Wyschnięte stawy
Między ulicą a dziedzińcami pałacowymi Jan Klemens Branicki nakazał wykopać dwa stawy, przez które przed przyjezdnymi rozciągała się perspektywa widokowa na zespół pałacowo-ogrodowy.
Na nieparzystą stronę ul. Kilińskiego zajrzałem do tej pory tylko raz, gdy w 2014 r. rozpoczynałem prowadzenie rubryki w „Albumie Białostockim”. Wówczas omówiłem pokrótce historię domu przy ul. Kilińskiego 15, dawniej należącego do rodziny Jossemów, współcześnie kojarzonego z udaną rewitalizacją i funkcjonującym w nim hotelem wraz z restauracją i klubem. Dziś chciałbym poświęcić tej stronie ul. Kilińskiego znacznie więcej miejsca, rozpoczynając kolejną serię tekstów poświęconych zabytkom stojącym przy tej ulicy. Zanim jednak przyjrzymy się historii poszczególnych kamienic, warto zacząć od przeszłości tego niewielkiego wycinka miejskiej przestrzeni. Wypadnie go bowiem zaliczyć do tych miejsc, które nie tylko „wyleciały” z pamięci białostoczan, ale także uległy w ciągu stuleci całkowitej metamorfozie. Warto uzmysłowić sobie, że gdybyśmy stojąc dziś na ul. Kilińskiego i patrząc na jej południową pierzeję cofnęli się o 200 lat, zamiast kamienic zobaczylibyśmy dwa duże stawy, oddzielające ulicę od dziedzińców i pałacu Branickich.
Powstanie stawów oddzielających „ulicę z rynku do pałacu idącą” (jak w XVIII w. nazywano ul. Kilińskiego) związane było z działalnością Jana Klemensa Branickiego, intensywnie przekształcającego odziedziczoną po rodzicach majętność, a zwłaszcza barokowy pałac. Wśród licznych działań w latach 30. XVIII w. Branicki utworzył dwa dziedzińce: paradny i wstępny, które poprzedzały pałac od strony rzeki Białej. Podporządkowanie założenia pałacowo-ogrodowego osi głównej, wyznaczonej m.in. przez przebieg ul. Zamkowej, czyli dzisiejszej Pałacowej, wymusiło dalsze przekształcenia w obrębie tej części miasta. Jej przejawem było „złamanie” przebiegu ul. Kilińskiego w charakterystyczne zgięcie pod kątem prostym, które połączyło dawny trakt z ul. Zamkową. Powstały w ten sposób teren, wydzielony niejako nowym biegiem ul. Kilińskiego oraz pałacowymi dziedzińcami, Branicki wykorzystał na potrzeby dwóch stawów, przez które przed jadącymi od strony miasta roztaczał się przepiękny widok na założenie pałacowe. Pałacowe stawy są widoczne na bodajże najstarszym widoku rezydencji Branickiego z ok. 1752 r. autorstwa Pierre’a Ricauda de Tirregaile.
Stawy przy ul. Kilińskiego istniały do połowy XIX w. W 1839 r., gdy zapadła decyzja o przekształceniu pałacu w Instytut Panien Szlacheckich, wraz z innymi składnikami założenia pałacowo-ogrodowego (wielki staw i las Zwierzyniec), oba akweny zostały przekazane przez cara władzom Białegostoku. Była to jednak klasyczna „spychologia”, gdyż zarządowi magistratu nieustannie brakowało pieniędzy śna utrzymanie infrastruktury miejskiej. Stawy były więc kłopotem, tym bardziej, że ich brzegi często ulegały zerwaniu, co wymuszało kosztowe naprawy. O ile duży staw przynosił jeszcze jakiś czas dochód, gdyż oddawano w dzierżawę prawo do połowu w nim ryb, o tyle stawy przy ul. Kilińskiego szybko stały się nieużytkami i w 1851 r. zostały osuszone specjalnie w tym celu wykopanym rowem. Wówczas też przyjęto wobec nich miano „wyschniętych stawów”. Tak przygotowany teren w 1852 r. oddano w 50-letnią dzierżawę pruskiemu fabrykantowi Augustowi Lange, przekazaną w 1871 r. jego synowi, Eugeniuszowi.
Ważnym składnikiem kontraktów z 1852 i 1871 r. było udzielenie obu dzierżawcom prawa do oddawania w poddzierżawę fragmentów otrzymanego terenu. Z uprawnienia tego skorzystał dopiero Eugeniusz Lange, ale wiadomo, że w 1880 r. władze Białegostoku chciały użyć „wyschnięte stawy” jako teren pod budowę bulwarów. Pomysłu tego jednak nie wcielono w życie, a nieużytki były m.in. miejscem zatrzymywania się trup cyrkowych.
Tymczasem Lange coraz chętniej oddawał części „wyschniętych stawów” w poddzierżawy. Pierwszy kontrakt zawarł już w 1871 r. Na początku lat 80. XIX w. oba puste akweny podzielone były już na kilka większych części. W wyniku skomplikowanego procesu dzielenia parcel oraz przekazywania ich z rąk do rąk, do 1891 r. powstała większość nieruchomości tworzących istniejący do 1939 r. ciąg posesji po stronie nieparzystej ul. Kilińskiego począwszy od nr 3 do nr 25 (za wyjątkiem posesji 9, 11 i 13, które stanowiły wówczas jedną dużą parcelę). Dzierżawcy zdołali już na przełomie lat 80. i 90. XIX w. wznieść na tym terenie szereg drewnianych i murowanych domów, niektóre o dwóch kondygnacjach. Co ciekawe stał tu także drewniany gmach cyrkowy należący do Icka Olkina, jednego z dzierżawców.
Kłopot w tym, że chociaż budynki mieszkalne stanowiły własność dzierżawców, znajdujący się pod nimi grunt wciąż należał do miasta. Utrudniało to dalszą rozbudowę i rozwój, posesjonaci nie mogli bowiem zastawiać tych nieruchomości w bankach. Dlatego też gremialnie zwrócili się do władz Białegostoku z prośbą o wyprzedanie im dzierżawionych działek. 5 lutego 1891 r. Rada Miasta wyraziła na to zgodę. W konsekwencji w kolejnych miesiącach poszczególni właściciele zawarli z miastem Białystok szereg aktów kupna, stając się wyłącznymi posiadaczami nieruchomości po nieparzystej stronie ul. Kilińskiego. Jeszcze jakiś czas na początku XX w. teren ten nazywano „wyschniętymi stawami”, później jednak o tym fakcie zapomniano.
Do II wojny światowej obszar zabudowy od nr 3 do nr 25 wyznaczał granice dawnych stawów pałacowych, ale w wyniku zniszczeń oraz późniejszej odbudowy miasta, liczba działek po tej stronie ulicy uległa zmniejszeniu. Dziś zachowały się jedynie kamienice pod nr 7, 9, 11, 13 i 15. O każdej z nich opowiem w kolejnych tygodniach.