Wybory samorządowe 2018: Detronizacje, afera kanapowa i wielka czwórka, czyli wybory w gminach
Czworo kandydatów w Swarzędzu, możliwość zdetronizowania po latach burmistrza Stęszewa czy wójta Komornik oraz pojedynek w tle afery kanapowej. Tegoroczne wybory samorządowe w podpoznańskich gminach zapowiadają się ciekawie.
Chociaż najwięcej emocji podczas wyborów samorządowych w Wielkopolsce będą budziły wybory prezydenta Poznania, interesującej rywalizacji nie zabraknie także w innych podpoznańskich miejscowościach.
Czytaj też: Wybory samorządowe 2018: Wyborcza karuzela rozkręca się w gminach. Kto powalczy o fotele wójta i burmistrza?
Kontynuacja czy powrót do poprzedniej władzy?
W Swarzędzu w tym roku do wyborów stanie aż czworo kandydatów. Dwoje z nich będzie miało silne zaplecze partyjne. To Bożena Szydłowska, aktualna posłanka PO oraz Witold Garstka, przedsiębiorca, który wystartuje z list PiS. Mimo tego faworytami wyborów wydają się obecny burmistrz Marian Szkudlarek oraz poprzednia burmistrz Anna Tomicka. Oboje wystartują ze swoich komitetów wyborczych.
– Wybory będą bardzo ciekawe. Jednak moi kontrkandydaci mają jedynie propozycje, a ja pokazuję, że coś zrobiłem i zmieniłem Swarzędz przez ostatnie cztery lata. Obecnie to najszybciej rozwijająca się gmina w Wielkopolsce, w której postawiliśmy na zrównoważony rozwój, edukację, komunikację zbiorową i bezpośredni kontakt z mieszkańcami
– przekonuje Marian Szkudlarek.
I dodaje: – Wierzę, że mieszkańcy będą chcieli kontynuacji i razem osiągniemy jeszcze więcej. Uważam, że samorządy nie muszą być upartyjnione i nawet 50-tysięczna gmina może sobie poradzić bez partyjnego szyldu.
Jego główną kontrkandydatką wydaje się Anna Tomicka, która burmistrzem Swarzędza była w latach 2007-2014. Cztery lata temu Marian Szkudlarek pokonał Annę Tomicką w drugiej turze o zaledwie 142 głosy.
– Wielu mieszkańców gminy zna mnie i usilnie zachęcało do powrotu z uwagi na zastój inwestycyjny w wiadukty, drogi, szkoły i kąpielisko nad jeziorem. Startuję dla potrzeb naszych mieszkańców nie mogąc patrzeć jak zmarnowano 4 lata
– przekonuje Anna Tomicka.
W wygraną wierzy też Bożena Szydłowska, która w była już burmistrzem Swarzędza w latach 2006-2007. Zrezygnowała z posady, kiedy w 2007 roku dostała się do Sejmu. Teraz, jak mówi, chce wrócić i wykorzystać doświadczenie, które zdobyła w Sejmie. Przekonuje nas także, że nie startowałaby w wyborach, gdyby nie była przekonana, że może wygrać.
Hegemoni zdetronizowani?
Ciekawie może wyglądać również rywalizacja w Stęszewie, gdzie część mieszkańców ma nadzieję na zmianę burmistrza. Obecnie jest nim Włodzimierz Pinczak, który tę funkcję sprawuje od 1994 roku. W wyborach w 2006 i 2014 roku nie miał żadnych kontrkandydatów. Z kolei w 2010 roku wygrał w pierwszej turze.
Czytaj też: Wybory 2018: Kandydaci chętnie rezygnują z szyldów partyjnych. Wolą własne komitety
– Z tego, co słyszę mieszkańcy nie mają do mnie żadnych zastrzeżeń. Co prawda kontrkandydat rozsiewa informacje, że nadszedł czas na zmiany i jestem już za długo burmistrzem, ale jeśli to jest jedyny zarzut wobec mnie, to jestem zaszczycony – mówi Włodzimierz Pinczak.
I dodaje:
– Spokojnie podchodzę do wyborów. Po prostu wykonuję swoją pracę niezależnie od tego, że w tym roku będę miał kontrkandydata. To nie ma znaczenia, bo cały czas trzeba dawać z siebie wszystko.
Do zmiany warty w Stęszewie spróbuje doprowadzić Leszek Książkiewicz, który wystartuje z list PiS. – Zawsze interesowało mnie życie gminy tym bardziej, że dwukrotnie byłem radnym za kadencji pana Pinczaka i nie zgadzam się z polityką, którą prowadzi. Stęszew rozwija się zbyt wolno. W porównaniu do ościennych gmin za mało się u nas dzieje. Brakuje komunikacji publicznej czy dróg rowerowych. Inwestycje są robione na pół gwizdka – mówi.
I dodaje: – Gdybym nie wierzył w wygraną, nie startowałbym. Po tylu latach jednego burmistrza, część ludzi myśli o zmianie. Miałem wiele spotkań z mieszkańcami i wiem, że są niezadowoleni. Dlatego zrobię wszystko, by wygrać.
Zmiany warty chcieliby również niektórzy mieszkańcy gmin Komorniki i Tarnowa Podgórnego. W pierwszej z nich wójtem od 2002 roku jest Jan Broda, który wystartuje także w tegorocznych wyborach z komitetu Nasza Gmina Komorniki. Jego przeciwnikami będą Sebastian Antczak z PiS oraz Marek Kubiak z komitetu Głos Mieszkańców.
Z kolei w Tarnowie Podgórnym od 2006 roku wójtem jest Tadeusz Czajka, który w tym roku wystartuje z komitetu Partnertswo i Gospodarność. Rywalizować z nim będą Mateusz Borowski (z list PiS) oraz Natalia Wudarska (komitet Mój Dom).
Wybory w tle afery kanapowej
Do interesującej potyczki dojdzie również w gminie Murowana Goślina, gdzie wybory burmistrza będą przebiegały w tle afery kanapowej. Obecny burmistrz Dariusz Urbański będzie miała trzech rywali. To Radosław Szpot (ma własny komitet), Szymon Pędziński (ma własny komitet) oraz Wojciech Owczarzak (PiS). Najgłośniej było jednak o pierwszym z nich. Wszystko z powodu... kanapy.
Szpot od jakiegoś czasu spotykał się z mieszkańcami na dwóch pomarańczowych kanapach, które ustawiał w centrum Murowanej Gośliny. Burmistrz uznał jednak, że kanapy były ustawione nielegalnie, bo Radosław Szpot nie zgłosił tego wystarczająco wcześnie i nie uiścił odpowiedniej opłaty. Z tego powodu wszczęto postępowanie o nielegalne zajęcie pasa drogowego i nałożono na niego karę w wysokości niespełna 100 zł.
Sam Radosław Szpot przekonywał, że nałożona na niego kara jest bezzasadna, bo rynek nie jest uznawany za pas drogowy. Uważał też, że nałożona na niego kara to wynik obawy burmistrza przed kontrkandydatem.