Czy kampus Trzaskowskiego, zapowiadany od miesięcy, okaże się flagowym okrętem Platformy, czy też raczej zdezelowanym statkiem, szukającym drogi do najbliższego portu, aby wcześniej nie zatonąć?
Być może Trzaskowski odetchnął z ulgą, że już nie musi trudzić się budową ruchu, o którym opowiadał od roku, ale tylko na gadaniu się skończyło. Jeżeli tak, to znaczy, że oddał niewydarzoną inicjatywę Tuskowi, a sam nadal będzie udawać gospodarza Warszawy. Organizatorzy kampusu, bo przecież Trzaskowski to tylko firmował, zrobili co mogli, żeby sprawić prezent obozowi rządowemu, udostępniając mikrofony rozmaitym niepopularnym pomysłom i poglądom. Najpierw Tusk plątał się w wyjaśnieniach, dlaczego rząd postępuje niewłaściwie odmawiając przyjęcia podsyłanym przez Łukaszenkę imigrantom. Potem oświadczył, że jedną z pierwszych jego decyzji po objęciu władzy (?!) będzie zgoda na związki partnerskie. Ponieważ nie znalazł nikogo, kto ze strony innych opozycyjnych partii chciałby razem z nim brać udział we wspólnym wystąpieniu, skończyło się na jałowej gadaninie z Trzaskowskim, gdzie jak zwykle zabrakło choćby paru konkretów na temat programu na przyszłość.
Programowe fantazje przedstawiali jednak inni prominenci Platformy, jak choćby poseł Nitras, specjalista od sejmowych awantur, który przekonywał, że „przyjazny” rozdział Kościoła od państwa nie jest możliwy. Według niego Kościół należy ukarać za udział w życiu publicznym, a katolicy już w nieodległym czasie staną się w Polsce mniejszością, którą trzeba „opiłować” z przywilejów. Z jakich, tego już nie wyjaśnił. Kampusowy zlot weteranów Platformy i ich młodszych zwolenników, roił się od antykościelnych wypowiedzi, a także od występów rozmaitych aktywistów LGBT oraz wyznawców dziwacznych ideologii. Do paranoicznych podejrzeń trzeba zaliczyć sugestie Tuska, że w czasie ostatnich wyborów prezydenckich wynik głosowania był fałszowany przez… siostry zakonne.
Duże zasługi w obniżaniu notowań Platformy miał niezawodny marszałek Grodzki, który powiedział, że w Polsce jest za dużo szpitali i ponad sześćset z nich będzie można zamknąć. Platforma likwidowała stacje kolejowe, posterunki policji, szkoły, urzędy pocztowe itd., teraz obiecuje zamykanie szpitali. Można pogratulować politycznych talentów.
Campus Tuska i Trzaskowskiego spełnił pożyteczną rolę. Przede wszystkim ujawnił programową pustkę w partii, która chciałaby przewodzić całej opozycji. Ponadto pokazał – poza medialnymi wpadkami – skromne zainteresowanie opinii publicznej. Wydaje się, że po pierwszych reakcjach i komentarzach organizatorzy marzyli już tylko o tym, żeby campus jak najszybciej dobrnął do bezpiecznego końca. Tak więc wymarzony okręt flagowy okazał się steranym parowcem.