Wycofanie sprzedaży leków ze sklepów i stacji benzynowych ma zmniejszyć ryzyko zatruć
Czy medykamenty powinny oferować tylko apteki? Koniec sprzedaży medykamentów w kioskach i sklepach. Czy to dobre posunięcie?
Ryszard Kiedrowski, prezes Lubuskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej: TAK Dobro i zdrowie pacjenta jest dla nas najważniejsze
Czy wycofanie leków z małych sklepików i stacji benzynowych ma według Pana sens?
Oczywiście, naszym sztandarowym zadaniem, jako Lubuskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej, jest dbanie o dobro pacjenta. Dlatego postulujemy, by sprzedaż leków z takich miejsc została wycofana. Podkreślam: lek powinien być sprzedawany tylko w aptece.
Dlaczego?
Bo w sklepie czy na stacji paliw pacjent nie dowie się czegoś więcej o danym leku, nie dostanie szczegółowej informacji, czy dany specyfik jest dla niego odpowiedni. Nazwy handlowe leków są różne i zdarza się, że pacjent bierze ten sam lek z kilku różnych firm i niebezpiecznie kumuluje dawki, które zagrażają jego zdrowiu i życiu.
Czyli najważniejsza jest rozmowa z aptekarzem, który wyjaśni, jak leki powinny być przyjmowane?
Dokładnie. Chcemy też stworzyć dla pacjentów program kompleksowej opieki farmaceutycznej. To jest drugie nasze zadanie: pacjent będzie solidnie informowany o wszystkich zagrożeniach, o sposobie przyjmowania leku, o tych których brać nie może, a także o interakcjach konkretnych specyfików. W tym celu chcemy stworzyć specyficzny trójkąt relacji: pacjent – lekarz – aptekarz. Program ten będzie ogólnopolski, wykorzystamy w nim swoją szczegółową wiedzę.
Czy są pacjenci, którzy przez zakup leku poza apteką mieli problemy zdrowotne?
Zastraszające liczby pacjentów trafiają do szpitali z powodu zatruć, które wynikają z nieprawidłowego przyjmowania leków. Bo często pacjenci, idąc do lekarza, nie mówią, że biorą jeszcze jakieś dodatkowe leki. Są to potem potężne środki, które państwo musi wydać, by przywrócić zdrowie pacjenta do pierwotnego stanu. A można tego uniknąć, sprzedając lek w aptece.
Henryk Holka prowadzi kiosk na Wieprzycach w Gorzowie - NIE: wszyscy mają dobry dostęp do aptek, a leki są potrzebne
Jest pomysł, by leki sprzedawane były tylko w aptekach. To dobry pomysł?
Absolutnie nie. Ostatnio coraz częściej zaskakują mnie rządowe pomysły... Ale do sedna: w moim kiosku dostępne są leki, jak ja to nazywam, pierwszej pomocy. I_jest na nie zapotrzebowanie. Nie rozumiem, po co zakazywać takiej sprzedaży, jeżeli leki pochodzą z pewnego źródła, są dobrze przechowywane i mają odpowiednią datę ważności.
Mówi Pan tak dlatego, że dla Pana jest to zarobek?
Niekoniecznie. Jeśli wszedł-by ten zakaz, to nie mógłbym powiedzieć, że byłbym przez to jakoś szczególnie stratny.
Jakie leki można dostać w Pana kiosku?
Przede wszystkim są to tabletki przeciwbólowe. I one kupowane są najczęściej. Szczególnie przy takiej pogodzie, jak teraz, gdy zmieniające się ciśnienie daje się niektórym we znaki. Ale oprócz tego sprzedaję też pastylki na gardło oraz tabletki na problemy z żołądkiem, czy też trawieniem. A wiadomo, różnie się zdarza i nigdy nie wiemy, co nam się może przytrafić (śmiech). Dodatkowo mam też bandaż i plaster.
Osoby, które przychodzą do Pana po leki, mieszkają w sąsiedztwie, czy raczej trafiają do Pana przypadkiem?
I tak, i tak. Ale osoby z tej części miasta wiedzą, że u mnie takie doraźne lekarstwa dostaną. A jest to im bardzo potrzebne. Nie ma tutaj w okolicy żadnej apteki. Najbliższa jest kilka przystanków dalej. A to jest już sporym problemem. Mój kiosk otwarty jest przez cały tydzień. Apteki czynne w niedzielę są w centrum miasta. To pół godziny drogi stąd. Podobnie jest w mniejszych miejscowościach, gdzie aptek nie ma w ogóle. Jaki więc sens ma ten zakaz? Trudno to zrozumieć.
Koniec sprzedaży medykamentów w kioskach i sklepach. Czy to dobre posunięcie?
Beata Stańczak z Górzycy, pracuje za granicą
- Uważam, że sprzedaż leków tylko w aptekach to nie jest dobry pomysł. Często jest tak, że w weekend, kiedy apteka jest zamknięta, ktoś potrzebuje tabletkę przeciwbólową. I co wtedy? Przecież na pogotowie nikt nie pójdzie z bólem głowy, bo to miejsce dla nagłych i poważnych wypadków. Będziemy czekali z bólem do poniedziałku i stali w kolejkach, bo na pewno wtedy będą bardzo długie.
Sara Banaś, studentka z Nowej Soli
- Wycofanie leków z kiosków i sklepików to niedobry pomysł. Rozumiem, żeby nie sprzedawać skomplikowanych specyfików, na receptę, ale proste farmaceutyki, jak woda utleniona czy aspiryna, powinny być w każdym punkcie handlowym. Akurat mam sklepik koło domu, a aptekę daleko. Będę musiała latać za każdym proszkiem do bólu głowy? Nie podoba mi się to.
Tadeusz Smykowski, adwokat z Zielonej Góry
- Na pewno powinny być w aptekach. Tam są fachowcy, którzy udzielą informacji o sposobie korzystania z leków. Pewne odstępstwo może dotyczyć tych specyfików, które są popularne i nie mogą zrobić krzywdy ich użytkownikom. Pod warunkiem, że są właściwie przechowywane i nieprzeterminowane.
Nina Bortnik, mieszkanka Zielonej Góry
- Wydaje mi się, że leki powinny być sprzedawane tylko w aptekach. Myślę, że wielu ludzi jest zwyczajnie nieodpowiedzialnych i nadużywa różnych środków. A to może przynieść zupełnie odwrotne skutki od tych oczekiwanych. Dlatego moim zdaniem leki powinny być dostępne tylko i wyłącznie w aptekach. Tam są specjaliści, którzy doradzą nam, co można kupić i jak dany specyfik stosować.
Maria Bielecka, gospodyni domowa z Żar
- Leki przeciwbólowe w sklepach są bardzo potrzebne. Mieszkam blisko supermarketu i po prostu mam bliżej do sklepu niż do apteki. W razie czego mogę zawsze wyjść i szybko kupić środek przeciwbólowy. Dlatego pomysł ze sprzedażą leków tylko w aptekach jest mało trafiony. To kolejne utrudnienie dla statystycznego zjadacza chleba. Markety są czynne również w święta, a apteki nie.
Teresa Maj z Kostrzyna, pracownica firmy PKP Cargo
- Bardzo dobrze, że ktoś chce to zmienić. Leki powinno się sprzedawać tylko w aptekach, a nie tam, gdzie mydło i powidło. To jest towar specyficzny i powinien być podawany przez kompetentne osoby, jak panie z apteki. One zawsze dobrze doradzą. Teraz jest tyle leków i każdy kupuje, co w rękę wpadnie, a potem są problemy.
Autorzy: Natalia Dyjas, Sandra Soczewa