Wszyscy mają apetyt na masło, a ono... drożeje
Choć w tym roku wzrosły ceny większości produktów żywnościowych, wzrost cen masła jest szczególnie odczuwalny.
W ostatnim czasie mamy powody do narzekania, bo znacznie wzrosły ceny żywności. W lipcu tego roku, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, zanotowano ich wzrost o 4,7 proc. w stosunku do roku ubiegłego.
Ceny warzyw wzrosły niewiele, bo o 1,7 proc., ale ceny owoców już o 6,6 proc. A to spowoduje też wzrost cen nie tylko wszystkich przetworów owocowych, takich jak choćby dżemy, konfitury czy soki, ale także mrożonek owocowych i produktów, do których owoce się dodaje. Niskie zbiory, które były skutkiem przymrozków przełożyły się na wyższe ceny owoców – najmocniej ucierpiały wiśnie i wczesne odmiany jabłek, ale także śliwki, brzoskwinie i morele, a wobec tego one były najdroższe.
– Taka sytuacja nie powinna dziwić, bo na przyrodę wpływu nie mamy, a to ona najczęściej sprawia, że zbiory są raz wyższe, raz niższe
– mówi prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Nie podrożały w tym roku jedynie ziemniaki i banany, a ceny owoców cytrusowych też są stabilne.
Znacznie bardziej podrożały tłuszcze jadalne, a to za sprawą masła. Jego cena niepokoi nas już od pewnego czasu, ale tu problem jest bardziej złożony. Choć cena mleka wzrosła w skupie w lipcu tego roku aż o 33,3 proc. w stosunku do zeszłego roku, nie ma to prostego przełożenia na to, że ceny masła od maja gwałtownie poszybowały w górę. Jeszcze niedawno kostka masła kosztowała średnio nie więcej niż 4 złote, teraz trzeba za nie zapłacić nawet 6 lub 7 złotych. Czy powinniśmy przygotować się na dalsze podwyżki?
– Oczywiście, gdy drożeje surowiec, drożeje również produkt finalny, czyli w tym przypadku ze wzrostem ceny mleka wzrosła również cena masła, ale nie tylko to miało na to wpływ
– wyjaśnia prof. Krystyna Świetlik. – Do kwietnia 2015 roku obowiązywały w Unii Europejskiej limity produkcyjne ograniczające produkcje mleka. Gdy zostały zniesione, rolnicy zaczęli je produkować w nadmiernych ilościach, przez co ceny znacząco spadły i w Polsce i w Europie. Produkcja stała się nieopłacalna, a wobec tego znów ją ograniczono, by uzyskać ceny wyższe. W tym czasie jednak wzrósł bardzo popyt na naturalne produkty i to nie tylko w Europie, ale także w Stanach Zjednoczonych i Chinach. W lipcu tego roku cena mleka na rynkach światowych, jak podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa FAO, była aż o 52 procent wyższa niż w zeszłym roku. Wraz z nią wzrosły ceny mlecznych produktów.
Masła najbardziej, bo apetyt na nie mają dziś wszyscy. W Stanach Zjednoczonych trwa kampania propagandowa na rzecz ograniczania tłuszczów trans, które powstają na przykład podczas procesu utwardzania olejów roślinnych przy produkcji margaryny. Niektóre kraje wprowadziły nawet regulacje rygorystycznie ograniczające spożycie tych tłuszczów. Dotyczy to na przykład Norwegii, Dani i Austrii. Na to wszystko nałożyło się jeszcze to, że Australia, Nowa Zelandia i Oceania – czołowi producenci mleka na rynki światowe, z powodu wymiany stada obniżyły znacząco eksport mleka, bo przeznaczyły je na karmienie cieląt.
Możemy więc pocieszać się tylko tym, że ceny tych produktów wzrosły na całym świecie, w wielu krajach znacznie bardziej niż u nas. Na przykład w Niemczech masło zdrożało o 60 proc., w Polsce średnio 30 proc. Eksperci przewidują też, że w IV kwartale tego roku tendencja wzrostowa cen masła i artykułów mlecznych ostatecznie wyhamuje, a cena ustabilizuje się.