O nowy kierunek w polityce oświatowej państwa pytamy kujawsko-pomorską wicekurator oświaty Marię Mazurkiewicz i Agatę Chyżewską-Pawlikowską, toruńską aktywistkę społeczną i mamę.
Zobacz video: Zmiany na maturze
Rozmowa z Agatą Chyżewską-Pawlikowską, aktywistką społeczną, mamą.
Minister edukacji chce by wychowanie do życia w rodzinie miało większe znaczenie w polskich szkołach. To dobrze?
Jestem tą wizją przerażona, ponieważ minister Czarnek patrzy w patriarchalnym kierunku. Już sama nazwa przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie wskazuje nam kierunek, w jakim duchu mają być wychowywane nasze dzieci. To wychowanie w duchu katolickim i patriarchalnym. Tymczasem powinniśmy postawić na rzetelną edukację seksualną, której do dziś w polskich szkołach nie ma. Niestety rząd edukację myli z seksualizacją.
Rodzina przez lata się zmieniała. Dziś wiemy, że model rodziny nie zawsze jest jeden.
Oczywiście, że nie. Rodziną może być matka z córką, babcia z wnuczką. To już nie tylko dwoje rodziców i dwoje dzieci. Bardzo często to rodzice i jedno dziecko. Rodzina może być też patchworkowa, czyli mogą to być partnerzy, którzy razem wychowują dzieci ze swoich poprzednich małżeństw, czy związków. Niestety o takich rodzinach minister Czarnek nie wspomina ani słowem. Jestem też ciekawa, kto miałby uczyć przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Księża? A może absolwenci teologii?
Ma powstać 10 silnych ośrodków w Polsce, w których nauczyciele będą mogli się kształcić i uzyskać uprawnienia nauczyciela wychowania do życia w rodzinie.
Wolałabym, by zamiast tych nauczycieli pojawiali się edukatorzy seksualni, którzy mówiliby otwarcie o dojrzewaniu, seksualności, czy antykoncepcji. Nasza młodzież powinna mieć wiedzę na te tematy. Niestety wciąż słyszymy, że dziewczęta nie rozmawiają nawet w swoich domach o miesiączce. Jeśli w domu nie ma takich rozmów, to szkoła powinna być dla nich idealnym miejscem.
Wyobraża sobie Pani edukację seksualną jak np. w Wielkiej Brytanii, gdzie na lekcjach pokazuje się nagich modeli?
Tak, ponieważ w ten sposób pokazujemy jak naprawdę wygląda ludzkie ciało. Tymczasem w Polsce dzieci, a zwłaszcza chłopcy patrzą na kobiece ciała przez pryzmat filmów pornograficznych.
Rozmowa z Marią Mazurkiewicz, wicekuratorem oświaty w województwie kujawsko-pomorskim.
Co Pani sądzi o nowym pomyśle ministra Czarnka, by w szkołach położyć większy nacisk na wychowanie do życia w rodzinie?
Co roku minister edukacji ustala na dany rok szkolny priorytety. Jest to naturalna zasada. W obrębie tych priorytetów są poruszane kwestie dotyczące spraw merytorycznych, ale i wychowawczych w danym czasie. W tym roku mamy tych priorytetów pięć. To m.in. nowa podstawa programowa w szkołach ponadpodstawowych, priorytet o kształceniu zawodowym, o wsparciu psychologiczno-pedagogicznym. Jednym z priorytetów w tym roku jest wychowanie do wartości, a w przyszłym ma to być wychowanie do życia w rodzinie. Myślę, że wybór ten nie jest przypadkowy, ponieważ pandemia spowodowała zamknięcie dzieci w rodzinach. Wynikają z tego różne sytuacje emocjonalne i myślę, że właśnie o ten aspekt chodzi ministrowi edukacji. A przynajmniej ja tak to odbieram.
Ale przecież wychowanie do życia w rodzinie w szkołach jest...
Oczywiście, przedmiot jest, ale chodzi o to, by on był lepiej prowadzony. Bardziej chodzi tu o relacje z innymi, które przez pandemię zostały zaburzone.
Wciąż nie ma jednak edukacji seksualnej
Nie mnie odpowiadać na pytanie, dlaczego taki, a nie inny przedmiot. Proszę zwrócić uwagę, że dużą rolę odgrywają tu rodzice. Oni mają przecież wpływ na to, czy dziecko chodzi na religię, etykę, czy jedno i drugie. Ich głosy w takich kwestiach są brane pod uwagę w różnych kwestiach.
Kto będzie uczyć wychowania do życia w rodzinie? Mają powstać ośrodki, gdzie nauczyciele zdobędą odpowiednie kwalifikacje.
Tak, dzięki nim nauczyciele będą mogli zdobyć narzędzie, które będą przydatne w ich pracy.
Wspomniała Pani o relacjach. To może psychologowie będą mogli prowadzić takie zajęcia?
Mogą pod warunkiem, że będą mieć ukończone odpowiednie studium. Nie widzę przeszkód.