Jak radny Paweł Wysocki namawia wyborców, by rozliczali go ze złożonych obietnic.
Jako pierwszy z radnych założył pan stronę internetową, dzięki której mieszkańcy mogą się z panem kontaktować i... ?
Moim zdaniem, dyżury się nie sprawdzają. Przychodzi jedna osoba i mówi o sprawach, na które radny nie ma wpływu, bo to działania rządu. Wiem, że więcej osób skorzysta z kontaktu ze mną przez stronę interentową. Siedząc w domu przy herbatce tylko wystarczy kliknąć i napisać, co nas boli, denerwuje...
Odpisze pan?
Oczywiście. Na bieżąco będą informował, jak załatwiam daną sprawę. W zakładce blog już opisałem sprawy, które zgłaszali mi mieszkańcy.
Na przykład popsutej lampy?
Sprawdziłem na miejscu, zrobiłem zdjęcie. Zainterweniowałem gdzie trzeba i lampa świeci. O wszystkich działaniach informuję i na końcu robię zdjęcie świecącej już lampy. Tak będę opisywał wszystkie zgłaszane mi przez mieszkańców sprawy.
Większość dotyczyć pewnie będzie drobnych interwencji?
One najbardziej ludziom doskwierają. I zadaniem radnego jest je załatwić. Dlatego też uważam, że budżet obywatelski takie sprawy również powinien uwzględniać. Powinniśmy wyodrębnić zadania do 400 tys. zł. Te duże, jak np. budowa tężni, mogą być wykonane za unijne pieniądze, przy drobnych remontach i naprawach na zewnętrzne fundusze nie mają co liczyć.
Na stronie przypomina pan też swoje obietnice wyborcze. Po co? Przecież politycy szybko o nich chcą zapomnieć.
Ja dobrze je pamiętam. Zarówno te zapisane, jak i składane ustnie. Dlatego wszystkie je umieściłem na stronie. Te zapisane na zielono udało się już zrealizować. Te na żółto są w trakcie załatwiania. A te czerwone oznaczają, że trzeba się nimi zająć.
To jeszcze nie wszystko, co znajdziemy na pana stronie?
Są tam informacje o mnie, a także moje komentarze w rubryce pn. Okiem Wysockiego. Ale zachęcam też seniorów do zabierania głosu i wpisywania się w miejsce Okiem seniora oraz młodych zielonogórzan do komentowania w rubryce pt. Okiem młodzieży.
Będzie pan zachęcał innych radnych do założenia swoich stron?
Myślę, że jak zobaczą moją, to zechcą sobie takie założyć.
Wierzył pan rok temu, że znajdzie się w radzie?
Absolutnie. Przecież z mojego okręgu startowali prezydenci: Bożena Ronowicz, Janusz Kubicki, Henryk Masternak, ale także Jolanta Danielak, Adam Urbaniak, Robert Sapa.... Cieszę się, że mam wpływ na rozwój miasta.
Na sesjach za dużo się pan jednak nie odzywa?
Uważam, że 95 procent zgłaszanych przez radnych na sesji spraw udaje się rozwiązać jednym telefonem. Zabieranie głosu pod publiczkę, bo są media, to niedobre praktyki. Tracimy czas, zamiast stanowić miejscowe prawo, bo do tego zostaliśmy wybrani. A dyskutować można na komisjach czy klubach. Chodzę nie tylko na te komisje, których jestem członkiem,
by wiedzieć więcej... Radny powinien pracować codziennie, a nie tylko podczas sesji.
Ile razy się pan spóźnił na sesje?
Ani razu. Nigdy też nie wyszedłem z sesji przed jej zakończeniem. Byłem na wszystkich głosowaniach.
Z czego jest pan najbardziej zadowolony?
Z tego, że byłem inicjatorem czy współinicjatorem trzech projektów uchwał, które rada przyjęła. To niezły wynik jak na rok działania w radzie. Te uchwały to: w sprawie powołania Młodzieżowej Rady Miasta, opiekuna tej rady, którym zostałem, a także darmowych przejazdów MZK dla dawców komórek macierzystych.
To na koniec przypomnijmy adres strony?
Łatwo zapamiętać: wysocki.zgora.pl Zapraszam!