Wszystko jest polityką. Fasada jedności?
Czy jedność najważniejszych organizacji Zachodu rzeczywiście wzmocniła się po agresji Rosji na Ukrainę, czy może właśnie okazuje się iluzją, pożyteczną na potrzeby pozyskiwania przychylności opinii publicznej?
NATO owszem, jednym głosem zapewnia, że nie bierze udziału w wojnie. Pomocy wojskowej udzielają poszczególni członkowie sojuszu, ale robią to na własną odpowiedzialność. Największe znaczenie ma pomoc Stanów Zjednoczonych, kluczowa dla kontynuowania obrony na Ukrainie. Pomagają także Wielka Brytania, Kanada i oczywiście Polska, która w stosunku do swojej wielkości i zasobów, przekazała relatywnie najwięcej. Ponadto to głównie przez Polskę transportowana jest broń i amunicja. NATO zapewnia, że stanie w obronie każdego zaatakowanego państwa członkowskiego. Czy rzeczywiście, gdy Rosja uzna, że dla pokonania Ukrainy konieczne jest rozszerzenie wojny, wszyscy członkowie NATO solidarnie staną do walki? Co zrobi Turcja która flirtuje z Rosją i Iranem? Co zrobią Niemcy, które chcą szybkiego zakończenia wojny i wznowienia interesów z Rosją, a na razie opóźniają lub wręcz blokują pomoc? Ile czasu będzie potrzebowało NATO na narady i konsultacje zanim ruszy do walki? Rosja czujnie śledzi każdy sygnał z Europy i gdy uzna, że solidarność Sojuszu ulega erozji, bezwzględnie to wykorzysta.
Z jednością w Unii Europejskiej jest jeszcze gorzej. Nie dość, że jak zwykle Unia nie radzi sobie z kryzysem, a obecnie z problemem pomocy dla Ukrainy (do dziś nie jest w stanie wesprzeć państw udzielających pomocy uchodźcom, w tym Polski) czy z inflacją, to jeszcze usiłuje narzucić całej wspólnocie obowiązek wspierania Niemiec (najbogatszego państwa!), gdy zabraknie im gazu. W czasie, gdy nakładanie sankcji na Rosję idzie jak po grudzie, a obecnie głównie rozmawia się o tym jak te sankcje ograniczyć, to równocześnie dla Brukseli najważniejsze są plany ścisłej federalizacji Europy, budowy jednego europejskiego państwa i narzucenie wszystkim nihilistycznej rewolucji obyczajowej. Dlatego sankcjami okłada się Polskę, której rząd nie chce ustąpić w kwestii suwerenności i przestrzegania traktatów. Równocześnie Bruksela pokazuje figę państwom, które od lat starają się o przyjęcie do Unii i którym to wielokrotnie obiecywano.
Nie daj Boże, żeby doszło do sprawdzenia jedności NATO i jego gotowości do szybkiej interwencji. Mogłoby się wtedy okazać, że niektóre państwa potrzebują miesięcy, a może i lat, żeby się dozbroić i przygotować do obrony. Równocześnie na jedność Unii nie ma już co liczyć. Dopóki brukselska biurokracja, zdominowana przez Niemcy, narzuca całej Unii swoje egoistyczne interesy, tak długo Unia będzie brnąć ku nieuniknionej dezintegracji i przekreśleniu wartości, dla których została stworzona.