Wyjazdowy kompleks Anwilu. Trzeba coś z tym zrobić
Tylko 54 punkty w Radomiu to najmniejsza zdobycz Anwilu w tym sezonie. Na pocieszenie - Michał Chyliński będzie dużym wzmocnieniem.
Anwil przegrał po raz pierwszy od czterech meczów (54:68) i po raz kolejny okazało się, że o wiele gorzej idzie mu na wyjeździe niż u siebie. Chyba trener Igor Milicic musi pomyśleć o psychologu, bo ewidentnie jest coś w głowach zawodników.
Anwil trafił tylko 20 z 59 rzutów z gry, wykonywał osiem rzutów wolnych (trafił sześciokrotnie), miał 15 strat i tylko dwa przechwyty.
Nawet Dawid Jelinek pudłował niemiłosiernie (2/11 z gry), ale jeszcze gorzej wypadł Da-nilo Adjusic (0/6). Stosunkowo najlepiej prezentował się debiutujący w Anwilu Michał Chyliński, który w niespełna 12 minut zdobył 7 pkt. (3/5 z gry) i 2 zbiórki. Na więcej już nie miał siły, po jest po antybiotykach i jeszcze nie wrócił do pełnej dyspozycji. Ale ten występ pokazuje, że jeśli dojdzie do siebie, będzie dużym wzmocnieniem Anwilu.
Można mieć takie obawy po występie Andjusica, który mijał rywali, ale pod koszem i z dystansu raził nieskutecznością. Być może jeszcze trzeba mu dać trochę czasu, żeby przekonać się, czy jest wybitnym strzelcem czy to była transferowa pomyłka. Cały czas zespół czeka na powrót Cham-pa Oguchiego, który na razie trenuje indywidualnie.
Można włocławian pochwalić za walkę o zbiórki. Wygrali ją 39-36, a w ataku 15-11. Duża w tym zasługa Bartosza Diduszko (9 zb.) i Kervina Bristola (6 zb.), który miał ponadto 3 bloki i straszył rywali pod koszem.
W 9 meczach wyjazdowych (bilans 4-5) Anwil rzucał średnio 68,5 punktów, tracąc 71,2. Za to u siebie (bilans 8-0) rzucał 83,9 punktów, tracąc 75. Róż-nica jest znacząca: to ponad 15 punktów więcej rzucone we własnej hali niż na wyjeździe. I z tym trzeba coś zrobić.
Okazja do kolejnego zwycięstwa nadarzy się już w najbliższą sobotę: Anwil podejmować będzie Stal Ostrów. Potem jedzie do Zgorzelca i mimo, że Turów spisuje się poniżej oczekiwań tam zawsze jest ciężko o zwycięstwo.