Od 45 lat zbiera przedmioty związane z walkami Polaków w I wojnie światowej. Krzysztof Zieliński, nauczyciel z IV Liceum w Kielcach przygotował niezwykłą lekcję.
Jakie unikatowe eksponaty możemy znaleźć w Pana kolekcji?
Moja kolekcja przedstawia wyposażenie, życie codzienne i uzbrojenie żołnierzy, którzy walczyli w czasie I Wojny Światowej. Są tutaj między innymi czekany (broń obuchowo-sieczna składająca się z długiego trzonka zakończonego siekierką) oraz chociażby saperko- tasaki. Warto wiedzieć, że wszyscy żołnierze , a szczególnie ci, którzy służyli w oddziałach specjalnych musieli mieć na swoim wyposażeniu prawie 15 – 20 kilo. Karabin ważył 7 – 8 kilogramów, do tego bagnet, chełm, granaty, dodatkowym wyposażeniem były na przykład nożyce do cięcia drutu.
Dzisiaj, w dobie komputeryzacji, przyzwyczajenia do luksusów, nie każdy zdaje sobie sprawę, że siła fizyczna potrzebna jest nie tylko do tego, żeby przebiec do autobusu, czy przynieść zakupy. Musimy być przygotowani na wszystko, choć absolutnie nie przewiduję tutaj żadnych konfliktów. Jako wuefista staram się po prostu wpajać młodzieży, żeby zawsze o siebie dbała, nigdy nie osiadała na laurach i była przygotowani na wszelkiego rodzaju ewentualności, które mogą spotkać człowieka.
Od dawna interesuje się Pan historią?
Historia to moja pasja, którą interesuję się od dziecka. Teraz mam już 50 lat, troszeczkę ją już poznałem. Jeśli chodzi o moje zbiory to zwróciłem się w kierunku udziału Polaków w pierwszej wojnie światowej, w szczególności interesują mnie ich walki pułkach Monarchii Austro - Węgierskiej. Okazuje się bowiem, że w niektórych pułkach Polacy stanowili nawet 80, 90 procent.
Dlaczego akurat pułki obcych armii?
O legionach słyszał już prawie każdy, mało się jednak mówi o tym, że żołnierze, którzy służyli w pułkach obcych armii także byli Polakami i z uporem walczyli o odzyskanie przez Polskę niepodległości.
O historii mógłby Pan opowiadać godzinami. Od czego jednak zaczęła się Pana „zabawa” z kolekcjonowaniem?
Jak człowiek bardzo interesuje się historią to chciałby posiadać coś, co jest z nią bezpośrednio związane. Ja zacząłem swoją przygodę kolekcjonerską od bagnetów i do tej pory cały czas je kolekcjonuję. Faktem jest jednak, że bardzo trudno jest zdobyć oryginalne eksponaty, które były wykorzystywane podczas wojny. Dziś zdobycie chociażby munduru, który posiadał żołnierz jest prawie niemożliwe. Nawet niektóre muzea ich nie posiadają. Moje skromne zarobki nie pozwalają na zakup takiego eksponatu, dlatego skupiłem się na kolekcjonowaniu „mniejszych” pamiątek po okresie wojny, takich jak właśnie bagnety, czy zdjęcia.
Dlaczego właśnie bagnety?
Bagnet, w który wyposażony był każdy walczący podczas pierwszej wojny światowej żołnierz służył do walki, nazwijmy to, ostatecznej. Żołnierz używał go dopiero wtedy, kiedy już skończyła mu się amunicja, a nadal trzeba było iść do szturmu. Żołnierz tocząc walkę o swoje życie zakładał bagnet na karabin i tą bronią walczył. Na froncie jest tak, że jak ty nie zabijesz wroga to on zabije ciebie.
Warto wiedzieć też, że w Monarchii Austro - Węgierskiej bagnet przeszedł w pewnym sensie rekonesans. Stał się nie tylko bronią żołnierza ale także jego wizytówką, świadcząca o randze. Legioniści umieszczali na przykład na bagnetach orły legionowe, które świadczyły o tym, że służą oni w Monarchii Austro –Węgierskiej jako wojsko, ale są niezależni i walczą o wolność Polski. Podobne orły legionowe legioniści umieszczali na czapkach, dzięki temu można było ich odróżnić od armii Austro - Węgierskiej.
Nie liczy Pan swoich eksponatów, choć na pewno jest ich kilkadziesiąt, jak nie kilkaset. Do szkoły przyniósł Pan tylko cześć, a ekspozycja będzie częścią szkolnych obchodów rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. W jaki sposób zdobywa Pan swoje dzieła?
– Jak człowiek ma pasję to potrafi góry przenosić. Ja bardzo często bywam na różnego rodzaju giełdach kolekcjonerskich, ciekawe eksponaty wyszukuję także na allegro. Zawsze powtarzam jednak, że lepiej mieć jakiś jeden cenny egzemplarz niż dziesięć słabych. Jeśli chodzi o mój najcenniejszy to na pewno warto wymienić unikatowy bagnet podoficerski z 1985 roku na którym znajduje się wspomniany wcześniej orzeł legionowy.
Pana kolekcja ma olbrzymią wartość symboliczną. Jaka jest cena poszczególnych eksponatów?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ dla mnie te zbiory są bezcenne.
A skąd w Pana kolekcji wzięły się stare zdjęcia?
Fotografie wyszukuję na giełdach kolekcjonerskich, na aukcjach interne-towych, mam także wielu znajomych, którzy bywają na rożnego typu aukcjach, wiedzą, co mnie interesuje i czasem pomagają mi uzupełnić moje zbiory.
W Pana wystawie jest także mnóstwo amunicji . Co na to uczniowie?
Zorganizowaliśmy tę wystawę po to, żeby pokazać historię taką, jaka była. Pociski, które są umieszczone w gablocie są pewną wskazówką mówiącą o tym, że broń, którą używano podczas wojny była bardzo śmiercionośna. Kule, które czasami mają średnicę nawet 15, 20 milimetrów robiły potworne rany. Nawet jedna z nich mogła spowodować śmierć. Dzisiejsza broń i technika są zupełnie inne. Musimy pamiętać, że żołnierze to nie tylko pieśni legionowe, nie wolno nam zapomnieć, jak bardzo zasłużyli się dla naszej ojczyzny.
Co na taką wystawę mówią uczniowie? Byli zaskoczeni, że ich wuefista ma taką pasję?
Eksponaty wystawione są dopiero od dwóch dni i dopiero w czwartek, podczas uroczystego apelu z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości opowiem młodzieży o swoich zbiorach oraz o naszej historii, która czasem jest zapominana, a musi przecież cały czas żyć. Odzyskanie niepodległości przez Polskę po 123 latach niewoli było olbrzymim wydarzeniem, dlatego musimy robić wszystko, żeby przypominać tamte czasy.
Jest Pan wuefistą, ale może myślał Pan o tym, żeby uczyć historii? Przecież fascynowała Pana od dzieciństwa.
Owszem, chciałem zostać historykiem, ale moją drugą pasją był sport. Po długich namysłach zdecydowałem, że zostanę wuefistą, ale historia absolutnie nie zeszła na drugi plan, ponieważ poświęcam i poświęcałem jej każdą wolną chwilę. Nie mam czasu na odpoczynek, bo zawsze mam coś do zrobienia.
A co na tak olbrzymią ilość bagnetów w domu mówi Pana żona? Nie denerwuje jej Pana nietypowa pasja?
Żona jest na tyle tolerancyjna, że rozumie moją pasję, a nawet czasem sama wyszukuje mi różne eksponaty. Oboje jesteśmy zdania, że pasja nakręca ludzi do życia. Ja zawsze kieruję się dewizą Józefa Piłsudskiego mówiącą o tym, że być zwyciężonym i nie ulec to sukces, natomiast zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska.
To jakie stawia Pan przed sobą kolejne cele, bo chyba nie zamierza Pan „spocząć na laurach”?
Właśnie zaczynam odkrywać nowe karty historii, ostatnio zacząłem przeglądać dzieje 58. i 59. Pułku Monarchii Austro - Węgierskiej. Dowiedziałem się na przykład, że w pierwszym z nich służył między innymi generał Stanisław Sosabowski, który później był twórcą i założycielem Pierwszej Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która przecież tak dzielnie walczyła w czasie II Wojny Światowej