Wszystko jest polityką. Felieton Ryszarda Terleckiego: George Bush na krakowskim Rynku
Był chłodny wrześniowy dzień, chyba po deszczu, bo pamiętam mokrą płytę Rynku, w której odbijały się światła czarnych limuzyn. Rynek był pusty, kordon milicji zamykał ulicę Sienną od strony Plant i Mikołajską jeszcze przed Małym Rynkiem.
Stolarska też była zamknięta, ale znalazłem się w grupie kilkaset osób, które nie wiedzieć czemu przepuszczono od strony Szpitalnej, najpierw na Mały Rynek, a następnie na Rynek, mniej więcej do wysokości kościoła św. Wojciecha. Prawdopodobnie władze uznały, że zrobi to złe wrażenie w amerykańskich mediach, gdy wizyta wiceprezydenta odbywać się będzie całkowicie bez udziału publiczności.
Gdy pod Wierzynek podjeżdżały kolejne samochody rozlegały się okrzyki i oklaski, z daleka trudno było jednak wypatrzyć, kto z wysiadających jest tym najważniejszym gościem. Pamiętam szloch jakiejś kobiety na widok mundurów amerykańskich oficerów i żandarmów, towarzyszących wiceprezydentowi. Milicjanci i cywilni tajniacy nie reagowali na okrzyki, pilnowali tylko, aby nikt nie przekroczył linii oddzielającej zebrany tłum od wylotu ulicy Grodzkiej. Tak w 1987 roku odbyło się krótkie spotkanie krakowian z Georgem Bushem seniorem, wówczas wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych przy Ronaldzie Reaganie. To o tej wizycie parę dni temu wspomniał na Twitterze prezydent Andrzej Duda, który jako kilkunastoletni chłopiec, też był na Rynku pod Wierzynkiem.
Dwa lata później George Bush wygrał wybory prezydenckie. Miał za sobą dokonania, które ułatwiły mu wyborczą rywalizację. W czasie wojny był wojskowym pilotem, po wojnie skończył studia na prestiżowym uniwersytecie, a następnie dorobił się majątku w przemyśle naftowym. Przez cztery lata z listy Partii Republikańskiej zasiadał w Izbie Reprezentantów, z nominacji prezydenta Richarda Nixona został ambasadorem USA przy ONZ, z kolei Gerald Ford mianował go szefem przedstawicielstwa w Chinach. Potem był szefem CIA, wiceprezydentem, a w latach 1989-1993 prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zmarł w zeszły piątek, w wieku 94 lat.
Za jego prezydentury doszło do upadku komunistycznych dyktatur w Europie Wschodniej, a następnie do rozpadu Związku Sowieckiego. Po inwazji Iraku na Kuwejt w 1990 roku doprowadził do przyjęcia rezolucji ONZ, która dała podstawę do amerykańskiej interwencji i wojskowego sukcesu operacji „Pustynna Burza”. Już jako prezydent był w Polsce dwukrotnie: w 1989 i 1992 roku. Przegrał wybory w 1993 roku z Billem Clintonem, ale w latach 2000-2008 jego syn George Bush junior dwukrotnie zapewniał republikanom zwycięstwo w walce o prezydenturę. On sam wycofał się z czynnej polityki, a w pamięci Amerykanów pozostał jako polityk, który doprowadził do zwycięskiego dla USA zakończenia zimnej wojny.