Od początku tygodnia wędkarze wyławiają martwe ryby z Nysy Łużyckiej. W poniedziałek trafiło się kilkanaście takich przypadków.
Zarówno wczoraj, jak i w poniedziałek oraz wtorek w pobliżu siedziby urzędu gminy wiejskiej Gubin krzątali się wędkarze, którzy wyłowili kilkanaście sztuk martwych ryb.
- Nie wiemy czy to było zatrucie. Czekamy na informacje z zielonogórskiego oddziału ochrony środowiska - przyznaje Marian Łobocki z Polskiego Związku Wędkarskie, Koło nr 4 w Gubinie.
- Tylko w środę wyłowiliśmy cztery sandacze, dwa szczupaki i klenia - wymienia M. Łobocki.
Trudno powiedzieć co jest przyczyną. Wędkarze przyznają, że czekają ze zniecierpliwieniem na wyniki badań.
- Na pewno natlenienie wody było odpowiednie, ponieważ te badania przeprowadzono bardzo szybko i od razu dostaliśmy wyniki - opowiada Łobocki.
Skontaktowaliśmy się z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.
- Przeprowadziliśmy oględziny wzdłuż rzeki. Wraz ze specjalistą z PZW szukaliśmy śniętych ryb, czyli takich które jeszcze żyją, ale nie mogą powrócić do aktywnego życia biologicznego - wyjaśniają pracownicy zielonogórskiego oddziału WIOŚ.
Takich jednak nie znaleźli. Jak przyznają, to tylko kilka bądź kilkanaście przypadków.
- Zwykle śnięcie ryb spowodowane może być niską temperaturą, zatruciem wody lub brakiem tlenu - mówią specjaliści.
Co więc stało się z rybami, które wyłowili gubińscy wędkarze? Trudno powiedzieć.
- Trafiały nam się przypadki, że ktoś podtruwał grupę ryb lub raził je prądem - mówią pracownicy WIOŚ. - Nie wiadomo też skąd spłynęły ryby wyłowione w Gubinie. Badania wskazują jednak na to, że problem nie leży w wodzie i na pewno nie jest ona skażona.