Leszek Mazur, przewodniczący KRS zapowiada, że rada sądownicza nie zamierza nic robić po druzgocącej opinii wydanej przez rzecznika generalnego TSUE. Zdaniem ekspertów, jeśli Polska nie uzna wyroku europejskiego trybunału, będzie to początek „polexitu”.
Po ogłoszonej w ubiegłym tygodniu opinii rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej padają pytania o to, jak zachowają się polskie władze.
Przypomnijmy, że chodzi o opinię dotyczącą pytań prejudycjalnych, jakie w ubiegłym roku skierował do TSUE sędzia Igor Tuleya. Pytał, między innymi o to, czy Izba Dyscyplinar-na Sądu Najwyższego działająca w warunkach nowej ustawy daje gwarancję niezawisłości.
Rzecznik generalny TSUE Jewgienij Tanczew w swojej opinii zaznaczył, że „sposób powoływania członków KRS (Krajowej Rady Sądownictwa) ujawnia nieprawidłowości, które mogą zagrozić jej niezależności od organów ustawodawczych i wykonawczych”.
Leszek Mazur, przewodniczący KRS już zapowiada, że trzeba się zastanowić nad uznaniem orzeczenia TSUE, bo oznaczałoby to istotną ingerencję tego organu w porządek prawny państwa UE.
- Żadna rada w Europie nie spełniłaby tych warunków, ponieważ we wszystkich zasiadają m.in. ministrowie, posłowie, senatorowie lub członkowie wybrani przez prezydenta - słowa Mazura cytuje dziennik.pl.
KRS podjęła też uchwałę w sprawie opinii rzecznika TSUE.
KRS podjęła też uchwałę w sprawie opinii rzecznika TSUE. O szczegółach - w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień