Wszystko jest polityką. Miraże na pocieszenie
W mediach pojawił się sondaż, w którym Platforma dogania, a nawet nieznacznie przegania Prawo i Sprawiedliwość. We wszystkich pozostałych sondażach, a jest ich sporo, różnica między partią rządzącą i największą opozycyjną, wynosi około 10 procent, a w ostatnim (przeprowadzonym między 15 a 18 lipca) nawet 12 procent.
Oczywiście dziennikarze TVN rzucili się rozpytywać, co o zwycięstwie Platformy sądzą politycy PiS. W opozycyjnych mediach (niektórzy mówią: polskojęzycznych) pojawiły się już triumfalne tytuły. Te tytuły to zresztą ich specjalność. „Nerwowa atmosfera na spotkaniu z Kaczyńskim” donosi jeden z portali informując o spotkaniu w Wielkopolsce, na które przyszło kilkanaście agresywnych osób i darło się przez tuby, wywołując raczej rozbawienie niż irytację kilkuset uczestników spotkania. Te hałaśliwe grupki to ostatnio główna broń opozycji i nie ma specjalnego znaczenia, czy za organizacją awantur kryją się rosyjskie czy niemieckie pieniądze. Czy krzykliwe chamstwo jest w stanie przeważyć wynik wyborów? A może to raczej objaw desperacji, skoro opozycja wciąż nie ma szans w uczciwej walce wyborczej?
Jakie są więc argumenty opozycji? Odpowiedzi trudno wymagać od wynajętych aktywistów, ale już od posłów czy senatorów można oczekiwać sensownych odpowiedzi. Tymczasem wystarczy posłuchać telewizyjnych debat, żeby się przekonać, że o żadnych pomysłach czy planach nie ma mowy, a za cały program musi wystarczyć obrażone na cały świat „nie bo nie”. Nic dziwnego, że główna opozycyjna telewizja zaprasza niemal wyłącznie przeciwników rządu, bo wtedy nikt nie kontruje kłamliwych, a w najlepszym przypadku rażąco niekompetentnych wypowiedzi. Na spotkaniach polityków PiS pojawiają się grupki przeciwników, miotających wulgarne przekleństwa, ale kto przychodzi na spotkania Tuska oprócz otaczającej go świty? Jakoś nie widać entuzjazmu dla zdymisjonowanego „króla Europy”. Nie widać, bo znów za cały program Platformy musi wystarczyć wściekła mina, agresywne słowa i zapowiedź „rozliczeń” bez oglądania się na praworządność. Cóż z tego, że opozycja ma przewagę w ilości posłusznych jej mediów, skoro nie ma programu?
Do wyborów jeszcze daleko, sondaże zamawiane przez opozycję pokażą jeszcze niejedną sensację, a sfrustrowani politycy PO jeszcze nieraz będą zachęcać do użycia przemocy. Rzeczywistym sprawdzianem społecznych nastrojów będą przyszłoroczne wybory. Czy to podoba się opozycji, czy nie, trzeba będzie wtedy przedstawić własny program. Na razie oprócz ordynarnych ataków na prorządowych wyborców, pogróżek pod adresem Kościoła, ślepego poparcia dla nadzwyczajnej kasty i zachwytów nad unijnymi miernotami, niczego nowego nie widać. Trudno się dziwić, że nawet opozycja w zwycięstwo wyborcze już nie wierzy.