Wszystko jest polityką. Czy opozycja się ogarnie?
Mijają miesiące, a Prawo i Sprawiedliwość wciąż utrzymuje sondażowe poparcie bliskie 40 procent. Opozycja drepcze w miejscu i wzajemnie usiłuje odbierać sobie głosy przyszłych wyborców.
Rywalizacja wyraża się w zaciekłości ataków na rząd i sejmową większość. Zamiast przygotować własny program na przyszłość, opozycja zajmuje się sama sobą, spierając o wspólne czy odrębne listy w wyborach za półtora roku. Zeszłotygodniowe głosowania w Sejmie znów okazały się kompromitacją opozycyjnych krzykaczy (ulubiona zasada: krzyk zamiast argumentów) i generalną przegraną opozycyjnych strategów. Rozpaczliwe wysiłki, aby Polska nie otrzymała należnych jej funduszy z Unii nadal podejmowane są zarówno w kraju, jak i w Parlamencie Europejskim przez antypolską reprezentację opozycji.
Równocześnie polityczni nieudacznicy, uważający się za mistrzów pijaru, kłamią jak najęci, że to rząd Platformy i PSL wymyślił 500 plus i trzynastą oraz czternastą emeryturę. To dlaczego swoich pomysłów nie wprowadził w życie? Ówczesny minister mówił, że „piniędzy nie ma i nie będzie”, teraz jego dawni koledzy obiecują złote góry, bo dobrze wiedzą, że i tak do władzy nie wrócą. Pozostaje więc zabiegać o kryzys gospodarczy, który zuboży Polaków i zniechęci ich do aktualnej władzy.
Zapowiadany jest kolejny „kampus”, który w marzeniach opozycyjnych organizatorów zamieni się w majdan i wreszcie – przy poparciu Berlina i Brukseli – odwoła demokratyczny rząd, przywróci władzę oświeconych elit, przepędzi z Warszawy „ciemny lud” i „pańszczyźniany biedotę”. Pogarda dla wyborców, którzy źle wybierają, już kilkakrotnie drogo kosztowała zadufanych mędrków z nowobogackich salonów. Majdanu nie będzie, za to będą dwa kampusy, rywalizujące o przewodzenie totalnej opozycji. Znów usłyszymy o potrzebie „opiłowania katolików”, prześladowaniach kobiet, zbrodniach na białoruskiej granicy, zakazie jedzenia mięsa, dyskryminacji LGBT, prawach wyborczych dla piętnastolatków.
Tusk zapowie jedną listę z Lewicą i PSL, Lewica i PSL ogłoszą, żeby się wypchał, a Hołownia, król banału jak go nazywają w Warszawie, znów niczego nie wykluczy. Tylko Trzaskowski zapowie budowę nowej formacji byłych, obecnych, przyszłych i niedoszłych prezydentów miast. Delegacja nadzwyczajnej kasty wyjaśni dlaczego sędziów nie obowiązuje prawo, a europosłowie podzielą się wrażeniami z frontu europejskiej walki z własnym krajem. Kampusy zapewnią zajęcie partyjnym działaczom, a gości zagranicznych utwierdzą w przekonaniu, że zbrodnicza dyktatura nad Wisłą razem z Putinem szykuje marsz na Berlin, Paryż i Brukselę. Młodzi ludzie wypiją trochę piwa, a usłużni dziennikarze pobiorą należne honoraria. Minie lato i kampusowi uczestnicy wrócą do rzeczywistości. Czy cokolwiek mądrzejsi?