Rok 2022 może okazać się rozstrzygający o następnej dekadzie, ale może też spiętrzyć problemy, które trapiły nas w minionym roku. W Polsce będzie to ostatni rok względnego spokoju przed maratonem wyborczym, jaki rozpocznie się za niecałe dwa lata.
Najpierw będą to wybory do Sejmu i Senatu jesienią 2023 roku, potem samorządowe (kadencja zapewne zostanie przedłużona o pół roku, aby nie zbiegły się z parlamentarnymi) oraz europejskie wiosną 2024 roku, wreszcie wybory prezydenckie w 2025 roku. Nikt nie ma wątpliwości, że już wkrótce przygotowania do tego maratonu będą mobilizować zarówno obóz rządzący, jak i opozycję. Bardzo prawdopodobne, że będziemy świadkami kolejnej próby obalania rządu środkami niedemokratycznymi (ulica i zagranica), co jak dotąd raczej ośmieszało i kompromitowało opozycję, chyba jednak niczego jej nie nauczyło.
Obóz przeciwników suwerenności Polski i zwolenników jej roztopienia w europejskim superpaństwie, zarządzanym z Berlina i Brukseli, z pewnością nie da o sobie zapomnieć. Lider tej koncepcji, Donald Tusk, trafnie nazwany ostatnio „premierem polskiej biedy” (chociaż niektórym w jego czasach żyło się świetnie), nadal będzie działał na rzecz podporządkowania całej opozycji przywództwu Platformy oraz frontalnej konfrontacji z Prawem i Sprawiedliwością.
Sprzyjają mu kłótnie i podziały na lewicy, zapaść PSL-u i niejakość Hołowni, który po dwóch latach dreptania w miejscu zaczyna tracić zwolenników. Tuska wzmacnia też polityka unijnego establishmentu, który nawet kosztem znacznego osłabienia Unii chciałby na przykładzie Polski pokazać innym państwom, że prawicy władzy oddawać nie wolno, a gdyby wygrała wybory, to należy użyć wszelkich środków, aby jej władzę odebrać.
Będziemy więc mieli rok nieustającego festiwalu nienawiści, ataków na polską tradycję, wykoślawiania naszej historii (podważania sensu walk o niepodległość oraz zachwalania osiągnięć zaborców i sowieckich kolaborantów), wypychania Kościoła z przestrzeni publicznej i poniżania katolików, podważania roli prawa i konstytucji, w tym przez grupę zdemoralizowanych sędziów, działania przeciw polskiej racji stanu i wysługiwania się obcym siłom, wrogim rozwojowi Polski.
Będą też próby rozrywania od wewnątrz obozu rządzącego, mamienia słabszych ogniw perspektywami profitów po obaleniu rządu (jak to miało miejsce z frakcją Gowina), oskarżania o rzekome przewinienia, głównie dla odwrócenia uwagi od przekręciarzy po stronie opozycji. Wszystko to, w towarzystwie - nie daj Boże - kolejnych fal pandemii oraz trudnej walki z inflacją, a także zagrożeń na wschodzie, co czyni rozpoczynający się rok nie tylko ważnym dla naszej przyszłości, ale także dla rozumienia sensu naszej kulturowej, narodowej i państwowej tożsamości.