Wyrok utrzymany. Namawiał do zabicia
Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyrok Wilhelmusa van D. za namowy do zabójstwa prokurator i funkcjonariuszy CBŚP
Trzy lata i osiem miesięcy więzienia - ten wyrok stał się prawomocny w czwartek po rozprawie przed gdańskim sądem apelacyjnym.
Sprawa zaczęła się w kwietniu 2011 roku. Wówczas farmer ze Smołdzina został aresztowany po pożarze w jego gospodarstwie. W czasie akcji gaśniczej strażacy odkryli pomieszczenie, w którym znajdowała się plantacja konopi indyjskich.
W ubiegłym roku za przystosowanie przyrządów do uprawy, prowadzenie plantacji konopi, przerabianie na susz, handel marihuaną, wywóz znacznej ilości środków odurzających do Holandii oraz posiadanie 277 sztuk amunicji Holender został prawomocnie skazany na sześć lat więzienia, 75 tysięcy złotych grzywny i przepadek na rzecz skarbu państwa mienia wartości 72 tysięcy złotych. To równowartość korzyści, jakie mógł osiągnąć oskarżony z handlu.
Zakończona teraz sprawa ma ścisły związek z poprzednim postępowaniem. W czasie śledztwa, dotyczącego plantacji, Wilhelmus van D. zarzucał nadzorującej postępowanie prokurator i prowadzącym je funkcjonariuszom CBŚP niekompetencję, stronniczość i brak akceptacji jego linii obrony - tej o mleczności krów.
Z tego powodu Wilhelmus van D. chciał wyeliminować śledczych. Od połowy grudnia 2011 roku do 24 maja 2012 roku, gdy był osadzony w Areszcie Śledczym w Słupsku, z obawy przed grożącą mu odpowiedzialnością karną, w zamian za obietnicę korzyści majątkowej wielokrotnie nakłaniał do dokonania zabójstwa prokurator Renaty Sz. oraz podinspektora Eugeniusza K. i aspiranta Adriana W. Po eliminacji tych osób śledztwo poprowadziłby ktoś, kto zaakceptowałby jego linię obrony.
- W apelacji podważałem wiarygodność dwóch świadków - współwięźniów, na zeznaniach których oparte jest oskarżenie. Jest w nich wiele nieścisłości i rozbieżności - mówi adwokat Andrzej Lisek, obrońca oskarżonego.