Wszystko jest polityką. Europejskie wybory
Europa z uwagą śledzi zamieszanie wokół wyborów prezydenckich w Polsce, a informacje i komentarze na ten temat pojawiają się nie tylko w czołowych mediach najważniejszych stolic, nie tylko u naszych sąsiadów, ale nawet w z pozoru dalekich od polskich problemów takich państw jak Finlandia, Słowenia czy Gruzja. Bardzo łatwo zauważyć różnice jakie dzielą media w zależności od ich umiejscowienia w politycznym krajobrazie swojego kraju.
Lewicowo-liberalny „główny nurt”, który przynajmniej za główny nurt się uważa, zaniepokojony jest faktem, że w Polsce wygrywa konserwatywna formacja, przyznająca się do chrześcijańskiej tradycji i wierna wartościom, na fundamencie których powstała europejska cywilizacja. Ponadto Polska, przywiązana do swojej suwerenności, nie godzi się na budowanie jednego europejskiego państwa, pozostającego pod zarządem Berlina i Brukseli, a to jest wciąż marzeniem lewicowej międzynarodówki.
Polskie wybory są ważne dla tych sił politycznych, które nadal obawiają się imperialnych apetytów Moskwy
Co gorsze Polska ma często inne zdanie niż politycy przywiązani (głownie finansowo) do pomysłu „jedności na siłę”, w którym poprawność polityczna polega na cenzurowaniu wszelkich odmiennych poglądów. Wreszcie Polska stała się w ostatnich latach najlepiej rozwijającym się państwem Europy, a z pandemią radzi sobie nieporównanie lepiej niż bogate kraje Zachodu i ma najniższy spadek PKB w Europie. To wszystko sprawia, że Polska staje się punktem odniesienia nie tylko dla państw Międzymorza, ale też dla tych Europejczyków, którym odrzucenie tradycyjnych wartości wydaje się zapowiadać upadek demokracji i utratę wolności.
Kto wygra w Polsce jest więc ważne nie tylko dla Węgier, Czech czy Litwy, ale dla całego regionu, poszukującego swojej własnej tożsamości, odrębnej od zatracającego się w konsumpcji i podążającego za ideologią samozagłady Zachodu. Polskie wybory są ważne dla tych sił politycznych w Środkowo-Wschodniej Europie, które swojej pomyślności nie chcą wiązać z niczyim dyktatem, a które nadal obawiają się imperialnych apetytów Moskwy. Utrzymanie samodzielnego kursu przez polskie władze jest też istotne w kontekście rozpoczynającej się dyskusji na temat niezbędnych reform w Unii Europejskiej. Pandemia zahamowała rozpoczęcie tych dyskusji, ale jest oczywiste, że trzeba będzie do nich wrócić, gdy tylko sytuacja ulegnie dalszej poprawie.
Czy przeciwnicy podmiotowej pozycji Polski, ulokowani w rozmaitych instytucjach Unii Europejskiej, podejmą jeszcze próby wsparcia tych kandydatów, którzy rezygnację z takiej pozycji zapowiadają? Zapewne tak. Czy jednak obietnice wycofania się z wielkich, rozwojowych inwestycji, otwarcie ogłaszane dla zapewnienia sobie przychylności niechętnych nam sił na Wschodzie i Zachodzie, będą równocześnie przekonywujące dla wyborców w Polsce?