Wycofują oskarżenia. Bo mąż już nie bije
W ubiegłym roku w całym regionie policjanci założyli 4376 niebieskich kart. A tylko w siedmiu miesiącach 2016 roku było ich już 2476.
W Kujawsko-Pomorskiem przybywa osób objętych procedurą niebieskiej karty. To przede wszystkim kobiety, ofiary przemocy domowej. Z danych policji wynika, że w ubiegłym roku takich kart w całym naszym regionie założono ponad 4,3 tys.
- W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku było ich 2476 - wylicza młodszy aspirant Piotr Duziak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Zatrważające statystyki ma Komenda Główna Policji. Z danych tej jednostki wynika, że w całym 2015 roku funkcjonariusze założyli aż 75 495 niebieskich kart. To jednak nie oznacza, że tyle osób faktycznie objęto ochroną. Dlaczego? Niebieskie karty zakładają nie tylko policjanci. Od 2010 roku prawo do wszczynania tej procedury z powodu przemocy domowej mają obok funkcjonariuszy policji pracownicy ośrodków pomocy społecznej, kuratorzy sądowi, członkowie zasiadający w komisjach ds. rozwiązywania problemów alkoholowych, nauczyciele i lekarze.
Pracownicy środowiskowi zwracają jednak uwagę, że często ofiary przemocy domowej już po założeniu niebieskich kart wycofują swoje zeznania obciążające np. agresywnego współmałżonka.
Żony zwracają się do policji czy np. pracowników MOPS-ów, ośrodków pomocy rodzinie, mówiąc, że problem zniknął, mąż złagodniał.
Ile w tym prawdy, a ile strachu przed zemstą domowego tyrana? Robert Lubrant, szef stowarzyszenia Bezpieczeństwo Dziecka, twierdzi, że procedura niebieskich kart daje szansę pomocy ofiarom przemocy. Ale tylko wtedy, gdy osoby zaangażowane w tę pomoc wykazują chęci.
- Nawet jeszcze przed wejściem w życie przepisów pozwalających odizolować agresora od rodziny w ciągu doby radziliśmy sobie inaczej - zaznacza Lubrant, były policjant. - Było to bardziej skomplikowane i wymagające sporego zaangażowania, ale eksmisję, na przykład agresywnego ojca, można było przeprowadzić. I to nawet zimą. Wszystko zależy od chęci, zaradności i zaangażowania członków zespołów interdyscyplinarnych.
Z kolei Adam Dudziak, szef centrum zarządzania kryzysowego i bydgoskiego zespołu interdyscyplinarnego do spraw przeciwdziałania przemocy w rodzinie, twierdzi, że deklaracja żony, że mąż już jej nie bije, to jedno. Zupełnie inną kwestią jest jednak to, czy rodzina nadal pozostanie pod obserwacją.
- Sam fakt, że ofiara przemocy odwołuje swoje zeznania, którymi wcześniej obciążała męża czy partnera, jeszcze niczego nie zmienia - zaznacza Dudziak. - Odwołać zeznania, owszem można. Ale już o zamknięciu procedury niebieskiej karty decyduje szef zespołu interdyscyplinarnego. Dzieje się to tylko w konkretnych przypadkach.
Jedną z dwóch podstawowych przesłanek do zamknięcia niebieskiej karty jest bezzasadność kontynuowania tej procedury. Co to oznacza dokładnie?
- Może okazać się po prostu, że przemoc ustała - wyjaśnia Dudziak. - Inną przesłanką jest sytuacja, gdy nasz program odniósł skutek. Nie tylko chodzi o zaprzestanie bicia czy znieważania domowników na przykład przez agresywnego ojca. Tak dzieje się również, kiedy osoba, dzięki wizytom pracowników socjalnych, policji, zmienia swoje zachowanie i na przykład wypełnia obowiązek uczęszczania w zajęciach czy terapiach, na które została wysłana.
Najwięcej kart zakładają policjanci. Widać to choćby na przykładzie bydgoskim, gdzie od początku roku do końca lipca mundurowi wypisywali je 350 razy. Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych założyła 3, pomoc społeczna - 16, nauczyciele - 5 i lekarze - 2.