły posiłek, paczki żywnościowe czy ciepłą odzież. Mogą wziąć kąpiel czy w ciągu dnia skorzystać ze świetlicy. Polski Komitet Pomocy Społecznej codzienne wydaje obiady, a pracownicy PCK docierają do potrzebujących z ciepłymi kocami i odzieżą.
Jednak i taka pomoc nie zawsze jest skuteczna. Bo mamy już niestety w Białymstoku pierwszą śmiertelną ofiarę mrozów. Około 46-letni martwy mężczyzna został znaleziony w niedzielę na nasypie kolejowym przy ul. Fieldorfa-Nila. W ostatni, niezwykle mroźny długi weekend karetki wyjeżdżały ponad 70 razy na dobę - również do złamań i wychłodzeń. A te - jak ostrzega Bogdan Kalicki, dyrektor białostockiego pogotowia - są bardzo groźne.
- Narażone są na nie zwłaszcza ludzie starsi, dzieci, no i osoby pod wpływem alkoholu, u których spada czujność, a ich organizm łatwiej się wychładza - mówi. - Jeśli spotkamy taką osobę - od razu wzywamy pomoc: pogotowie albo straż miejską - radzi.
- W ostatni weekend strażnicy skontrolowali 170 miejsc, w których mogą przebywać osoby bezdomne - mówi Marta Kopciewska ze Straży Miejskiej. - Znaleźli blisko 20 osób. Część z nich trafiła do swoich domów bądź izby wytrzeźwień, ale kilka - do ogrzewalni.