Artur Drożdżak

Wszystkie krętactwa pani Jadzi. Wolała pieniądze od przyjaźni

Pani Jadzia wykorzystała swoje „serdeczne” koleżanki, które straciły dorobek życia Fot. 123rf Pani Jadzia wykorzystała swoje „serdeczne” koleżanki, które straciły dorobek życia
Artur Drożdżak

Sprytna oszustka poświęciła przyjaźń do dwóch kobiet, by zdobyć ich zaufanie i podstępnie wyłudzić fortunę potrzebną do spłaty kredytu w banku. Na mocy wyroku krakowskiego sądu ma teraz oddać 724 tys. złotych.

67-letnia dziś pani Jadzia, od 15 lat prowadziła w Krakowie dobrze prosperującą firmę z siedzibą przy ul. Bronowickiej. Ogłaszała się jako specjalistka od doradztwa majątkowego oraz pośredniczka w sprzedaży działek i wycenie nieruchomości.

W 1994 roku poznała jako klientkę swoją imienniczkę Jadwigę M. i w ciągu kilku miesięcy sprawdziła się przy wycenie kilku nieruchomości. Panie tak sobie przypadły do gustu, że nawiązały bliższą znajomość. Wpadały do siebie na kawę, plotkowały o życiu, interesach i sprawach prywatnych. Razem bywały na wernisażach, w sanktuarium na modlitwach i wspólnie robiły imieniny.

Po latach zażyłych kontaktów, czyli gdzieś od 2007 roku, ich znajomość przerodziła się w przyjaźń.

Interesy i przyjaźń

Pani Jadzia była znakomitą słuchaczką, gdy Jadwiga M. wywnętrzała się jej ze swoich kłopotów sercowych i rodzinnych. Wspierała ją w trudnych chwilach i uzależniła ją od siebie emocjonalnie. Niby przypadkiem Jadzia wspominała, że jej sytuacja finansowa jest znakomita, tym bardziej że, jak zapewniała przyjaciółkę, jest właścicielką wielu cennych działek. Gdy nabrała śmiałości, zaczęła prosić Jadwigę M. o pożyczenie pewnych kwot.

Raz to było 10 tysięcy, innym razem 20 tys. zł. Gotówkę sumiennie zwracała po tygodniu lub dwóch. W końcu w 2008 r. poprosiła o 50 tys. zł. I tę pożyczkę oddała na czas.

Rok później zapytała przyjaciółkę, czy byłaby skłonna powierzyć jej 500 tys. zł. Jadwiga M. miała wątpliwości, bo tę sumę trzymała na czarną godzinę. Jednak miała w pamięci fakt, że przyjaciółka do tej pory była wypłacalna, nigdy jej nie zawiodła, więc przystała na jej propozycję.

Czytaj więcej:

  • Nie kryła, że nie chciała oszukać kobiet, bo to były jej „serdeczne koleżanki”, jak o  nich mówiła
  • Czy sąd uwierzył w jej wersję wydarzeń?
Pozostało jeszcze 76% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Artur Drożdżak

Dziennikarz zajmujący się sprawami sądowymi i prawnymi specjalizujący się w zagadnieniach karnych. Częsty uczestnik rozpraw w sądach na terenie całej Małopolski, głównie w Krakowie, Tarnowie i Nowym Sączu. Były wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Pedagogicznym i Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.