Wszembórz: Dorota znika po wizycie u męża. Błażej ją uderzył?
Przedsiębiorca spod Wrześni, przed tajemniczym zniknięciem dużo młodszej żony, znęcał się na nią? W poniedziałek bronił się w sądzie przed oskarżeniem o jej uderzenie. Dostać miała pięścią w twarz. Tak mocno, że straciła przytomność.
Dorota to 30-letnia mężatka i matka trojga dzieci. W grudniu zniknęła we Wszemborzu pod Wrześnią. Przyjechała do domu męża, by zobaczyć się z synami i córką. Z mężem była w fatalnych stosunkach. Trwał burzliwy rozwód.
Dzieci akurat nie było w domu, więc podobno szybko wyszła na zewnątrz. Ślad się po niej urwał. Policja od kilku miesięcy szuka jej ciała, przekopała nawet mężowskie podwórko, ale po kobiecie ani widu, ani słychu. Mąż co prawda ma zarzuty, ale jedynie za rzekomo fałszywe zeznania, które dotyczyły tego, co robił w dniu zniknięcia żony.
W poniedziałek jednym z wątków małżeńskiego konfliktu zajął się poznański Sąd Okręgowy. Chodzi o awanturę, do której doszło we wrześniu 2015 roku w trakcie sprawy rozwodowej. W poznańskim mieszkaniu Doroty – wynajęła je po rozstaniu z mężem – Błażej miał uderzyć kobietę pięścią w twarz. Na chwilę straciła świadomość. Po zdarzeniu oboje złożyli do sądu prywatne akty oskarżenia. Dorota zarzuciła mężowi uszkodzenie ciała. On z kolei oskarżył ją o szarpanie i naruszenie jego nietykalności.
Błażej: przemoc nie jest w moim stylu
W listopadzie 2016 roku poznański sąd rejonowy uznał, że to Błażej był agresorem. Skazał go na 1050 zł grzywny i 2 tys. zł nawiązki dla Doroty. Ją z kolei uniewinnił.
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym, wskutek apelacji Błażeja, odbywała się rozprawa odwoławcza. Prawomocny wyrok, jak postanowił sąd, zostanie ogłoszony za 2 tygodnie. Może mieć znaczenie dla innych postępowań dotyczących Doroty i jej męża.
- Ta sprawa ma ogromny wpływ na życie mojego klienta. Uważa się, że on pewnie coś jej zrobił, w szkole jego dzieci słyszą od rówieśników, że ich tata maltretował mamę – wskazywała adw. Karolina Pomin, obrońca Błażeja. - Ustalenia sądu pierwszej instancji są oderwane od stanu faktycznego. Dorocie zależało, by jej mąż był skazany za cokolwiek, by dostać opiekę nad dziećmi i otrzymać wysokie alimenty.
Pani adwokat dodała, że Dorota potrafiła udawać przed otoczeniem, że na przykład kuleje. By wzbudzić współczucie, by wykreować siebie na kochającą matka wyrzuconą z domu przez męża. Chciała, by sąd utajnił proces i wyprosił z sali dziennikarza „Głosu Wielkopolskiego”. Uzasadniała to głównie dobrem małoletnich dzieci. Sędzia Dariusz Kawula wniosek o wyłączenie jawności oddalił. Argumentował, że nie ma takiej potrzeby, a utajnienie przynosi czasami więcej szkody niż pożytku.
Oskarżony Błażej w sądzie zapewniał, że nigdy nie uderzył żony: - W ten sposób nie załatwiam spraw. Tamtego dnia po prostu chciałem wyjść z pomieszczania, w którym razem byliśmy.
Błażej i jego adwokat domagali się, by sąd przesłuchał nagranie z września 2014 roku. Z okresu na rok przed awanturą. Podobno słychać na nim, że Dorota krzyczy na dzieci i jest agresywna. Jak twierdzili, Dorota nie kwestionowała autentyczności tego nagrania. - Zacząłem nagrywać żonę, po tym, jak mi założyła niebieską kartę. Potem te nagrania zaczęła kasować z komputera, ale kiedyś nie usunęła zawartości kosza. Dlatego część nagrań przetrwała – relacjonował Błażej.
Sąd odwoławczy oddalił wniosek o odsłuchanie nagrania sprzed 3 lat. Bo nie ma związku z uszkodzeniem ciała Doroty. Stanowisko sądu, o nie odsłuchiwaniu nagrań, było zresztą zgodne z wnioskiem adw. Jakuba Antkowiaka, który w poniedziałek reprezentował zaginioną Dorotę. Również on zauważył, że nagranie nie ma związku z uszkodzeniem ciała Doroty. Poza tym pod znakiem zapytania stawiał autentyczność nagrania.
Adwokat: Dorota mogła być z nami
Przypomnijmy, że Dorota pochodzi z niezamożnej, wielodzietnej rodziny spod Poznania. Błażeja, 20-lat starszego przedsiębiorcę, poznała, gdy był w trakcie rozwodu z pierwszą żoną. Dorota była wówczas uczennicą zawodówki. Podobno zabrał ją „na stopa”. Jako nastolatka zaszła z nim w pierwszą ciążę (Błażej miał już dwoje dorastających dzieci z poprzedniego małżeństwa). Zawodówki nie skończyła, pracy nie podjęła, zamieszkała u niego we Wszemborzu.
Podczas poniedziałkowej rozprawy Błażej i jego obrońca przedstawiali Dorotę jako osobę mało wiarygodną i niedojrzałą. Nawiązywali do opinii biegłych psychologów z grudnia 2015 roku, z początku sprawy rozwodowej. Biegli orzekli wówczas, że troje dzieci zostanie z Błażejem, bo on ma lepsze kompetencje rodzicielskie, jest dojrzalszy emocjonalnie. Z kolei Dorota ma zbyt silne relacje z innymi osobami i na nie przerzuca odpowiedzialność za własne decyzje.
Adw. Jakub Antkowiak, reprezentujący zaginioną Dorotę, ripostował: - W 2015 roku, tuż po uderzeniu żony, pan oskarżony zrobił własną notatkę i użył jej w późniejszej sprawie rozwodowej. Wówczas nie twierdził, że Dorota go szarpała. Dopiero później zaczął jej zarzucać agresję. Linia obrony zarzuca też pani Dorocie, że jest niewiarygodna, bo wcześniej żadne instytucje z Wrześni i okolic nie potwierdzały prawdziwości jej skarg. Skomentuję to w ten sposób: gdyby te instytucje wcześniej zareagowały, pani Dorota prawdopodobnie dzisiaj byłaby z nami na tej sali. Obrona zdaje się ponadto zapominać, że świadkiem uderzenia Doroty były jeden z członków jej rodziny.
Są młodsze, ładniejsze
O zaginięciu Doroty pisaliśmy po raz pierwszy miesiąc temu. Po naszym tekście materiał wyemitowała telewizja Polsat. W reportażu przedstawiono wypowiedzi Błażeja. Dorota, przed tajemniczym zniknięciem, nagrywała swoje wizyty u męża. Dyktafon miała mieć ze sobą także w dniu zaginięcia.
- Ja cię uderzyłem, że zemdlałaś? Gówno zemdlałaś! Oszustko! Won, do niczego nie jesteś potrzebna już w tym domu. Won! -
tak Błażej miał się zwracać do żony. - Są od ciebie ładniejsze, młodsze. Po co mi taka (…) co na prawo i lewo daje każdemu – tak miała brzmieć jego kolejna nagrana wypowiedź, która wyemitował Polsat.
Jak Błażej to komentuje? Zapytaliśmy go o to w sądzie. Odpowiedział, że telewizja nie pokazała wszystkich nagrań. Twierdził, że to Dorota zachowywała się niewłaściwie, a w materiale Polsatu było tyle prawdy, ile w „Wiadomościach” o 19.30.
Co, zdaniem Błażeja, stało się z Dorotą, gdy w biały dzień opuściła jego dom? Mężczyzna spekuluje, że może wsiadła do kogoś „na stopa”, może ten ktoś ją skrzywdził. Zapewniał nas, że jego dzieci, to znaczy te, których Dorota jest matką, nie tęsknią i nie pytają o nią. Śledztwo w sprawie zniknięcia kobiety trwa.
Czytaj też: Dorota znika za drzwiami, ciała nie ma. To zbrodnia doskonała?