Wybuch gazu w Bytomiu: Rozebrali Energetyki 4b. Drugi segment ocalał [FILM]
Bloku przy ul.Energetyki 4b już nie ma. Został gruz. W poniedziałek lokatorzy segmentu 4c wrócili do domu. Segment 4b natomiast został rozebrany
Dziesięć rodzin z bloku przy ul. Energetyki 4c wróciło już do swoich mieszkań. Ich segment przylegał do części 4b, gdzie pod koniec listopada doszło do wybuchu gazu. Sprawca, jeden z mieszkańców, chciał popełnić samobójstwo. Teraz grozi mu do 10 lat więzienia. Na razie, dwa tygodnie temu, wyszedł ze szpitala. Dozoru policyjnego nie ma.
Wielka płyta znika
Rozbiórka była konieczna. Blok był w złym stanie, a dodatkowo znajduje się w miejscu, gdzie mogło na niego oddziaływać wydobycie górnicze. Rozebrać go tak, żeby nie uszkodzić przylegającej części, łatwe nie było. Pierwsza firma zrezygnowała. Druga podjęła się wyzwania. Wyzwanie podjął KBS Diament Serwis/Carbo Stal. Pracę zaczęli tydzień temu, w czwartek. Już w ten poniedziałek lokatorzy z 4c wrócili do mieszkań. Ale porządkowanie terenu może jeszcze potrwać, nawet do końca stycznia. - Ciężki dźwig już odjechał - potwierdza Elżbieta Kwiecińska, szefowa Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Pracuje jeszcze mniejszy sprzęt, ściągnęliśmy natomiast zabezpieczenia i na razie nie wygląda, aby doszło przy budynku 4c do większych uszkodzeń - zapewnia.
Z usunięciem gruzu nie ma się co spieszyć. Musi być, jako przeciwwaga dla drugiego budynku. Cały czas jest obserwowany, czy nie dzieje się nic niepokojącego.
Tymczasem przechodzący przez osiedle ludzie komentują los sąsiadów: - Stracili dobytek życia - wzdycha kobieta, która mieszka kilka bloków dalej. - Jakoś tak serce się ściska, jak się patrzy na ten gruz, jak widać ściany pokoju, jakieś resztki firanek, tapety. Żal mi tych ludzi - dodaje.
Sprawca wyszedł ze szpitala
Przypomnijmy: do wybuchu gazu doszło 25 listopada. W bloku mieszkało 10 rodzin. Sprawcą był jeden z lokatorów, który chciał popełnić samobójstwo. Najpierw odkręcił kurki od gazu, myśląc, że w ten sposób skończy ze sobą. Potem chyba napił się alkoholu i zasnął. Po obudzeniu, zapalił papierosa. To wystarczyło. Z ciężkimi ranami trafił do szpitala, siemianowickiej oparzeniówki. Spędził tam ponad miesiąc. Szpital opuścił w sylwestra. Gdzie teraz jest? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zatrzymał się u siostry w Bytomiu. Dozoru policyjnego na razie nie ma. Kilka osób też na krótko trafiło do szpitala, ale po opatrzeniu szybko go opuściły. Najciężej ranny był desperat. Grozi mu do 10 lat więzienia.
- Czekamy na wytyczne Prokuratury Rejonowej w Bytomiu - mówi Tomasz Bobrek, oficer prasowy KMP w Bytomiu. Dotychczas mężczyzna był przesłuchany tylko raz, w szpitalu. Przyznał się, że chciał odebrać sobie życie. Jak się okazało, nie po raz pierwszy. Prokuratura prawdopodobnie zwróci się teraz z prośbą o pełną dokumentację do szpitala, aby stwierdzić, czy jego stan zdrowia pozwala na dalsze decyzje. Nie jest wykluczone, że zlecone zostaną dodatkowe badania psychiatryczne. Ale prokuratura już zaraz po wypadku przedstawiła mu zarzut sprowadzenia zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób.
Solidarnie z poszkodowanymi
Lokatorzy z 4b czekają natomiast na ostateczne rozliczenie z ubezpieczycielem. Wprawdzie większość mieszkań nie ubezpieczyła, ale jako wspólnota mieli ubezpieczony blok. Nie wiadomo, czy całość nie pochłoną koszty rozbiórki, nadzoru placu budowlanego. - Czekamy na rozliczenia - mówi Joachim Michalik, zarządca. Lokatorzy z 4b teoretycznie lokum mają. W praktyce czekają ich remonty i niepewna perspektywa utrzymania nowych mieszkań.
Bytom to trudne miasto, ale z solidarnością nie ma tu kłopotów. Już w kilkadziesiąt minut po wybuchu gazu, na Facebooku spontanicznie powstało wydarzenie "Wybuch gazu w Miechowicach. Zbiórka dla mieszkańców". Zbiórka trwała miesiąc. - Zbiórkę darów rozpoczęliśmy dwa dni po wybuchu gazu, gdy mieliśmy pierwsze magazyny, gdzie można było składać odzież, żywność, środki czystości - mówi Przemysław Siemieniec, który założył tę stronę. - Z Żanetą Prowdą i Sebastianem Kustrą przeprowadzaliśmy wywiady z rodzinami. W akcji pomagali też Martyna Franczuk, Ela Beblik, Ola Matuć, Darek Laksa, Łukasz Osóbka, Sebastian Nocoń , wolontariusze z "Szlachetnej Paczki", wojskowi. Wspólnymi siłami ogarnialiśmy magazyny w Domu Pomocy Społecznej i szkole, woziliśmy dary do hostelu. Część osób składała też dary w siedzibie PCK lub dary indywidualnie osobom koordynującym lub bezpośrednio rodzinom. Dziękujemy wszystkim. Bytomianie mają ogromne serca.
Kto chce pomóc lokatorom z dawnej Energetyki 4b, wesprzeć finansowo, może to wciąż zrobić poprzez wpłaty na konto Caritas Gliwice 57 1240 1343 1111 0010 0216 7128 z dopiskiem ul. Energetyki 4b.