Wybory 2020. Michał Urbaniak, Konfederacja: Próby zbliżania się do nas wyglądają groteskowo. Bylibyśmy niewiarygodni wskazując PiS lub PO
- Są propozycje spotkań zarówno jednej jak i drugiej strony. Staramy się pokazywać kierunki, ale gdybyśmy wskazali na jedną ze stron, nasi wyborcy mogliby poczuć się oszukani. Przez ostatnie miesiące punktowaliśmy i PiS, i PO oraz ich obozy. Bylibyśmy bardzo niewiarygodni wobec siebie, wyborców i Polski, gdybyśmy wskazywali na którąś ze stron. Wtedy gralibyśmy w jednej lidzie z nimi, a my chcemy grać wyżej - mówi pomorski poseł Konfederacji Michał Urbaniak w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" o walce Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego o elektorat Krzysztofa Bosaka przed drugą turą.
Czy jako posłowie Konfederacji nadążają panowie z ładowaniem telefonów między pierwszą a drugą turą?
Nie jest źle, choć są pytania i rozmowy o tym co zrobimy. Są propozycje spotkań zarówno jednej jak i drugiej strony. Nie będę zdradzał szczegółów, bo nie wypada. Jako Konfederacja, jesteśmy między młotem, a kowadłem. Nam jest bardzo daleko, mi osobiście też, do Rafała Trzaskowskiego, jego wizji świata i Polski. Pamiętam co robiła Platforma Obywatelska np. w sprawie Marszu Niepodległości czy Otwartych Funduszy Emerytalnych. Z drugiej strony mamy środowisko związane z prezydentem, czyli środowisko Zjednoczonej Prawicy. Tu mamy ludzi, którzy czasem mówią językiem podobnym do nas. Natomiast nie są to działania, z którymi jako Konfederacja moglibyśmy się utożsamiać. Często są tam słowa, a brak konkretnych działań. Przykładem są kwestie światopoglądowe, ostatnio było głośno wokół podejścia do środowisk LGBT. Poseł Przemysław Czarnek z PiS powiedział, ze to nie ludzie, a ideologia. Osoby LGBT nie są same w sobie ideologią, bo to nielogiczne. Natomiast wyznają pewną ideologię.
Ma pan na myśli zbiór przekonań?
Reprezentują pewien nurt myślowy. W tej sferze sprzeciw wobec permisywizmu, relatywizmu i libertynizmu, to postawa mi bliższa. Prezydent Andrzej Duda w pewnym momencie kampanii próbował być na siłę postępowy i zaprosił do siebie Roberta Biedronia i aktywistę LGBT. Został upokorzony przez te osoby.
Nie uważam by środowiska LGBT były w Polsce dyskryminowane. Mają takie same prawa jak inni obywatele, nie widzę pola do dyskusji nad dawaniem im przywilejów.
Na ostatniej prostej kampanii przed drugą turą prezydent chcąc nie chcąc próbuje wpisać je do konstytucji. Przygotował projekt zmiany w ustawie zasadniczej o zakazie adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, jednak konstytucja nie mówi nic o takich parach.
Odwracając logikę tak. W konstytucji nie ma takiego pojęcia jak związki jednopłciowe. Jest małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny i tego powinniśmy się trzymać. Faktycznie, może sam chciał za bardzo skierować swój przekaz w stronę Konfederatów zapominając o podstawach.
Nie za późno pana zdaniem na takie działanie, jeżeli prezydent chce pokazywać się jako obrońca tradycyjnych wartości składając taki projekt 6 dni przed wyborami?
Miał 5 lat by pokazać się jako konserwatywny prezydent, naturalnie powinien być prezydentem wszystkich Polaków i tym samym nie powinien przesadnie uprzywilejowywać pewnych grup.
"Różni nas prawie wszystko, dlatego będziemy chcieli z Wami WYGRAĆ. Z PiS-em wiele Was łączy, dlatego będą chcieli Was ZNISZCZYĆ. Są w tym naprawdę nieźli." Pamięta pan, kto napisał tak to wyborców Konfederacji?
Tak, Donald Tusk na Twitterze. Za dobrze pamiętam czasy Platformy Obywatelskiej, jak nasyłali na nas ABW, policję i inne służby, by nie wiedzieć, że PO także będzie nas niszczyć. Chcą nam pokazać Polakom, że są lepszą alternatywą niż Prawo i Sprawiedliwość. Nie wierzę w to, że Donald Tusk nie chciałby nas zniszczyć. Chcieli deklaratywnie zamykać naszych działaczy do więzień. Podam także inny przykład: jeden z naszych działaczy był szykanowany za działalność w partii, a pracował w sądzie, w administracji. Nie ma zakazu członkostwa w partiach dla pracowników administracji. To zwykłe "kłamczuszkowanie".
Myśli pan, że Rafał Trzaskowski także chciałby was zniszczyć?
Jestem o tym przekonany.
Te próby zbliżania się do nas wyglądają groteskowo. Człowiek, który przez lata reprezentował agendę lewicowo-liberalną i nagle mówi, że poszedłby w Marszu Niepodległości, jest niewiarygodny.
Pański kolega klubowy z regionu, poseł Artur Dziambor, konsekwentnie unika odpowiedzi na pytanie o to, na kogo zagłosuje w niedzielę. Pan wie na kogo zagłosuje? Wybrał pan już któreś "mniejsze zło"?
Nawet jeśli wybrałem, to nie wypada mi o tym mówić. Staramy się pokazywać kierunki, ale gdybyśmy wskazali na jedną ze stron, nasi wyborcy mogliby poczuć się oszukani.
Przez ostatnie miesiące punktowaliśmy i PiS i PO oraz ich obozy. M.in. za grabienie spółek Skarbu Państwa dla siebie. Budowanie na tym małego Bizancjum, imperium oraz wypasanie się na tym, nie jest kierunkiem, w którym powinniśmy iść jako Polska. Jesteśmy zwolennikami mniejszego, tańszego państwa, w którym niekoniecznie większość rzeczy musi być załatwiana przez urzędników. Da się niektóre rzeczy załatwić zdalnie, więc czemu nie robić tego regularnie? Potrzebny jest tylko impuls.
Bylibyśmy bardzo niewiarygodni wobec siebie, wyborców i Polski, gdybyśmy wskazywali na którąś ze stron. Wtedy gralibyśmy w jednej lidzie z nimi, a my chcemy grać wyżej.
Da się zdalnie zarządzać firmą, prowadzić lekcje z dziećmi, a dwaj kandydaci na prezydenta, którzy debatują sami ze sobą w dwóch różnych miastach, nie wpadną na to by połączyć się zdalnie.
Widać, że jeden i drugi kandydat to wytwór medialny. Niech pan porówna ich z Krzysztofem Bosakiem, z którym rozmawiał pan przy tym stole niemal godzinę. Nie wiem jakie zrobił na panu wrażenie, ale dla mnie jest autentycznym człowiekiem. On nie potrafiłby zadeklarować publicznie czegoś z czym się nie zgadza. Tu jeden i drugi nie chce ze sobą dyskutować, może boją się, że wyszłoby wiele nieścisłości w ich programach i postawach.
Wyobraża pan sobie ewentualną współpracę Konfederacji gdyby prezydentem był dalej Andrzej Duda lub został nim Rafał Trzaskowski?
Wyobrażam sobie wiele. Wyobrażam sobie zarówno walkę polityczną i z Andrzejem Dudą i z Rafałem Trzaskowskim, ale wyobrażam sobie, że będą tematy, w których będziemy mogli współpracować. Nie wiem tylko czy ktokolwiek będzie chciał z nami rozmawiać. Jest nas jednak tylko jedenastu w kole Konfederacji.
Jednak to wokół elektoratu Konfederacji toczy się dyskusja o pozyskiwaniu nowych wyborców przez obu kandydatów.
Ten "miesiąc miodowy" skończy się 12 lipca. Jedna strona bądź druga strona, może nam zarzucać, że to przez nas ich kandydat przegrał. A my nie chcemy takiej sytuacji.
Konfederacja w swojej kampanii mówiła m.in. o ochronie życia, której próżno szukać w kampanii Andrzeja Dudy. Są za to kwestie zgód na działalność organizacji pozarządowych w szkołach oraz osoby LGBT. Brak tematu, który zwykle pojawiał się w kampaniach PiS.
Moim zdaniem są 2 powody, jak z prawem do posiadania broni. PiS wie, że prawo obrony życia, czyli zakaz zabijania małych dzieci, spotkałby się z dużym oporem społecznym lewicy. Problem w tym, że wiele osób nie wie, czym jest aborcja, a PiS nie próbuje ludziom tego wytłumaczyć. Przekonanie, unaocznienie ludziom tego, że aborcja jest morderstwem to proces dłuższy niż parę lat. Jeżeli chcemy być narodem cywilizowanym, który dba o własne dobro, najpierw powinniśmy dbać o najsłabszych.
Widział pan program w TVP Info, w którym prowadzący prosił posła PO o powtórzenie za nim hasła "Czołem wielkiej Polsce"?
Tak, to chyba było w poniedziałek po pierwszej turze. Jeden z posłów PO uznał, że w programie brakuje reprezentanta Konfederacji. W programie występowali panowie redaktor Adrian Klarenbach i poseł Jarosław Urbaniak. Redaktor Klarenbach ma moim zdaniem dość bezczelny sposób żartowania. Mimo wszystko chyba go za to trochę lubię, ale zasadniczo było to niegrzeczne. W takim wyśmiewaniu naszego narodowego zawołania, nie widzę w nim nic śmiesznego. A z drugiej strony, wnioskuję, że miało to pokazać, że PO będzie skłaniać się w stronę Konfederatów.
Widział pan akcję "Mimo Wszystko Duda"?
Widziałem, nawet znam niektórych z tych ludzi. Nie kojarzę by te osoby walnie przyczyniły się do wyniku Krzysztofa Bosaka i pomogły mu w kampanii.
PiS-owi bardzo zależy na tym by narodowcy, konserwatyści i wolnościowcy zagłosowali na Andrzeja Dudę, więc wyciągają narodowców, którym do nich jest bliżej i próbują się uwiarygodnić w środowisku narodowo-wolnościowym. Myślę, że im to nie wyjdzie. Tak jak deklaracja Rafała Trzaskowskiego o tym, że pójdzie na Marsz Niepodległości jest niewiarygodna, tak i ta akcja jest niewiarygodna.