Wygrać z wiatrakami
Do 29 wiatraków zaraz dojdą kolejne. Dlatego mieszkańcy Lubiechni Wielkiej w gminie Rzepin protestują, ale inwestor spełnia wymogi i ma pozwolenia środowiskowe.
- Wszystko się dzieje za naszymi plecami. Tylko wybrani dostali zawiadomienia o wszczęciu procedury do uzyskania pozwolenia na budowę nowych elektrowni wiatrowych - denerwuje się Renata Lewandowska, mieszkanka Lubiechni Wielkiej. Ci „wybrani” to - jak twierdzą przeciwnicy wiatraków - albo już nie mieszkają we wsi, albo z wiatraków mają profity, albo już... nie żyją.
- Poszedłem na pocztę, bo nie mogłem uwierzyć, że ja jako sołtys nie dostałem takiego pisma. Okazało się, że owszem przyszło pismo na moje nazwisko, tylko widniały na nim imiona moich rodziców, którzy już od lat nie żyją - mówi Jan Hańbicki.
Daniel Nowak, przedstawiciel Farmy Wiatrowej Drzeńsko zaprzecza. - Temat jest mi dobrze znany. Z mojej wiedzy zawiadomienia dostali wszyscy mieszkańcy. Jeśli ktoś go nie dostał, to nie zaktualizował w rejeście gruntów danych osobowych - mówi Nowak.
Mieszkańcy są bezsilni
W Lubiechni jest już 29 wiatraków. Kiedy rok temu powstawała farma, mieszkańcy również bezskutecznie protestowali. Teraz oficjalnie dostaną kolejne wiatraki. - Tak tylko mówią, że 9, a my wiemy, że ma być 60. Przecież to jakiś koszmar! - mówi jeden z kilkunastu mieszkańców, którzy przyszli na spotkanie z reporterką. - W tej chwili nie idzie tutaj żyć, jest ciągły hałas, nie można spać po nocach. Jak jest słonecznie, to aż oczy bolą od tego migotania - Jerzy Urban opowiada o „zaletach” wiatraków.
Według Renaty Lewandowskiej człowiek wystawiony na dźwięki o niskich częstotliwościach (a takie emitują wiatraki) choruje. Ma osłabiony układ odpornościowy, choruje na serca, a nawet epilepsję. Na liście są też bóle kręgosłupa i klatki piersiowej. Pani Renata jest magistrem inżynierem środowiska. Tematykę wiatraków i ich wpływu na człowieka zgłębia od ponad 10 lat, jak tylko się dowiedziała, że takie elektrownie mają powstać w okolicy. - Wymieniam tylko niektóre choroby. I to nie jest tak, że one pojawią się po miesiącu czy roku. Mogą się pojawić po 10 latach. Poza tym jeśli ktoś ma wątpliwości, to dlaczego takie wiatraki nie mogą być stawiane w pobliżu Natury 2000, w parkach krajobrazowych i innych rezerwatach przyrody? - dopytuje Jerzy Kujawa.
Jeśli chodzi o zdrowie to z mojej wiedzy, a naprawdę mam ją dużą, turbiny nie powodują żadnych chorób
- Dźwięki turbin mieszczą się spokojnie w normie. Wykonujemy szereg badań zarówno przed jak i po postawieniu takich wiatraków. Jeśli doszłoby do przekroczeń, musielibyśmy je wyciszać bądź wyłączać. Jeśli chodzi o zdrowie to z mojej wiedzy, a naprawdę mam ją dużą, turbiny nie powodują żadnych chorób - odpiera zarzuty przeciwników Daniel Nowak.
Jest nowa ustawa
16 lipca weszła w życie ustawa, która mówi, że wiatrak można postawić w odległości od zabudowań nie mniejszej niż dziesięciokrotność jego wysokości. Problem w tym, że pozwolenia na budowę farmy wiatrowej firma uzyskała przed 16 lipca. - Na taką okoliczność są przepisy przejściowe. Będziemy budować według nich - mówi Nowak.
Gmina z wiatraków ma prawie 2 mln zł. Jak powiedział nam Daniel Nowak po postawieniu kolejnych, „zysk” wzrośnie nawet do 7 mln.
Zapytaliśmy burmistrza, co z tego ma wioska. - Powstaje projekt budowy kanalizacji w Lubiechni, chociaż sołtys nie wystąpił z żadnym wnioskiem. Będziemy też uzdatniali wodę. To nie jest tak, że chcemy dla mieszkańców źle. Jestem otwarty na propozycje od nich - zapewnia Sławomir Dudzis.
Sprawa wiatraków wydaje się być przesądzona: firma ma pozwolenia środowiskowe. Ale mieszkańcy Lubiechni się nie poddają. Ułożyli petycję i zbierają podpisy. Całą wieś już prawie mają.