Szkoła Wydziałowa była ważną placówką oświatową, zaś jej okazały gmach mocno zapisał się na kartach historii Inowrocławia…
Zwyczajowo używamy nazwy „Szkoła Wydziałowa”, choć nie do końca jest to precyzyjne, bowiem funkcjonowała ona tylko do czasu reformy oświatowej w 1932 r. Później w tym miejscu umieszczono Szkołę Podstawową nr 8, która czynna była już do wojny, a zatem to „ósemkę” Niemcy spalili w 1939 r. Ale nie uprzedzajmy faktów i zdarzeń…
Na placu „Fryca”
Okazały gmach przeznaczony dla potrzeb oświaty Niemcy zbudowali w 1909 r. na obrzeżu ówczesnego placu Fryderyka (w trójkącie dzisiejszych ulic Roosevelta, Narutowicza i Sienkiewicza). Utworzona Szkoła Wydziałowa była placówką średniego stopnia nauczania. Jej rektorem został Niemiec Hans Janetzky i pełnił ten urząd aż do przełomu lat 1919-1920, mając jednak już wtedy polskiego „opiekuna” w osobie ks. Juliana Wilkansa.
W październiku 1920 r. oficjalnie uruchomiono koedukacyjną polską Szkołę Wydziałową, ale już trzy lata później dziewczęta przeniesiono do odrębnej szkoły przy ul. Średniej (dziś to budynek Centrum Kształcenia Ustawicznego). Szkołą dla chłopców kierował Ludwik Majewski, a następnie od 1926 r. do końca funkcjonowania „wydziałówki” - Józef Mazur. On też pozostał na stanowisku kierownika utworzonej w tym miejscu Szkoły Podstawowej numer 8.
Bastion obrony
Reprezentacyjny obiekt chętnie wykorzystywano do różnych celów publicznych, m.in. od września 1930 r. w auli odbywały się posiedzenia Rady Miejskiej Inowrocławia. Organizowano tam także inne oficjalne uroczystości miejskie i powiatowe, a nawet kongresy i zjazdy o randze krajowej.
Dramatyczny kres istnienia gmachu jest doskonale znany.
Szkoła to ostatni bastion obywatelskiej i samorzutnie zorganizowanej obrony przed wkraczającymi do miasta oddziałami Wehrmachtu.
8 września 1939 r. Niemcy zdobyli gmach dopiero po ostrzelaniu go pociskami zapalającymi, w następstwie czego został częściowo spalony. Później jego pozostałości wyburzono.
Ujęcia „lepsze” i „gorsze”
Warto zaznaczyć, że Szkoła Wydziałowa była nader wdzięcznym obiektem dla fotografów i kilkadziesiąt ujęć z takim właśnie motywem wydano na widokówkach. Są to zdjęcia z centralnie kadrowanym ujęciem potężnego budynku, inne w połączeniu z perspektywą alei Sienkiewicza, kolejne z widokiem także na pobliski sąd powiatowy i więzienie. Wszystkie te widokówki to pamiątki „lepszej” strony szkoły, od frontu.
Mniej chętnie natomiast uwieczniano „wydziałówkę” od podwórza (czyli od strony dzisiejszej ul. Roosevelta), bowiem kompozycję psuł widok małego domku na pierwszym planie, do którego młodziankowie - piszmy ze wzniosłą poetycką frazą - zdążali wolnym bądź spiesznym krokiem za małą lub dużą uczniowską potrzebą.
Autor: Piotr Strachanowski