Wygrani, przegrani i ci, którzy mają szanse [INTERAKTYWNA MAPA]
Kto wygrał, a kto przegrał u nas wybory prezydenckie? Wyniki już znamy. Na ich podstawie ułożyliśmy zestawienie najważniejszych triumfów i porażek.
Najedź kursorem na mapę i sprawdź wyniki wyborów
Niektóre wiktorie są jeszcze niepełne i mogą zostać przypieczętowane bądź zaprzepaszczone w prezydenckiej II turze, która odbędzie się 30 listopada. Poniższy ranking zwycięzców i przegranych wyborów ułożyliśmy według nieco innego klucza - można powiedzieć, że wyłoniły ich polityczne okoliczności w poszczególnych miastach.
ZWYCIĘZCY:
Marcin Krupa i Piotr Uszok
Krupa zdecydowanie wygrał I turę w Katowicach, na które, po rezygnacji Piotra Uszoka, wielki apetyt miały wielkie partyjne machiny. Już dziś można powiedzieć, że to najprawdopodobniej Krupa będzie rządził miastem przez kolejne 4 lata. W samorządzie dopiero uczy się samodzielności, ale w trakcie kampanii jako jedyny (obok Andrzeja Sośnierza, z którym zmierzy się w prezydenckiej dogrywce) używał wyobraźni w opowiadaniu o Katowicach. Od dawna mówi się o kadencyjności prezydentów miast - właściwie każda partia, z wiadomych względów, jest za. A Uszok praktycznie ośmieszył ten pomysł.
"Prezydenci z KWW"
Czyli bezpartyjni, tzw. niezależni, rządzący od dawna i rokujący na kolejne lata. Zygmunt Frankiewicz znów znokautował partyjną konkurencję w Gliwicach, Andrzej Dziuba w Tychach, Małgorzata Mańka-Szulik w Zabrzu, Piotr Uszok… Patrz wyżej. W Bytomiu Damian Bartyla pokonał rywali tak łatwo, jak mało kto mógł przypuszczać. Adam Fudali jest zdecydowanym faworytem dogrywki w Rybniku, Jacek Krywult - w Bielsku-Białej. I tak dalej. Nihil novi.
Andrzej Kotala
Jedyny taki sukces PO w regionie. 4 lata temu Kotala cudem zabrał prezydenturę Markowi Koplowi, teraz wygrał bezapelacyjnie - w I turze, dodatkowo wprowadził do rady miasta aż 11 ludzi, o 4 więcej niż w 2010 r. To wciąż o tyle zaskakujący przypadek, że Kopel należał do grona bezpartyjnych prezydentów, którzy rządzili od niepamiętnych czasów. W Chorzowie, jak w Gliwicach, Tychach czy Katowicach, kandydaci z szyldem partyjnym zwykle byli bez szans. Kotali jako jedynemu udało się definitywnie zakończyć tę tradycję.
Arkadiusz Chęciński
Pierwszy polityk w Sosnowcu, który ma realną szansę na przerwanie hegemonii rządzącego w mieście od 12 lat Kazimierza Górskiego. PO nie udało się to nawet w czasach, gdy partia cieszyła się w skali kraju rekordowym poparciem. W niedzielę Chęciński pokonał Górskiego w I turze ledwie setką głosów i już to jest w dziejach sosnowieckiego samorządu wydarzeniem bez precedensu. A ponieważ, co pokazuje praktyka, w II turze urzędujący prezydent rzadko zdobywa więcej głosów niż w I (np. 4 lata temu na Górskiego w dogrywce głosowało 3 tys. mniej ludzi niż w I turze; wygrał dzięki wielkiej przewadze w I głosowaniu), to Chęciński będzie faworytem dogrywki w Sosnowcu.
Zbigniew Szaleniec
Zaglądamy też do Czeladzi. Szaleniec zwycięzcą? Przecież pierwszą turę, minimalnie co prawda, ale przegrał, z byłym burmistrzem Markiem Mrozowskim. Fakt, ale to pozytywny i ciekawy przykład, biorąc pod uwagę poziom, z którego Szaleniec startował do wyborów. Kiedyś polityk PO, ale partia dwukrotnie wystawiła go do wiatru - najpierw, gdy jako senator po wprowadzeniu jednomandatowych okręgów został zesłany na niskie miejsce w wyborach do Sejmu. Potem ubiegał się o poparcie Platformy w staraniach o burmistrzostwo w Czeladzi, ale Platforma wolała poprzeć Mrozowskiego, którego cztery lata temu odprawili z ratusza sami mieszkańcy. Szaleniec wystartował ze swojego komitetu, prowadził bardzo aktywną kampanię i dziś to on jest na fali wznoszącej. Co na to Platforma? "Gdyby Szaleniec wygrał w Czeladzi, chętnie przyjęlibyśmy go z powrotem" - mówi jeden z jej polityków. No proszę.
PRZEGRANI:
Tomasz Tomczykiewicz
Klęsk PO w wyborach w województwie jest sporo i odpowiada za nie przede wszystkim szef partii w regionie. W Mysłowicach Platforma zdobyła 1 (!) mandat w radzie miasta, w Dąbrowie Górniczej ledwie 2. W Bytomiu i Gliwicach jej znani parlamentarzyści polegli w walce o prezydentury. Wciąż nie do końca jasny jest układ sił w sejmiku. A odsunięcie Tomczykiewicza od górnictwa w resorcie gospodarki wskazuje, że jego pozycja w partii jest słabsza niż kiedykolwiek.
Arkadiusz Godlewski
W sumie nie jego wina, że PO zamierzała popierać Uszoka, nie wiedząc, że Uszok nie zamierza startować. Gdy w końcu wystartował, mimo kosztownej kampanii, zdobył w wyborach ledwie 14,6 tys. głosów, czyli 19 tys. mniej niż 4 lata temu. Platforma straciła też aż pięć mandatów w radzie miasta. Godlewski firmował w Katowicach ekipę źle zorganizowaną (samo ułożenie list PO do rady to gotowy przepis na porażkę) i niewiarygodną.
SLD
Jeden Zbigniew Podraza, który utrzymuje silną pozycję w Dąbrowie (jeszcze Łukasz Komoniewski wygrał w I turze w Będzinie, ale to jednak inna skala) to tylko wspomnienie dawnej potęgi, której kresem może być porażka Kazimierza Górskiego w Sosnowcu. Sojusz nie wychował sobie w ostatnich latach choćby kilku nowych zdolnych samorządowców, a o tych starych wyborcy nie chcieli słyszeć (jak w Bytomiu, gdzie b. prezydent Krzysztof Wójcik zdobył 5 proc.). W Katowicach, mimo starań Marka Szczerbowskiego, SLD traci właśnie jedynego radnego.
Stanisław Korfanty
Rządzi Piekarami od 12 lat, wybory w 2006 i 2010 roku wygrywał w I turze. A potem przyszła katastrofa i Korfanty o mały włos sam nie przegrał już w pierwszym głosowaniu. Zdobył ledwie 33 proc. głosów. Jego rywalka, debiutantka - Sława Umińska-Duraj zasłużyła na 47-procentowe poparcie. Mało prawdopodobne, by tę stratę dało się odrobić. To będzie jedna z największych niespodzianek prezydenckich w śląskich miastach.