Wystawa „Węgry 1956 - Twarze i Przedmioty” [ZDJĘCIA]
Kameralna i wzruszająca - taka, mówiąc najkrócej, jest wystawa „Węgry 1956 - Twarze i Przedmioty”, którą otwarto w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska.
Wystawę w Ratuszu Głównego Miasta Gdańska (oddział MHMG) przygotowano dla uczczenia przypadającej w tym roku 60 rocznicy rewolucji węgierskiej. Historia antykomunistycznego zrywu nie jest tu jednak najważniejsza. Autorom prezentacji zależało przede wszystkim na przypomnieniu solidarności, jaka w tamtych tragicznych dniach objawiła się na Węgrzech oraz w Polsce, m.in. w Gdańsku.
- Na wieść o powstaniu gdańszczanie pospieszyli Węgrom z pomocą - przypomina dr János Tischler, dyrektor Węgierskiego Instytutu Kultury w Warszawie - Zbierano pieniądze, oddawano krew, powstało nawet Towarzystwo Przyjaciół Węgier. Gdańsk był wtedy z nami, a dzisiaj, kiedy obchodzimy rocznicę tamtych wydarzeń, jest okazja, żeby podziękować tym, którzy nas wspierali. Waszym ojcom i dziadkom.
Jak wielka była ofiarność mieszkańców Pomorza pokazują doniesienia prasowe, m.in. „Dziennika Bałtyckiego”. Można w nich na przykład przeczytać, że „na pomoc walczącym braciom Węgrom załoga Frontu Narodowego [chodzi o spółdzielnię rybołówstwa morskiego z Górek Wschodnich - dop. MA] jako pierwsza na Wybrzeżu zaofiarowała pięć ton śledzi I gatunku wartości 55 tysięcy złotych, które niezwłocznie wyśle w miejsce przeznaczenia.
Sumę tych pieniędzy spółdzielcy zobowiązali się odrobić w niedziele i dni świąteczne. Załoga Frontu Narodowego wzywa wszystkie spółdzielnie rybackie do podobnej akcji pomocy Węgrom”.
Albo: „Cenne lekarstwa na sumę 100 tys. złotych ofiarowały Węgrom Starogardzkie Zakłady Farmaceutyczne”. Czy też: „Zakład doskonalenia Rzemiosła w Gdańsku zgłosił gotowość przyjęcia 10 sierot węgierskich po ofiarach zaburzeń [właściwie: powstania] do swego internatu oraz zobowiązuje wyuczyć je rzemiosła”.
Informacje prasowe potwierdzają zgromadzone na wystawie pamiątki - zdjęcia, dokumenty, rozmaite drobiazgi. Unaoczniają one jak wiele serca Polacy okazali Węgrom i jak bardzo Węgrzy byli za to serce wdzięczni.
Charakterystyczne, że czas nie zdołał zatrzeć tych uczuć. Ákos Engelmayer, uczestnik rewolucji, a w latach 1990-1995 ambasador Węgier w Polsce, ze wzruszeniem wraca nie tylko do wydarzeń sprzed 60 lat, ale też tego, co było później.
W Polsce było to, co na Węgrzech było w tamtym czasie nie do pomyślenia - autostop, jazz, malarstwo abstrakcyjne. Po pewnym czasie zorientowałem się, że i tutaj komunizm narzuca ograniczenia, ale i tak było więcej swobody niż u nas
- W 1960 roku przejechałem rowerem z Budapesztu do Gdańska i z powrotem - opowiada Ákos Engelmayer. - To było niezwykłe przeżycie. Poczułem się wolny! W Polsce było to, co na Węgrzech było w tamtym czasie nie do pomyślenia - autostop, jazz, malarstwo abstrakcyjne. Po pewnym czasie zorientowałem się, że i tutaj komunizm narzuca ograniczenia, ale i tak było więcej swobody niż u nas.
Wystawa „Węgry 1956 - Twarze i Przedmioty”, zapewne niezależnie od intencji autorów, uświadamia, że w tamtych niespokojnych czasach Polacy mieli dużo szczęścia. Udało się uniknąć interwencji wojsk radzieckich, masowych represji, ucieczki tysięcy obywateli na Zachód. Owszem, mieliśmy krwawy Poznański Czerwiec, ale jego bilans nie był on aż tak przerażający, jak powstania na Węgrzech, do którego - pośrednio - doprowadził polski Październik z jego „odwilżą” i powrotem do władzy Władysława Gomułki.
To przecież na znak solidarności ze zmianami zachodzącymi w Polsce 23 października 1956 r. w Budapeszcie studenci zorganizowali wielką demonstrację. Manifestanci wyruszyli z dwóch stron, by spotkać się pod pomnikiem gen. Józefa Bema, bohatera narodów polskiego i węgierskiego. Potem pochód przeszedł pod parlament, na plac Kossutha, gdzie zgromadziło się, jak się szacuje, około 200 tys. osób. Emocje były tak wielkie, że część manifestantów obaliła monumentalny, dwudziestopięciometrowy pomnik Józefa Stalina.
Z drugiej zaś strony pod gmachem Radia Węgierskiego komunistyczna bezpieka otworzyła ogień do demonstrujących, zaś ścisłe kierownictwo Węgierskiej Partii Pracujących wezwało Sowietów na pomoc. W odpowiedzi wojska ZSRR ruszyły na Budapeszt…
Za marzenia o wyrwaniu się spod radzieckiej dominacji Węgrzy zapłacili wysoką cenę. Podaje się, że w czasie walk zginęło ok. 2700 powstańców, na Zachód wyemigrowało ponad 200 tys. ludzi, a w ramach porewolucyjnych represji stracono 350 osób. Do tego dodać należy ok. 30 tys., które zostały uwięzione.
Wystawa „Węgry 1956 - Twarze i Przedmioty” została przygotowana z inicjatywy Węgierskiego Instytutu Kultury. W jej powstanie był zaangażowany Dom Spotkań z Historią oraz Instytut Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność w partnerstwie z Muzeum Historycznym Miasta Gdańska. Ekspozycję można oglądać w Sali Morskiej Ratusza Głównego Miasta Gdańska do 29 stycznia 2017 r.